Grecka wyspa wcale nie taka droga. Ceny na każdą kieszeń, a zachód słońca w gratisie
Utarło się, że Cyklady - a zwłaszcza ich perła, wyspa Santorini - to nie tylko najbardziej pożądane miejsce na urlop, ale i jedno z najdroższych. Sprawdziliśmy, czy na greckiej wyspie jesteśmy skazani na paragony grozy.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Myślimy: Santorini i pod powiekami widzimy białe i niebieskie kopuły na skalistym zboczu, na tle błękitu Morza Egejskiego. Ten obrazek bajkowej wsi rybackiej Oia zna chyba każdy i wielu marzy, by ujrzeć go na własne oczy. W realizacji marzeń przeszkadza obawa, że "to nie na moją kieszeń", że to kierunek przeznaczony wyłącznie dla milionerów i celebrytów. Owszem, ceny noclegów w Oia ocierają się o absurdy, a tuż przed zachodem słońca trwa rewia mody niczym z pokazu projektantów - doskonale ubrani ludzie szukają najlepszego miejsca na sesje zdjęciowe.
Ale podziwianie zachodzącego w Oia słońca i panorama całej kaldery zapadniętego w morzu wulkanu jest za darmo. I można plan wyjazdu ułożyć tak, by zmieścić się w budżecie polskiego "średniaka". Podpowiadamy, jak to zrobić.
Loty na Santorini jeszcze nigdy nie były tak tanie
Pierwsza sprawa: lot. Pandemia zafundowała nam niezłą niespodziankę, kształtując w tym roku loty na Santorini w bardzo dostępnych przedziałach cenowych. Okazje pojawiają się i u narodowego przewoźnika, i w tanich liniach, i to jeszcze na te wakacje - na lipiec i sierpień.
Dość powiedzieć, że jeszcze parę dni temu, w ramach promocji Wizz Air, można było kupić bilety na Santorini z Krakowa, w szczycie sezonu (4-11 sierpnia) za 135 zł w dwie strony (z bagażem podręcznym). Podobnie zaskakujące ceny pojawiają się przy lotach Wizz Aira z Gdańska.
W połowie lipca podczas wyprzedaży LOT-u bilety na przełom lipca i sierpnia można było upolować za 351 zł w dwie strony. Także z bagażem podręcznym, ale akurat u tego przewoźnika jest on wystarczający, bo na pokład można wziąć 8-kilogramową kabinówkę.
Wycieczki też nie mają wygórowanych cen. Tydzień ze śniadaniami kosztuje obecnie od 1779 zł.
Santorini - noclegi poniżej 100 zł
Tanie noclegi możemy znaleźć w jednej z typowo turystycznych miejscowości po obu stronach góry Mesa Vouno, nad czarnymi wulkanicznymi plażami. W Perissa albo Kamari uda się wynająć coś poniżej 100 zł za osobę na dobę. Nie wierzycie?
Byłam na Santorini z przyjaciółmi pod koniec czerwca, nasz wybór padł Marina’s Studios w miejscowości Perissa. 3 noce w apartamencie z jedną sypialnią i aneksem kuchennym dla 3 osób kosztowały nas 126 euro czyli około 575 zł. To był strzał w dziesiątkę.
Wprawdzie willa nie leży przy samej plaży (konieczny był spacerek), ale wszystko inne rekompensowało odległość: wyposażenie, czystość i wygoda gustownie zaprojektowanych apartamentów z balkonami, jacuzzi w wypielęgnowanym ogrodzie, szybkie wi-fi, a przede wszystkim gospodarz Manolis, który był szalenie pomocny na każdym kroku, łącznie z podpowiedziami co i jak zwiedzić na wyspie i aranżowaniem wypadów.
Santorini - ceny w restauracjach
Zanim jeszcze wyruszymy na zwiedzanie, warto zapoznać się bliżej z czarną plażą w Perissie, leżącą u podnóża kilkusetmetrowej skały. Wzdłuż wybrzeża ciągnie się promenada z tawernami i kafejkami, które oferują leżaki z parasolkami i łóżka plażowe na piasku za darmo, jeśli tylko coś się zamówi.
Ceny? Przeciętne. Na pewno o niebo niższe niż w ekskluzywnych restauracjach w Oia. A nawet w tych bardziej dostępnych dla zwykłych śmiertelników, gdzie danie z owoców morza to wydatek od 20 euro, a choćby samo tzatziki kosztuje 7 euro.
Otóż tawerny w Perissie oferują zestawy dań za 29 euro (około 130 zł) dla dwóch osób (z przekąską, daniem głównym, deserem i kieliszkiem wina bądź szklaneczką piwa). Nieco drożej, ale też do przejścia jest w zdecydowanie najlepszej w Perissie knajpie u rybaka - Fratzeskos. Jego przepyszne mule w sosie kosztowały 9,50 euro (ok. 43 zł), a pachnący dymem bakłażan - 4 euro (18 zł).
Za kawę na plaży trzeba zapłacić od 2 do 4 euro - ale pamiętajmy, że już nie wydajemy dodatkowo na leżaki. A jeśli tak do tego podejdziemy, to może dopadnie nas ochota, by zaszaleć i zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na aperol spritz - 8 euro (36 zł), poczciwą sangrię za 5 euro (23 zł) albo jeszcze tańszą karafkę lokalnego białego wina.
Nie szalejemy? Dobrze, możemy więc spróbować zaoszczędzić jeszcze więcej, robiąc zakupy w supermarkecie. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam w nim beczułkę z winem i leżące obok plastikowe butelki. 1,5 litra stołowego wina to w takim układzie koszt 2,95 euro (ok. 13 zł). Z kolei w lokalnej piekarni nadziewane (warzywami lub serami) wypieki na śniadanie albo przekąskę kosztują średnio 2,50 euro - 11 zł.
Santorini - byle nie lokalnymi autobusami
Jeden z najpoważniejszych punktów na liście wydatków na Santorini to niewątpliwie przemieszczanie się. Można wynająć auto za ok. 35-40 euro (150-180 zł) za dobę i w swoim tempie oglądać interesujące nas miejscowości, winnice, pejzaże, albo zdecydować się na zwiedzanie zorganizowane.
Niezłym wyborem jest według mnie całodzienna wycieczka za 40-42 euro (do 190 zł), obejmująca kilka malowniczych punktów. Rano autokar zabiera uczestników wyprawy z hotelu, wiezie do portu, skąd wyruszają statkiem w rejs.
Pierwszy z postojów przeznaczony jest dla aktywnych - to trekking z przewodnikiem na wulkan Nea Kameni. Tutaj trzeba wydać dodatkowo 5 euro (23 zł) za wstęp do parku narodowego. Spacer nie wymaga kondycji, ale trzeba mieć dobre sportowe buty, wodę i zabezpieczyć się przed operującym bez litości słońcem. Podczas drugiego przystanku czekają nas atrakcje kąpieli w gorących źródłach Palea Kameni, a trzeciego - wizyta na wysepce Tirasia, gdzie czas jakby się zatrzymał. Można tam wspiąć się na wzgórze i z niego podziwiać błękitną panoramę, albo po prostu posiedzieć w tawernie. Po powrocie z rejsu autokar zabiera podróżnych z portu i wiezie na zachód słońca w Oia, a następnie odstawia do hotelu.
Dla porównania - samo tylko wejście na teren wykopalisk archeologicznych na półwyspie Akrotiri kosztuje 12 euro (55 zł).
Jedno, czego zdecydowanie nie mogę zarekomendować na Santorini, to oszczędności polegające na poruszaniu się transportem publicznym. Bilet na autobus kosztuje wprawdzie 1,60 euro (7 zł), ale zanim się na niego doczekamy, szlag nas już zdąży trafić, stojących w upale przy ruchliwej drodze. Rozkład jazdy i rzeczywistość rozmijają się całkowicie, a poszczególne miejscowości nie są ze sobą skomunikowane, co skutkuje koniecznością przesiadek. Nie i jeszcze raz nie! Dopóki transport na Santorini nie przejdzie głębokiej reformy, nie stawiajmy na poruszanie się lokalnymi autobusami.
Tajlandia na wakacje 2021. Czy zjemy dobrze i tanio?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.