Chaos na lotniskach w Europie. "Ludzie coraz częściej chcą dochodzić swoich praw"
Po dwóch latach pandemii koronawirusa i niekończących się utrudnień w podróżowaniu obecne lato zapowiadano jako całkowicie nowe otwarcie i długo oczekiwany powrót do normalności. Tymczasem coraz większy chaos na europejskich lotniskach i setki odwołanych lotów, sprawiają, że dla wielu osób wymarzony urlop zamienia się w koszmar.
Sezon wakacyjny w pełni, niestety napływające zewsząd informacje o utrudnieniach na europejskich lotniskach sprawiają, że podróżni do ostatniej chwili nie mogą być pewni, czy uda im się zrealizować plany wyjazdowe.
Nowa rzeczywistość podróżnych
Problemy kadrowe lotniska Schiphol w Amsterdamie to już niekończąca się opowieść, wskutek której linia lotnicza KLM zmuszona była odwołać część zaplanowanych lotów. Podobne wieści napływają również ze Szwecji, gdzie strajk pilotów spowodował, że flagowa linia lotnicza SAS, tylko w ubiegły piątek odwołała aż 70 proc. zaplanowanych połączeń. W perspektywie są już kolejne strajki, m.in. hiszpańskiego personelu pokładowego Ryanair, przez co zagrożone będą loty z i na wiele hiszpańskich lotnisk. 5 proc. lotów odwołał już Wizz Air. Wszystko to generuje ogromną niepewność i sprawia, że sam pobyt na lotnisku staje się walką o przetrwanie.
– Na miejscu panował prawdziwy armagedon – opowiada w rozmowie z WP pani Magda, która kilka dni temu przyleciała z lotniska Bergamo do Modlina. – Biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia, byłam przygotowana na duże kolejki, jednak tłum, który tam zastałam, przerósł moje najśmielsze oczekiwania – opisuje.
Jak się okazało, nie to było jednak najgorsze. – Lot przesuwano z godziny na godzinę, a w końcu, gdy byliśmy w samolocie, to usłyszeliśmy głos kapitana, który powiedział, że przez dotychczasowe opóźnienie przepadł przypisany im slot, a następny pojawi się za około półtorej godziny.
To tylko jedna z wielu historii, które trafiają do nas niemal codziennie.
Klęska urodzaju
Od momentu wybuchu pandemii koronawirusa, ludzie czekali na czas, w którym podróże znów będą możliwe. Jak to się stało, że szumnie zapowiadany powrót do normalności, niespodziewanie zamienił się w koszmar? Zgodnie z zapowiedziami linie lotnicze próbują nadrobić straty, jakie poniosły w trakcie trwania pandemii koronawirusa, jednak pasażerów wciąż przybywa, a branża jest zwyczajnie niewydolna.
Napięty grafik lotów na największych europejskich lotniskach zakłada ok. 4-5 lotów, co 5-10 minut. W tej sytuacji nikogo nie powinien dziwić dłuższy czas oczekiwania, skoro przynajmniej kilkaset osób musi w tym samym momencie przejść przez kontrolę bezpieczeństwa. Kolejki na lotniskach to jednak w ostatnich tygodniach nie tyle utrudnienie, co prawdziwa zmora.
Jednak nie tylko napięty terminarz jest przyczyną chaosu na europejskich lotniskach. – W szczycie pandemii koronawirusa zarówno linie lotnicze, jak i lotniska, aby zminimalizować swoje straty, zwolniły tysiące pracowników – opowiada w rozmowie z WP Mariusz Piotrowski z Fly4free.pl. –Tymczasem, gdy kilka miesięcy temu większość krajów świata zaczęła znosić restrykcje wjazdowe, popyt na podróże wystrzelił – dodaje. – Szybko okazało się, że system jest po prostu niewydolny, bo zwyczajnie brakuje w nim rąk do pracy, a zwolnieni wcześniej ludzie wcale nie garną się do powrotu na swoje stanowiska – wyjaśnia.
W najgorszej sytuacji są dziś czołowi gracze na rynku, a więc KLM, British Airways czy Lufthansa, a w związku z tym również lotniska takie jak Heathrow, czy wspomniany już Amsterdam Schiphol. Jaka jest szansa, że chaos w branży lotniczej uda się wkrótce przezwyciężyć? – Trudno wyrokować, kiedy sytuacja na lotniskach poprawi się – mówi Mariusz Piotrowski. – Sama Lufthansa przewiduje, że stanie się to dopiero w przyszłym roku. Na pewno w obecnej sytuacji najmocniej zyskują linie lotnicze, które nie przedstawiły zbyt ambitnej siatki połączeń, a jedynie dostosowały ją do swoich możliwości – kończy.
Upewnij się, że znasz swoje prawa
Ostatnie tygodnie to setki rozczarowanych pasażerów, których loty zostały opóźnione bądź odwołane. Rezerwując bilety lotnicze, licząc się z możliwością opóźnienia, bądź odwołania lotu, powinniśmy znać swoje prawa. Tymczasem, jak wynika z badań AirHelp, aż 85 proc. pasażerów linii lotniczych nie jest ich świadoma.
Co można zrobić, gdy nasz lot nie odbędzie się zgodnie z planem lub gdy na skutek opóźnienia będziemy zmuszeni spędzić wiele godzin na lotnisku? – Przede wszystkim, w większości przypadków linia lotnicza musi nam zapewnić alternatywny lot do miejsca docelowego – mówi w rozmowie z WP Tomasz Pawliszyn, CEO firmy AirHelp, która od wielu lat świadczy usługi prawne pasażerom linii lotniczych. – W przypadku kilkugodzinnego opóźnienia, jedzenie, napoje i dostęp do informacji powinny zostać zapewnione lub opłacone przez linię lotniczą – wyjaśnia.
Co ważne, w przypadku, gdy lot zostanie przeniesiony na kolejny dzień, pasażer ma prawo do zakwaterowania oraz transportu z i na lotnisko. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nawet w przypadku zapewnienia przez linię lotniczą lotu zastępczego, pasażer ma prawo ubiegać się o odszkodowanie, którego wysokość zależy od długości trasy. Za loty do 1500 km można dostać 250 euro, za loty w UE dłuższe niż 1500 km i inne loty o długości pomiędzy 1500 a 3500 km poszkodowany pasażer może otrzymać 400 euro, a za wszystkie inne loty - 600 euro.
– W obecnej sytuacji ludzie coraz częściej chcą dochodzić swoich praw – wyjaśnia Tomasz Pawliszyn. – Widzimy zwiększenie liczby składanych do nas wniosków o ok. 300 proc. To cieszy.
By starać się o odszkodowanie, warto zachować kartę pokładową i wszystkie dokumenty podróżne, jak również paragony na zakupy wymuszone przez zakłócenia lotu oraz korespondencję z linią lotniczą.
Jeżeli linia lotnicza odmówi wypłaty lub nie odpowie na reklamację w terminie 30 dni, to pasażer może zwrócić się o pomoc do Rzecznika Prawa Pasażera lub do Europejskiego Centrum Konsumenckiego.