Gdy nawet wyjazd do Bułgarii był wielkim wydarzeniem. Turystyka w czasach PRL

Przed 1989 rokiem, za czasów PRL, podróżowaliśmy znacznie mniej niż dziś, a każdy prywatny wyjazd za granicę – do Bułgarii, Niemieckiej Republiki Demokratycznej czy Jugosławii – był powodem do długotrwałych dyskusji w gronie rodziny i przyjaciół.

Gdy nawet wyjazd do Bułgarii był wielkim wydarzeniem. Turystyka w czasach PRL
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Mottl
15

Przybyły z zagranicy (najczęściej bardzo bliskiej) szczęśliwiec pokazywał zdjęcia, foldery i inne przywiezione przez siebie pamiątki, i opowiadał, opowiadał, opowiadał...

Tak było w latach 70. i 80., za czasów liberalnego Gierka i rozkładającego się w coraz szybszym tempie komunistycznego reżimu Jaruzelskiego. W latach 60. wyjazdy zagraniczne były sporadyczne, a wcześniej – na przełomie lat 40. i 50. – jeszcze rzadsze. O wyjeździe do Egiptu czy na Karaiby nikomu nawet się nie śniło.

Smętni pogranicznicy z NRD

Osoby, które miały szansę wówczas podróżować, czyniły to najczęściej w ramach obowiązków służbowych lub wizyt partyjnych. Wyjazdy prywatne prawie się nie zdarzały. Władze niechętnie patrzyły nawet na chęć odwiedzenia "bratnich krajów". Co ciekawe, aż do końca istnienia PRL-u na granicy Polski z ZSRR (ówcześnie naszej najdłuższej, liczącej 1263 km granicy) funkcjonowały początkowo jedynie dwa, a potem trzy przejścia dla ruchu osobowego. Sytuacja ta nie zmieniła się nawet wówczas, gdy mały ruch graniczny z NRD stał się powszechnym zjawiskiem, a Polacy coraz częściej wyjeżdżali nie tylko do Czechosłowacji, Bułgarii i na Węgry, ale także do krajów kapitalistycznego Zachodu.

Średnie i starsze pokolenie pamięta z tych czasów z pewnością celników enerdowskich na granicy Niemiec Wschodnich z RFN, gdy z wściekłością odprawiali wyjeżdżających do tego kraju Polaków. Dla "Ostdeutsche" taka wyprawa nie była możliwa.

Obraz
© PAP | Jerzy Undro

Paszport nie twoją własnością

By otrzymać paszport, trzeba się było dobrze nachodzić i nie podpaść komunistycznej władzy. Wydziały paszportowe nie różniły się zbytnio od Służby Bezpieczeństwa, stanowiąc zresztą synekurę dla sporej liczby odchodzących z SB funkcjonariuszy. Paszporty wydawano dość niechętnie, a po powrocie z zagranicy trzeba było je zdać w odpowiednim urzędzie. Dokument nie należał do osoby, której został przydzielony. Poświadczał to specjalny wpis, w którym jasno stwierdzano, że "paszport jest własnością Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej".

Komunistycznym quasi paszportem była wymyślona w tych czasach tzw. wkładka paszportowa, która uprawniała do wizyt w demoludach (krajach demokracji ludowej – jak wówczas nazywano "sojuszników" ZSRR). Na jej podstawie można było skorzystać m.in. z wyjazdów organizowanych przez któreś z peerelowskich biur podróży (Orbisu, Gromady czy Almaturu – przeważnie do Bułgarii lub Rumunii.

Obraz
© PAP | Sławomir Wojno

Krem Nivea w cenie złota

Na wkładkę jeździło się również do NRD i Czechosłowacji, ale wyjazdy turystyczne do tych krajów miały najczęściej charakter wymiany między "zaprzyjaźnionymi" zakładami pracy. Dla wyposzczonych "przejściowymi trudnościami na rynku" Polaków wyjazd do relatywnie zasobnych sąsiadów był sporą atrakcją, także kulinarną.

Poza wypoczynkiem wyjazdy do sąsiadów miały także wymiar ekonomiczny. Niejedna polska fortuna zrodziła się w trakcie wycieczek do Budapesztu, Berlina czy Pragi. Także na wyjazdach do ZSRR, choć mniej licznych, można było dobrze zarobić. Wschodni rynek z lubością łykał produkowane w Polsce kosmetyki (z Panią Walewską i kremem Nivea na czele) oraz dżinsy vel teksasy z Odry. Te lukratywne towary Polacy zamieniali na złoto.

Z kolei na rynku rumuńskim furorę robił – ot, taka ciekawostka – Biseptol. Ten popularny w PRL-u lek rozchodził się w kraju rządzonym przez Ceausescu jak woda. Rumunki stosowały go w celach antykoncepcyjnych (przerywanie ciąży było w komunistycznej Rumunii zakazane).

Na wczasach u towarzysza Castro

Pod koniec PRL-u pojawiły się także możliwości bardziej egzotycznych wyjazdów. Choć o Karaibach mowy jeszcze wówczas nie było, to młodzi ludzie ze Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej coraz częściej wypoczywali na kubańskich plażach, popijając słynny koktajl cuba libre...

Wybrane dla Ciebie

Hit za oceanem. Nowy park rozrywki otwiera bramy
Hit za oceanem. Nowy park rozrywki otwiera bramy
To może być hit. Wars testuje płatność... wzrokiem
To może być hit. Wars testuje płatność... wzrokiem
Zmiany na kolei. Na trasie z Warszawy do Poznania ze 139 zostało ich tylko 9
Zmiany na kolei. Na trasie z Warszawy do Poznania ze 139 zostało ich tylko 9
Choroby tropikalne zagrażają Europie. Eksperci wskazują winowajców
Choroby tropikalne zagrażają Europie. Eksperci wskazują winowajców
Brytyjczycy przerażeni sytuacją w Hiszpanii. "Turyści bali się wychodzić z hoteli"
Brytyjczycy przerażeni sytuacją w Hiszpanii. "Turyści bali się wychodzić z hoteli"
Najdroższe miasto w Europie. Nocleg 750 zł, piwo na mieście 40 zł, cola 21 zł
Najdroższe miasto w Europie. Nocleg 750 zł, piwo na mieście 40 zł, cola 21 zł
Niedoceniany raj w Europie. Boskie plaże i cuda natury. Tydzień od 860 zł z przelotem
Niedoceniany raj w Europie. Boskie plaże i cuda natury. Tydzień od 860 zł z przelotem
Koniec z odszkodowaniami za opóźnienia lotów? Nadchodzą nowe przepisy
Koniec z odszkodowaniami za opóźnienia lotów? Nadchodzą nowe przepisy
Kolejna akcja ratunkowa. "Tym razem w ruch poszło… lasso"
Kolejna akcja ratunkowa. "Tym razem w ruch poszło… lasso"
Jako najmłodsza Polka zdobyła Mount Everest. Zdradziła, ile to kosztowało
Jako najmłodsza Polka zdobyła Mount Everest. Zdradziła, ile to kosztowało
Wiceminister wprost o Puszczy Białowieskiej. "Sytuacja jest na ostrzu noża"
Wiceminister wprost o Puszczy Białowieskiej. "Sytuacja jest na ostrzu noża"
Tylko czyhają na turystów. "Podróżujące gangi" nie mają skrupułów
Tylko czyhają na turystów. "Podróżujące gangi" nie mają skrupułów