Jedno z ostatnich dzikich miejsc w Polsce. Tam wciąż wykąpiesz się nago w jeziorze

Zakończony już letni sezon turystyczny nie był łaskawy dla Suwalszczyzny. Oględnie mówiąc, tłoku nie było. Skorzystali ci, którzy mimo wszystko zapuścili się w północno-wschodni zakątek kraju – na wyłączność mieli: ciszę, oszałamiającą przyrodę, bezludne plaże i gościnnych gospodarzy.

Suwalski Park Krajobrazowy - widok  na Cisową Górę
Suwalski Park Krajobrazowy - widok na Cisową Górę
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Joanna Klimowicz

10.11.2022 | aktual.: 15.11.2022 09:30

Moi znajomi mówią, że "spieprzono Suwalszczyźnie turystyczny sezon, strasząc czołgami, które śmigają rzekomo po rogatkach Suwałk".

Nie śmigały, było spokojnie i bezpiecznie. Wręcz pustawo.

Po pandemii równia pochyła

- W tym roku było mniej odwiedzających – moje odczucia potwierdza Sylwia Racis, specjalistka ds. turystyki w Suwalskim Parku Krajobrazowym. Dodaje, że statystyki nie będą miarodajne, bo dotyczą tylko osób, które odwiedziły siedzibę Parku w Malesowiźnie–Turtulu, jednak subiektywne odczucie pracowników jest identyczne: - Mniej osób poruszało się po szlakach, korzystało z parkingów i miejsc odpoczynku.

Najbardziej oblegana Suwalszczyzna była w 2020 roku – pierwszym roku pandemii koronawirusa. Wtedy Polki i Polacy nie wyjeżdżali za granicę – bo albo nie było można, albo się obawiali – i aranżowali sobie wypoczynek w sielskich zakątkach kraju. Najlepiej także z dala od innych turystów.

Smolniki, Suwalszczyzna
Smolniki, Suwalszczyzna© Adobe Stock | Krzysztof Stasiak

Dwa kolejne letnie sezony na Suwalszczyźnie to już był zjazd w dół. Rodacy odbijają sobie pandemiczne unieruchomienie albo obawiają się przyjazdu w bezpośrednie sąsiedztwo grożącemu światu nieobliczalnego państwa (region graniczy z Obwodem Kaliningradzkim). Przedsiębiorcy narzekają, ale tak naprawdę mieszkańcy regionu zadają sobie pytanie: czy chcemy być tak zatłoczeni jak wybrzeże Bałtyku albo Tatry? Ano nie chcą, a urok Suwalszczyzny w dużej mierze polega na niezepsutych przez człowieka bezkresnych przestrzeniach. Kto skorzystał, prędko nie zapomni.

Nie tylko dla wędkarzy

Wynajmujemy pokój w gospodarstwie agroturystycznym w Wiżajnach, słynących z wyrobu pysznych dojrzewających serów. Z okien i zakątka ze stołem i ławkami rozciąga się widok na jezioro. Tuż za nim – Litwa.

Ciut na zachód zaczyna się już województwo warmińsko-mazurskie, więc postanawiamy liznąć kawałek tych terenów, wybierając się rowerami do pobliskiego Łowiska Redyki. Skusiła nas oferta świeżo wędzonych ryb.

Wiosna na Suwalszczyźnie
Wiosna na Suwalszczyźnie© Adobe Stock

Łowisko Redyki to rodzinna firma, prowadzona przez pełnych ciepła, serdecznych ludzi. Pani Julia pakuje nam pachnącego wędzonego pstrąga, lemoniadę i piwo (o ceny musimy dopytać, czy to aby nie pomyłka, bo są naprawdę niskie) i oprowadza po "włościach". Zarybione stawy na ponad 3,5 ha powierzchni przyciągają przede wszystkim wędkarzy. Po zakończonym wędkowaniu waży się to, co złowili i mogą zabrać ze sobą trofea do domu (według obowiązującego cennika). W stawach pływają karasie, karpie, tołpygi, liny, pstrągi i jesiotry, wyglądające trochę jak małe rekinki.

Łowisko Redyki
Łowisko Redyki© Joanna Klimowicz

Ale przymusu polowania nie ma. Można oszczędzić ryby, a tylko pogrillować, rozpalić ognisko, zorganizować imprezę integracyjną, zregenerować się w saunie, albo po postu zarezerwować nocleg "na końcu świata".

Mało brakowało, a byśmy na tym końcu świata utknęły. Przez uszkodzoną na szutrowej drodze rowerową oponę. Ale wiecie jakie niesamowite miejsce - to pogranicze Podlaskiego i Warmińsko-Mazurskiego? Życzliwi gospodarze odwieźli nas do Wiżajn swoim autem, zostawiłyśmy u nich wszystkie rowery, żeby przyjechał po nie pan Andrzej z wypożyczalni Gołdap Travel, za darmo wymienił i nam dostarczył. Gdy zaczęłyśmy się już przyzwyczajać, że wyciąga nas z tarapatów, zażartował, że do wizytówki musi dopisać: "Ratowanie turystek". "Pierdołowatych turystek" – to już dodałyśmy same.

Suwalskie "must see" i relaks na pomoście

Rowery są sprawne, można więc dalej eksplorować Suwalszczyznę, na niektórych odcinkach korzystając z rowerowego szlaku Green Velo. Także parę miejsc bardziej uczęszczanych. Takich, które odhaczyć po prostu wypada i zazwyczaj natkniemy się tam na innych turystów. Jak Smolniki i punkt widokowy "U Pana Tadeusza", który zasłynął filmową sceną lecących na tle doliny bocianów. Przy ścieżce stoi drewniany kiosk, w którym kupuje się bilety wstępu (4 zł), są także typowo turystyczne akcesoria: magnesy, mapy, widokówki.

Smolniki
Smolniki© Joanna Klimowicz

Dziwne głazowiska: Bachanowo i Łopuchowo, jeszcze dziwniejsza Góra Cisowa, nazywana z powodu jej stożkowatego kształtu "Suwalską Fudżijamą". Wodziłki - wieś staroobrzędowców, drewnianymi domami, łaźnią i molenną starowierców.

Trójstyk granic w Bolciach oglądać można całkiem wygodnie i (na razie) bezpiecznie, dzięki unijnej inwestycji: do granitowanego cokołu z godłami na styku trzech państw prowadzi asfaltowa ścieżka pieszo-rowerowa. Co ciekawe, strefa litewska ogrodzona jest wysokimi zasiekami zwieńczonymi drutem kolczastym, natomiast stojący od strony Federacji Rosyjskiej druciany płotek jest tylko symboliczny.

Stańczyki to turystyczny hit Suwalszczyzny
Stańczyki to turystyczny hit Suwalszczyzny© Adobe Stock

Główne atrakcje Suwalszczyzny to "Akwedukty Północy" – zabytkowe podwójne mosty kolejowe w Stańczykach z początku XX wieku, wzniesione nad rzeką Błędzianką. I najgłębsze w Polsce jezioro Hańcza (w najgłębszym miejscu ma 106 m głębokości). Jest mekką dla nurków. Ale i wycieczka rowerowa wokół jeziora warta jest wysiłku.

Przystanek można zrobić na popularnej, uczęszczanej plaży Stara Hańcza – z łagodnym zejściem do jeziora, idealnym dla dzieci. Nieopodal są ruiny dworu (właściwie tylko fragment muru i park). Po drodze na plażę można obejrzeć stałą wystawą komponujących się z okolicą rzeźb – ptaków i ryb - Jana Zaborowskiego i Andrzeja Wasilewskiego. Druga, jeszcze bardziej popularna plaża z infrastrukturą i molo, znajduje się po drugiej stronie jeziora, w Błaskowiźnie.

Suwalszczyzna
Suwalszczyzna© Joanna Klimowicz

Ale najcudowniejsze są te dzikie kąpieliska nad małymi, krystalicznie przejrzystymi jeziorkami, które mijacie po drodze. Wejście do wody ułatwiają drewniane, zbite z kilku desek pomosty zawieszone nad spokojną tonią i przybrzeżnymi grążelami. Najczęściej gospodarze przyzwalająco kiwają głowami: można skorzystać. Warto wskoczyć do wody, nawet jeśli nie wzięło się stroju. Biorąc pod uwagę jak niewielu zapuszcza się tu ludzi – raczej nikt was nie nakryje.

Źródło artykułu:WP Turystyka
suwalszczyznastańczykihańcza
Zobacz także
Komentarze (23)