Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Tak, tak, widziałam święte krowy, ale najbardziej zadziwiali mnie ludzie… Mamy różnorodność wielką, która się na każdym kroku objawia, mamy szok kulturowy. I cały katalog zachowań, reakcji, sytuacji dla Europejczyka zaskakujących, niezrozumiałych, tak przedziwnych.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Tak, tak, widziałam święte krowy, ale najbardziej zadziwiali mnie ludzie… Mamy różnorodność wielką, która się na każdym kroku objawia, mamy szok kulturowy. I cały katalog zachowań, reakcji, sytuacji dla Europejczyka zaskakujących, niezrozumiałych, tak przedziwnych.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Tak, tak, widziałam święte krowy, ale najbardziej zadziwiali mnie ludzie.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Cienie są wszędzie. Pod nogami śmieci, śpiący ludzie, padlina, ludzie i jeszcze śmieci. Wiedziałam, że tam sypiają na ulicy, ale co innego wiedzieć, a co innego iść i desperacko starać się w kogoś nie wdepnąć. Ludzie opróżniający kanalizacje. Ręcznie. Ciągną potem toto dzieci na szmacie. Gdzie dociągną? Zapewne jakieś 100 metrów dalej. I te ciemności. Po obu stronach ulicy chmary mężczyzn, którzy ze stoickim spokojem patrzą.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Na pustyni miasto rodem z „Bajek z 1000 i jednej nocy”. Choć bez meczetów, bez minaretów, i tak człowiek czuje klimat opowieści Sherezady. Jaisalmer, miasto-fort, największe wrażenie robią budowle we wnętrzu. Znajdujemy się w labiryncie wąskich uliczek.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Najgorsza dzielnica Delhi, chyba; potem dowiedziałam się, że są gorsze. Tam stoi nasz gest house. Po tych prawie slumsach wybraliśmy się na przechadzkę. Duszno, parno, brudno. Ciemno. A z ciemna wyłaniają się postacie, co chcą nas albo przewieźć rikszą, wciągnąć do cuchnącej garkuchni.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
Na pustyni miasto rodem z „Bajek z 1000 i jednej nocy”. Choć bez meczetów, bez minaretów, i tak człowiek czuje klimat opowieści Sherezady. Jaisalmer, miasto-fort, największe wrażenie robią budowle we wnętrzu. Znajdujemy się w labiryncie wąskich uliczek.
Kartka z dziennika - wyprawa do Indii
W Qutab Minar patrzy na mnie znacząco jakiś nastoletni chłopiec i wskazuje na siostrzyczkę (narzeczoną), która jest w wieku przedprodukcyjnym i która to spotykając mój wzrok ma ochotę zapaść się pod ziemie. Wydało się. Dziewczę chce zdjęcie z blondynką. Blondynka też chce zdjęcie. Mam zdjęcie, Krzyś też chce zdjęcie. Pstryk, a potem tradycyjny polski pocałunek w rękę. Dziewczynka w szoku, rodzina ma rządzę mordu w oczach. Może Krzysio właśnie przypieczętował kontrakt małżeński? Rodzina spasowała, dziewczę blade. Zapewne nie będzie spała przez tydzień.