Kambodża - zanim zniknie dżungla
Wycieczka do Kambodży - co warto zobaczyć?
W Ratanakiri ponad połowa mieszkańców należy do mniejszości etnicznych. Wielu z nich ciągle żyje w wioskach schowanych w dżungli. To przyciąga turystów - biura podróży wyrastają jak grzyby po deszczu. Ale równie cenna jest tu ziemia, a dżunglę zastępują wielkie plantacje. O niezwykłym zakątku Kambodży opowiada Katarzyna Boni.
W Ratanakiri ponad połowa mieszkańców należy do mniejszości etnicznych. Wielu z nich ciągle żyje w wioskach schowanych w dżungli. To przyciąga turystów - biura podróży wyrastają jak grzyby po deszczu. Ale równie cenna jest tu ziemia, a dżunglę zastępują wielkie plantacje. O niezwykłym zakątku Kambodży opowiada Katarzyna Boni.
Budzi mnie głos z radia. Trzeszczący, zaszumiony. Mają tutaj słaby sygnał. Na zewnątrz szarówka. Dziesięć minut do piątej. Chcę się przewrócić na drugi bok, ale jak się obrócić w hamaku? W drzwiach widać zarysy ludzi, a za nimi złote pole pełne kłosów ryżu. Całe we mgle. Yorn rozpaliła ogień, zapach dymu łaskocze mnie w nos. Wat podśpiewuje melodię z radia. Nawet babcia Dot, która wygląda jakby miała sto jeden lat, już wstała. Wygrzebuję się z hamaka, uważając żeby nie podeptać psów śpiących na klepisku. Mgła powoli podnosi się, odsłaniając domek na palach, zwęglone pnie i ciemną ścianę dżungli - tam, gdzie kończy się pole ryżu. Idę nad rzekę, chowam się za zwalonym drzewem. Chłodna woda pomaga pozbyć się resztek snu.
Tekst: Katarzyna Boni, www.podroze.pl