Fałszywy alarm bombowy - to może słono kosztować

Żyjąc w niespokojnych czasach, a przy tym mając szybki dostęp do informacji z całego świata, co rusz słyszymy o zamachach czy bombach. Wiele z tych doniesień okazuje się, na szczęście, tylko fałszywymi alarmami. Jednak stwarzają one dodatkowe problemy, często narażając nie tylko na niepotrzebny stres, ale i na dodatkowe koszty. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie konsekwencje, w tym finansowe, czekają na „żartownisiów”, którym informacja o podłożonym ładunku wybuchowym wydaje się być świetnym kawałem.

Fałszywy alarm bombowy - to może słono kosztować
Źródło zdjęć: © Eastnews

24.11.2015 | aktual.: 24.11.2015 18:24

Ostatni przypadek tego typu nieodpowiedzialnego zachowania Polaka miał miejsce zaledwie kilka dni po zamachach w Paryżu. 67-letni Wojciech M., którego głupi żart o bombie w samolocie spowodował 19 listopada awaryjne lądowanie w Burgas, 23 listopada wyszedł z aresztu. Jak podaje TVN24, wpłacił 10 tys. zł kaucji i na wolności będzie oczekiwał na proces – grozi mu od 3 do 15 lat więzienia. Dodatkowo, jak informowały władze linii lotniczych Small Planet, zostanie prawdopodobnie obciążony wszystkimi kosztami związanymi z przymusowym lądowaniem, czyli ok. 130 tys. złotych. Zapłaci m.in. za wypakowanie i sprawdzenie bagaży, akcję jednostki specjalnej przeszukującej samolot czy podstawienie drugiej maszyny, którą turyści odlecieli do Egiptu.

W październiku 2014 roku ponad 50 placówek publicznych, w tym np. Giełda Papierów Wartościowych, i wiele firm w całej Polsce zostało ewakuowanych ze względu na e-maile informujące o podłożeniu bomb, w tym z wirusem ebola, którego epidemia szalała wówczas w Afryce. Do dzisiaj, według oficjalnych informacji, nie ustalono autora/ów tamtych fałszywych alarmów. Każdego roku w naszym kraju dochodzi do setek tego typu incydentów.

Do 8 lat więzienia za głupi żart
W listopadzie 2011 roku, m.in. w związku z organizowanymi w Polsce Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej, zmienione zostały przepisy karne dotyczące fałszywych alarmów. Wprowadzono do kodeksu karnego art. 224a, według którego każdemu „kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”. Co ważne, za bezpodstawne wszczęcie alarmu można sądzić i karać jak dorosłych osoby już od 15 roku życia.

W związku z tym zapisem, wszelkie „kawały”, polegające na przekazywaniu bezpodstawnych informacji o zagrożeniu, są traktowane jak przestępstwo. Wcześniej podlegały jedynie pod art. 66 par. 1 kodeksu wykroczeń i groził za nie areszt, pozbawienie wolności albo grzywna w wysokości do 1500 zł. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można było orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych. Teraz przepisy są dużo ostrzejsze.

- Osoba wywołująca fałszywy alarm bombowy, oprócz skazania na karę pozbawienia wolności, może być obciążona kosztami przeprowadzonej akcji. Mogą one sięgać nawet kilkuset tysięcy złotych, w zależności od kosztów poniesionych przez służby zaangażowane w sprawdzenie pirotechniczne, ewakuację, zabezpieczenie terenu, odcięcie mediów, straty ew. firm, itp. - informuje kom. Agnieszka Hamelusz z Komendy Głównej Policji.

- Zgodnie z przepisami kodeksu karnego (art. 53k.k.) poszkodowanym przysługuje prawo do działania w postępowaniu karnym w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Mogą oni wówczas złożyć wniosek o orzeczenie w wyroku skazującym obowiązku naprawienia w całości lub w części szkody wyrządzonej przestępstwem lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę - mówi nam Anna Kaniecka-Burdziel, prawnik z Kancelarii Prawnej DKB.

Poza sankcjami przewidzianymi w kodeksie karnym osoba lubiąca głupie żarty może się liczyć także z procesem cywilnym. Dochodzenie niezaspokojonej części roszczenia jest możliwe dzięki przepisowi 415 kodeksu cywilnego, przewidującemu odpowiedzialność deliktową. - Wysokość odszkodowania w procesie cywilnym może wynosić od kilku do nawet kilkuset tysięcy złotych, w zależności od rodzaju i rozmiaru poniesionej szkody. W przypadku uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia osoby poszkodowanej, naprawienie szkody będzie obejmowało wszystkie wynikające z tego tytułu wydatki (na leczenie, rehabilitację, koszty przygotowania do innego zawodu) - podsumowuje Anna Kaniecka-Burdziel.

Bomba na pokładzie samolotu czy lotnisku

- Za bezpieczeństwo w takich sytuacjach odpowiada straż graniczna - mówi Wirtualnej Polsce Przemysław Przybylski, rzecznik lotniska Chopina w Warszawie, pytany o fałszywe alarmy bombowe. - Władze lotniska nie są natomiast uprawnione do nakładania żadnych mandatów. W sytuacji, gdy na skutek fałszywego alarmu bombowego port lotniczy poniósłby jakieś straty, wówczas prawdopodobnie wystąpilibyśmy do sądu o wszczęcie postępowania cywilnego o zwrot poniesionych kosztów. Jednak nie ma reguły, każda tego typu sprawa jest rozpatrywana indywidualnie - dodaje.

Jak pokazuje przypadek sprzed kilku dni, linie lotnicze, które zostają narażone na dodatkowe koszty związane z fałszywym alarmem, mogą dochodzić ich zwrotu przed sądem. Również w takim przypadku ma zastosowanie wspomniany wcześniej zapis z kodeksu cywilnego.

Niektórzy z przewoźników stosują także dodatkowa karę wobec żartownisiów. Prowadzone są tzw. czarne listy pasażerów – osoby, które dopuszczają się działania na szkodę linii lotniczych i swoim postępowaniem zagrażają bezpieczeństwu przelotów, dostają dożywotni zakaz korzystania z ich usług. Między innymi z taką karą powinien liczyć się mężczyzna, który na początku października zadzwonił do włoskiej Alitalii z informacją o bombie na pokładzie samolotu. 46-latek tłumaczył, że w ten sposób chciał „zatrzymać lot z Turynu do Rzymu, gdyż był na niego spóźniony”. Został pojmany przez policję, jak tylko pojawił się na terminalu. Okazuje się, że na podobny pomysł wpadło już wcześniej kilka innych osób.

USA - setki tysięcy dolarów i nawet 20 lat w więzieniu
Prawdopodobnie najbardziej restrykcyjne prawo dotyczące fałszywych alarmów bombowych obowiązuje w Stanach Zjednoczonych. Według prawa federalnego, każdy kto z premedytacją, wbrew prawdzie podnosi alarm, który może zostać uznany za słuszny (ang. may reasonably be believed), podlega karze grzywny i/lub 5 lat więzienia. Natomiast jeśli w jego wyniku ktoś odniesie obrażenia, np. podczas ewakuacji, wówczas możliwe jest pozbawienie wolności nawet na 20 lat. W sytuacji, gdy fałszywa groźba dotyczy zagrożenia życia, śmierci lub zniszczenia mienia przez wykorzystanie materiałów wybuchowych może zostać skazany na 10 lat w więzieniu. Dotyczy to informacji przekazywanych pocztą, e-mailem lub telefonicznie.

Dodatkowo każdy stan ma swoje, często jeszcze bardziej surowe zapisy w prawie. W Kalifornii za fałszywy alarm bombowy, zgłoszony na policję, do dziennikarza lub obsługi lotniska, można trafić na 3 do 6 lat do więzienia stanowego, zostać ukaranym grzywną w wysokości do 250 tys. dolarów oraz dodatkowo nakazem zapłaty wszystkich kosztów, jakie powstały w wyniku głupiego żartu, np. akcji jednostki pirotechnicznej czy straży pożarnej. Natomiast w stanie Missouri groźba dotycząca ataku bombowego jest traktowana jak zagrożenie terrorystyczne. Np. w St. Louis mężczyzna został postawiony przed sądem za napisanie kilku tweetów, które zostały zinterpretowane jako groźba ataku na World Series (mecze finałowe najwyższej ligi baseballu – MLB).

Urszula Drukort-Matiaszuk/ik

Zobacz także: Seria fałszywych alarmów bombowych w samolotach

Zobacz także
Komentarze (332)