Fatalny trend w Zakopanem. "Przyjeżdżają nie wiadomo po co"
Nie gaśnie dyskusja po wybryku mężczyzn, którzy bez koszulek jechali na dachu busa po Zakopanem. - Straciliśmy markę i dobrego turystę, który często omija Zakopane, aby między innymi nie brać udziału w takich zdarzeniach jak ostatnio - przyznaje Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, z którą rozmawiamy o problemach z turystami pod Giewontem.
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski: O ostatnim wybryku turystów w Zakopanem mówi cała Polska. Czy tacy imprezowicze to rzeczywiście coraz częstszy problem w mieście?
Agata Wojtowicz: Ostatnie wydarzenie, które było szalone, karygodne i niebezpieczne, "odsłoniło" oblicze turystyki pod Tatrami. To wierzchołek góry lodowej wielu wybryków turystów. Chociaż muszę przyznać, że ten ostatni mocno nas zaskoczył. Tak niebezpiecznie nigdy jeszcze nie było.
Jest nowy typ turysty, który do Zakopanego przyjeżdża się zabawić, a nie rozkoszować górami?
Rzeczywiście coraz mniej mamy klientów, którzy są dedykowani temu miejscu. Czyli korzystających z uroków krajobrazu, możliwości obcowania z przyrodą, uprawiania turystyki, korzystania z oferty kulturalnej, poznania regionu, tradycji i kultury. Coraz więcej mamy klientów przyjeżdżających nie wiadomo po co.
Z czego to wynika?
Po części sami "zapracowaliśmy" sobie przez wiele ostatnich lat na takiego turystę. Jaka oferta, taki klient. Wielu przedsiębiorców obniżyło standard swojej oferty dopasowując ją do klienta. Straciliśmy markę i dobrego turystę, który często omija Zakopane, wybiera inne miejsca, czasem inne terminy, aby między innymi nie brać udziału w takich zdarzeniach jak ostatnio.
Czy zakopiańscy przedsiębiorcy zamierzają działać, żeby zatrzymać ten niepokojący trend?
Do tej pory z ogromną tolerancją, czasem wyrozumiałością, coraz rzadziej akceptacją przyjmowaliśmy różne zachowania turystów. Ale chyba wreszcie przyszedł czas, aby powiedzieć: dość! Dość zaśmiecania naszego miasta, niszczenia zieleni, infrastruktury, parkowania gdzie się da, wulgaryzmów, imprez mocno zakrapianych alkoholem, krzyków, zakłócania ciszy nocnej, wielu zachowań nie do zaakceptowania z punktu widzenia społecznego. Co się stało z naszym społeczeństwem ? Czy już tak nisko upadliśmy?
Jaki mają państwo plan?
Oczekujemy między innymi od władz miasta Zakopanego stanowczego stanowiska, głośnego sprzeciwiania się takim postawom, działań edukacyjnych i prewencyjnych. Może doszliśmy do takiego miejsca, że na każdym kroku musimy wychowywać i edukować. Wiele miast, w tym nasz partnerski Sopot, prowadzi już niepierwszy rok kampanię edukacyjną, przypominając o standardach zachowania. Nie możemy być obojętni na to, co się dzieje wokół nas, bo coraz trudniej nam się pracuje i coraz trudniej nam się żyje w Zakopanem.
Wierzy pani, że się uda?
Na całe szczęście mamy nadal wiele miejsc, które standardem nie tylko zakwaterowania, ale także obsługi i usług dodatkowych podtrzymują tradycję i utrzymują jakość oferty. Warto tam być. I to oni są nadzieją dla Zakopanego. Nadal mamy wiernych przyjaciół Zakopanego i oni podtrzymują nas na duchu, że nadal istnieją prawdziwi turyści.