Beata Pawlikowska dla WP: Mocne strony
Czytam właśnie autobiografię amerykańskiego pisarza Marka Twaina. Tego samego, który z humorem opisywał przygody Tomka Sawyera i Huckleberry Finna. I od razu na pierwszej stronie zaczęłam się śmiać, dlatego że to niesamowite jak bardzo zmienia się każda rzecz w zależności od tego z jakim nastawieniem i z jakimi emocjami człowiek do niej podchodzi. Więcej powiem. Zależnie od tego jakie jest moje instynktowne postrzeganie rzeczywistości, totalnie zmienia się jakość mojego życia.
01.04.2017 | aktual.: 02.04.2017 10:25
Mark Twain tak zaczyna swoją opowieść:
"Urodziłem się 30 listopada 1835 r. w prawie niewidzialnej wiosce Florida w stanie Missouri. W osadzie mieszkało zaledwie sto osób, a ja zwiększyłem jej populację o 1 proc. Myślę, że tego nie dokonali nawet najbardziej znakomici obywatele tego świata. Może brzmi to nieskromnie, ale taka jest prawda. Nikt wcześniej nie osiągnął czegoś takiego – nawet Szekspir. A jednak mnie udało się tego dokonać dla małej wioski o nazwie Florida, co jest jasnym dowodem na to, że mógłbym to zrobić dla każdego innego miejsca na świecie – choćby Londynu.”
I o to właśnie chodzi!
Mark Twain mógłby martwić się tym, że urodził się maleńkiej wiosce, o której nikt nigdy nie słyszał i której nawet nie można znaleźć na porządnej mapie. Ale on odwrócił tę sprawę w taki sposób, żeby znaleźć w niej to, co go wzmacnia zamiast koncentrować się na tym, co go osłabia.
Zamiast skarżyć się, że pochodzi z małej, nikomu nie znanej wioski, on przedstawia się jako bohatera, który przyczynił się do wzrostu populacji o cały jeden procent, czyli – krótko mówiąc – jest kimś, kto zasłużył się dla potomności poprzez sam fakt przyjścia na świat jako niemowlę. Warto znać swoje mocne strony.