Polka na Wyspach Kanaryjskich oburzona, że każą jej zakładać maseczkę także na nos. "Co jest kurde?" [Felieton]
"Czy społeczeństwo na Kanarach jest tak mało rozgarnięte?" – zastanawia się pani Maja, która pojechała z mamą na Fuerteventurę i nie może przestać się dziwić, że na ulicach ludzie noszą maseczki. Zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami i – o zgrozo! – wcale nie pod nosem, tylko poprawnie.
Wyspy Kanaryjskie mają słońce przez cały rok, ciepłe zimy i niezbyt gorące lata. Ostre szczyty, rozpalające wyobraźnię kaldery i księżycowe krajobrazy.
Wyspy Kanaryjskie mają 256 km plaż, w tym te z piaskiem czarnym, czerwonym, złocistym, białym... Świetne warunki do uprawiania surfingu i chyba wszystko, o czym można zamarzyć na wakacjach.
Wyspy Kanaryjskie mają obecnie 16 tys. 239 potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem i 265 zgonów spowodowanych COVID-19. Niewiele, nawet biorąc pod uwagę to, że archipelag zamieszkuje zaledwie ok. 2 mln osób. Nic dziwnego, że Kanaryjczycy chcą utrzymać ten stan i zrobią wszystko, by nie powtórzyć pandemicznego scenariusza Hiszpanii kontynentalnej.
Wyspy Kanaryjskie - Polka oburzona obostrzeniami
Na Wyspy Kanaryjskie docierają jednak turyści, którzy mają problem ze zrozumieniem nawet tak prostych faktów. Jest wśród nich pani Maja, która kilka dni temu z niedowierzaniem relacjonowała na jednej z grup na Facebooku koszmar, jaki przeżywa na Fuerteventurze, gdzie wybrała się razem z mamą.
Pani Maja pisze (pisownia oryginalna):
"Wczoraj rano przyleciałam na Fuerteventurę (już trzeci raz) i jestem w szoku po tym, co tu zobaczyłam. Bez wątpienia koronapsychoza tutaj sięga już chyba największych rozmiarów. Jestem razem z mamą i już kilkakrotnie ludzie nas zaczepiali na niemal pustych ulicach czy deptakach i zbulwersowani pouczali żeby maskę założyć (…)
Kierowca autobusu zwracał uwagę żebym maskę na nos naciągnęła, a nie tylko na usta... zamiast (patrzeć - dop. red.) na drogę to on kontrolował w lusterku pasażerów. Głupota totalna!
Co tu się wyprawia?! Czy społeczeństwo na Kanarach jest tak mało rozgarnięte? Takie ogłupione? (…)
Patrzą na nas jak na kosmitów, gdy spacerujemy bez maski, omijają albo kręcą głowami. Co jest kurde?”
Tyle treści posta, w komentarzach jeszcze większy dramat (z małymi wyjątkami).
Przeglądając je, dziwiłam się bardzo – może nawet bardziej, niż pani Maja na widok ludzi w poprawny sposób zasłaniających nos i usta. Bo mimo dużej otwartości, jaką mam na wszelkie nienormatywne gesty i zachowania, są rzeczy na tym świecie, których nie mogę pojąć. Jedną z nich jest ignorancja. To coś, co bardzo utrudnia zwiedzanie świata, ponieważ unieważnia najbardziej elementarną zasadę obowiązującą podczas wyjazdów: szanuj kulturę i rzeczywistość mieszkańców kraju/regionu, do którego trafiasz.
Szanuj kraj, do którego jedziesz
Jeśli podróżujesz do Singapuru, raczej nie chodzisz po ulicach, rzucając pod nogi niedopałki, bo wiesz, że gdy ktoś cię przyuważy, grzywna będzie bolała (za zaśmiecenie wynosi 500 dol. singapurskich, czyli ponad 1400 zł). Jadąc tamtejszym metrem, prawdopodobnie nie wyciągasz zza pazuchy kanapek, bo wiesz, że i tak stracisz apetyt, kiedy dostaniesz srogi mandat (za jedzenie i picie w środkach komunikacji miejskiej kara wynosi 1000 dol. singapurskich, czyli ponad 2800 zł). Będąc w Singapurze, zapewne nie siedzisz na grupach internetowych i nie wyzywasz Singapurczyków od idiotów, oszołomów, socjopatów. Bo to ty jesteś u nich a nie odwrotnie. Nawet jeśli nie rozumiesz ich zasad, stosujesz się do nich – no, bo jak już zostało powiedziane – niestosowanie się będzie cię słono kosztowało.
Jeśli lecisz do Dubaju, prawdopodobnie nie upijasz się na ławce w parku ani nie chodzisz nabzdryngolony po ulicach, bo to może poskutkować grzywną, aresztem, a nawet deportacją. Pewnie nie popalasz zioła w hotelowym pokoju, bo za posiadanie i zażywanie narkotyków oraz handel nimi grozi tam wieloletnie więzienie lub kara śmierci. Będąc w Dubaju, raczej nie obrażasz Dubajczyków na facebookowych grupach (tym bardziej, że Zjednoczone Emiraty Arabskie blokują Facebooka), bo po pierwsze – trochę się boisz, a po drugie – to ty do nich przyjechałeś, a nie na odwrót.
Jeśli jedziesz do kraju, w którym stwierdzono prawie milion przypadków koronawirusa i 32 tys. zgonów spowodowanych COVID-19, to… no właśnie. Co robisz? Próbujesz zrozumieć, że jego obywatele mogą żyć w lęku? Że nie chcą powtórzenia koszmaru pierwszej fali epidemii ani wprowadzenia lockdownu, który zdruzgocze i tak już mocno osłabioną gospodarkę? Szanujesz ich starania i stosujesz się do obostrzeń, które – nawiasem mówiąc – nie są niczym specjalnym, bo w swoim kraju również jesteś zobowiązany do ich przestrzegania? Chcesz pojąć specyfikę wyspiarskiej rzeczywistości, dla której epidemia jest szczególnie trudnym doświadczeniem, bo infrastruktura i opieka medyczna mają znacznie mniejszą wydolność niż na kontynencie?
Czy raczej z pogardą patrzysz na wszystkich wkoło, bo przyjechałeś z Polski i wiesz, że jedynym słusznym sposobem noszenia maseczki jest jej brak? Z obawy przed grzywną co prawda założysz ten nieszczęsny "kaganiec", ale zsuniesz go na brodę, by oznajmić światu, że "nie dasz się tresować"?
Turystyka w Hiszpanii umiera
Przemysł turystyczny ma ok. 35-procentowy całkowity udział w PKB Wysp Kanaryjskich. Dla porównania – w Polsce całkowity udział turystyki w kształtowaniu PKB (przed pandemią) wynosił 4 proc. Jak szacowano jeszcze w sierpniu, do końca tego roku koronawirus zniechęci do odwiedzin Hiszpanii aż 56 mln turystów – straty mogą wynieść nawet 88 mld euro.
Branża próbuje radzić sobie na wszystkie sposoby, żeby zniwelować choć odrobinę strat, które spowodował COVID-19. Ludzie, którzy żyją z turystyki, nie mają czasu na głoszenie teorii antycovidowych i buntowanie się, że maseczki to ograniczanie wolności i zamach na demokrację. Dla tych ludzi pandemia istnieje naprawdę. Odczuli ją boleśnie na własnej skórze. I poza stosowaniem się do obostrzeń nie mają innego sposobu, by siebie ocalić.
Miło by było, gdybyś przyjeżdżając do nich – nawet jeśli nie pojmujesz, "co tu się wyprawia"– po prostu stosował się do wprowadzonych tam regulacji. Zamiast obrażać, skup się na faktach. Ewentualnie pomarudź pod nosem, ale maseczki pod nosem nie noś (z jednej strony mała skuteczność, a z drugiej duży obciach).
Zobacz też: Wyspy Kanaryjskie - wakacje przez cały rok
Ewentualnie: w ogóle nie wyjeżdżaj z Polski. No bo po co pchać się tak daleko, żeby sobie szarpać nerwy? Przecież w Polsce jest tyle pięknych miejsc, które możesz zwiedzić na objazdówce z koronasceptycznymi kolegami i koleżankami. Polecam zwłaszcza wyjazdy autokarowe lub w busach bez klimatyzacji. Ważne: nawet jeśli nie wypełnicie całego pojazdu – siadajcie ciasno, obok siebie, pod żadnym pozorem nie dopuśćcie, by obok was były niezajęte miejsca. Dzięki temu będziecie mogli bez żadnych ograniczeń na siebie chuchać, ocalicie wolność i uratujecie demokrację.