Był pijany i zgubił dokumenty. Biuro podróży zrobiło mężczyźnie psikusa
Po nocy spędzonej na imprezowaniu, do tego mocno zakrapianej, gdzieś na ulicach Cheltenham w Anglii William George Armstrong zgubił swoje prawo jazdy. Znalazł je pracownik Flight Centre, który od razu postanowił znaleźć właściciela. Ale kto powiedział, że wykonując dobry uczynek, nie można przy okazji trochę się zabawić? Mężczyzna wymyślił na pozór niewinny żarcik, który niektórych mógłby przyprawić o zawał serca.
Pracownik biura podróży uznał, że odeśle Williamowi dokumenty, jednak dołączy do nich jeszcze coś. W kopertę włożył potwierdzenie zakupu wycieczki na Malediwy z całym planem podróży. Rachunek za taką wyprawę wynosił ponad 5 tys. funtów. Wszystkie dokumenty dotyczące jego podróży, którą rzekomo zakupił, będąc pod wpływem alkoholu, były… fałszywe!
Nie chcąc jednak, żeby William zemdlał z wrażenia, pracownik Flight Centre dołączył też notatkę, która informowała, że to tylko żart.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W treści wiadomości do "imprezowicza" Wiliama, mężczyzna napisał również, że ma nadzieję, że przy najbliższej okazji skorzysta z ich usług, planując podróż.
W notatce napisano: "George, po prostu żartujemy. Znaleźliśmy twoje prawo jazdy i pomyśleliśmy, że może ci się jeszcze przydać. Tylko nie zapomnij o nas podczas planowania następnych wakacji. Trzymaj się!".
Wniosek? Pilnujmy dobrze swoich rzeczy, zwłaszcza dokumentów. Oby nikomu nie przytrafiła się taka sytuacja. William miał szczęście, bo wysoki rachunek za dowolną transakcję zawsze mógł okazać się prawdziwy.
Zobacz też: Odtajnione dokumenty FBI. Wstydliwe szczegóły życia Kinga