Dark tourism: komercjalizacja śmierci czy sposób na refleksję?
Zamiast złotej plaży i lazurowej wody, komory gazowe, bunkry czy więzienia. Dark tourism (mroczna turystyka) polega na odwiedzaniu miejsc, w których ginęli ludzie – pól bitew, obozów koncentracyjnych, więzień. Jego najnowsza odmiana budzi jeszcze więcej kontrowersji.
Czy jeśli podczas pobytu w Nowym Jorku odwiedzisz Ground Zero i 9/11 Memorial Museum jesteś "mrocznym turystą"? Czy spędzenie dnia w muzeum Auschwitz-Birkenau jest dowodem na niezdrową fascynację śmiercią? Z pewnością nie. Gdy padają pytania o to, gdzie leży jej granica, w social mediach pojawiają się kolejne zdjęcia młodych ludzi pozujących na tle komór gazowych, cmentarzy, więziennych cel. Dark tourism, czyli mroczna turystyka to specyficzny sposób poznawania świata. Polega na podróżowaniu do miejsc dotkniętych tragedią. W najbardziej kontrowersyjnej odmianie mrocznej turystyki odwiedzane są miejsca, które jeszcze niedawno oglądaliśmy w serwisach informacyjnych – wybrzeże Indonezji zniszczone przez tsunami, klub Batacalan w Paryżu czy zgliszcza wieżowca Grenfell Tower w Londynie.
Dr Philip Stone, szef Instytutu Czarnej Turystyki na Uniwersytecie w Preston przyznaje, że komercjalizacja śmierci prowadzi do wypaczonych inicjatyw. Mowa m.in. o bunkrach na terenie byłego NRD, w których agenci Stasi torturowali i mordowali ludzi. Dziś turyści mogą w nich wcielić się w rolę ofiar i za opłatą spędzić dobę w "hotelu". Inne owiane złą sławą miejsce to hotel w łotewskim mieście Lipawa, ulokowany w dawnym więzieniu Karosta, który swoim gościom oferuje atrakcje typu czołganie się po placu czy stanięcie pod murem i patrzenie prosto w lufę karabinu.
Obrońcy mrocznej turystyki, w tym założyciele strony dark-tourism.com, na której zebrane są wszystkie mroczne destynacje, a użytkownicy oceniają je w skali od 1 do 10, bronią tej formy zwiedzania. Twierdzą, że większość mrocznych podróżników odwiedza miejsca zbrodni czy katastrof przy okazji poznawania regionu, rzadko skupiając się wyłącznie na więzieniach, bunkrach czy obozach. Dodają też, że taki sposób poznawania świata pozwala zachować w pamięci dawne tragedie i pomoże uniknąć ich w przyszłości.
Z etycznego punktu widzenia istotny jest sposób udostępnienia obiektów zwiedzającym. Moralnych wątpliwości nie budzi muzeum Auschwitz-Birkenau, Ground Zero czy Pomnik Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie. Ich głównym zadaniem jest upamiętnienie ofiar i edukacja kolejnych pokoleń. Nie są miejscami komercyjnymi, dochody z biletów jedynie częściowo pokrywają koszty utrzymania. To, jak zachowują się odwiedzający, niestety nie zawsze odzwierciedla rangę miejsca. I tu faktycznie winę mogą ponosić media, bo takie głosy są często podnoszone. Jeśli bowiem telewizje, portale internetowe, social media nieustannie informują nas o tragediach, katastrofach, masowych morderstwach i atakach terrorystycznych, dość szybko przechodzimy nad śmiercią do porządku dziennego, a odwiedzenie miejsc "z telewizji" staje się kolejnym punktem w planie wakacyjnej wycieczki. Jak zobaczenie domów gwiazd podczas wizyty w Los Angeles czy przepłynięcie się gondolą w Wenecji. Ot, taki podróżniczy "must have" i kolejne tło do zrobienia selfie.
Źródło: Noizz
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl