Brak paniki na Białorusi. Blogerzy domagają się obostrzeń
W białoruskich aptekach zaczyna brakować maseczek i środków do dezynfekcji. Mieszkańcy nie przestają mówić o koronawirusie, ale wciąż nie zamknięto granic ani szkół. Blogerzy twierdzą, ze atmosfera jest "zbyt luźna".
Na Białorusi potwierdzono oficjalnie 27 przypadków zakażenia koronawirusem. Mimo to, władze nie podjęły decyzji o zamknięciu granic ani o kwarantannie w placówkach oświatowych. Nie odwołano również imprez masowych (z wyjątkiem tych z udziałem zagranicznych gości).
"Jest normalnie. Tak, jak zwykle. Spore kolejki do kas, ale nikt nic sobie nie wyrywa i nie robi zapasów. Jest trochę młodzieży z piwem" – komentuje Denis, mieszkanka Białorusi. – "Jak spojrzę na swoje konto w Instagramie, to mam wrażenie, że wszyscy imprezują i nie przejmują się żadnym wirusem. Weekendowy standard" – raportuje Alesia w rozmowie z Agencją PAP.
Zdaniem Białorusinów zamknięcie granic nie zatrzyma migracji wirusa SARS-CoV-2, a zamknięcie szkół jedynie spowoduje zwiększenie zagrożenia dla osób starszych. Władze sugerują, że to właśnie pod opiekę dziadków trafią dzieci, które nie pójdą do szkoły.
Białoruskie media uspokajają mieszkańców, tłumacząc, że wszystko jest pod kontrolą, a wszczynanie dodatkowej paniki jest niepotrzebne. W mieszkańcach pojawiło się ponure przekonanie, że władze nie informują o rzeczywistej sytuacji. "Wszyscy już pewnie mają tego wirusa" – cytuje mieszkańców Agencja PAP"
Wzmożenia środków bezpieczeństwa domaga się środowisko blogerów, które apeluje o zamknięcie szkół, zwiększenie kontroli medycznych na granicy oraz uświadamianie mieszkańców o zagrożeniach związanych z koronawirusem. Według nich na Białorusi panuje "zbyt luźna atmosfera".
Źródło: "PAP"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl