Kiszyniów - miasto nieciekawe
Mówią, że nie ma w nim nic ciekawego, że jest to najmniej pociągająca stolica europejskiego państwa. Żadnych atrakcji turystycznych. Brakuje pięknych, zabytkowych fasad. Co jakiś czas zdarzy się mozaika pokazująca chłopstwo przy zbiorach lub jakiś inny budowlany relikt socjalizmu. W tym mieście nic nie jest wpisane na listę UNESCO. Współczesnego budownictwa też nie doświadczymy. Tylko socreal i socreal. Taki właśnie jest Kiszyniów. I dlatego skradł nasze serca – piszą Dominika i Jacek, autorzy bloga szpilkinamapie.pl
01.05.2017 | aktual.: 18.05.2017 15:54
Przyjeżdżacie do miasta na weekend. Macie cały plan – przylatujemy, jedziemy metrem do hostelu, zrzucamy majdan i pędzimy na pokaz "światło i dźwięk" do parku na skraju miasta. Następnego dnia rano atakujemy słynne muzeum. Jest wielkie i ma sporo ciekawych rzeczy. Powinniśmy spędzić tam ze dwa dni, ale damy radę w 4h, bo przecież musimy jechać żeby zobaczyć ruiny cytadeli, które też małe nie są. Samolot mamy w niedzielę o godz. 16:00, ale do tego czasu ogarniemy jeszcze słynne zoo, bo podobno mają tam jedynego w Europie trójnogiego słonia! Jak się pośpieszymy, to jeszcze uda nam się skoczyć na stare miasto, na słynne pączki posypywane gwiezdnym pyłem. Znacie to? My też i dlatego polubiliśmy Kiszyniów, bo tam jest inaczej.
Nie ma pośpiechu. Nie ma ciśnienia. Nie ma planu. Za to jest improwizacja, której smaku nie pamięta tak wielu z nas. Bo trzymamy się planów, rozkładów, map i drogowskazów.
Odetchnij z ulgą
Jeśli więc drogi podróżniku zawitasz do Kiszyniowa, odłóż na bok mapy, plany i przewodniki. Wyjdź na ulicę. Skręć w prawo. Wejdź do pierwszej napotkanej knajpki. Zamów placintę i dzbanek mołdawskiego wina. Wymień uśmiechy z lokalnymi bywalcami. Kiedy już nasycisz się placintą i winem, wyjdź i udaj się do parku. Usiądź na ławeczce i obserwuj jak żyje miasto bez zabytków, atrakcji i pałaców. A kiedy będziesz tak siedział to wspomnij swoje wizyty w miejscach, które w zabytki, atrakcje i pałace opływają. Możesz odetchnąć z ulgą, bo tu nie musisz się zastanawiać czy zdążysz na ostatnie metro, czy galeria jest nieczynna w poniedziałek i czy na pewno zobaczyłeś wszystkie zabytki z listy UNESCO. Spokojnie, to już za tobą. Jesteś w Kiszyniowie. Zupełnie nieciekawym mieście.
Jak upamiętniają zmarłych?
Tak się złożyło, że w Mołdawii byliśmy w okresie przypadającym w kościele prawosławnym na święta Wielkiej Nocy. Będąc w Kiszyniowie trafiliśmy akurat na obchody dnia Wszystkich Świętych, które wyglądają nieco inaczej niż te, które znamy z Polski.
Tłumy na cmentarzu są ogromne, zupełnie jak w Polsce. Wszyscy ciągną z jakimiś tobołkami. Jedni niosą niewielkie torebki, a inni prowadzą wózki z supermarketu. No właśnie. To jest pierwsza różnica.
W Polsce z tobołkami na cmentarz chodzi się przed Świętem Zmarłych – żeby wyczyścić grób, postawić nowe świeczki, położyć wiązankę. Wszyscy ubierają się odświętnie, aby spotkać się z rodziną nad grobami bliskich. Nikt nie nosi siat nie mówiąc już o supermarketowych wózkach. W Mołdawii jest zgoła odmiennie. Każdy coś niesie, taszczy, pcha. Ale jak nie taszczyć i nie pchać, skoro Mołdawianie upamiętniają swoich zmarłych w taki, a nie inny sposób.
Przy grobach spotykają się całe pokolenia. Babcie, dziadkowie, ciotki, dzieci, rodzice, kuzyni, siostry i bracia. Są tam nawet specjalne stoliki z ławeczkami. Każdy coś przynosi, każdy coś rozpakowuje. Na stolikach pojawia się wino i wódka oraz domowej roboty ciasta. Dzieciaki biegają z cukierkami. Wszyscy siedzą, jedzą, piją, rozmawiają, wspominają. Tak jakby chcieli powiedzieć zmarłemu – "wiemy, że nie możesz przyjść na nasze rodzinne spotkanie, więc my przyszliśmy do Ciebie".
Niektórzy powiedzą – poganie. My powiemy – szacunek, tęsknota, rodzina, tradycja.
Źródło: Szpilki Na Mapie to blog podróżniczy Dominiki i Jacka - pary, która postanowiła pozostawić za sobą wiele, aby spełniać marzenia i odkrywać nieznane. Na początku 2016 roku wyruszyli w podróż dookoła świata. Na ich blogu znajdziecie mnóstwo wspaniałych fotografii, dużo informacji praktycznych oraz relacje z najdalszych zakątków globu. Zachęcamy do śledzenia losów Dominiki i Jacka oraz ich podróży dookoła świata za pośrednictwem Facebooka - Szpilki Na Mapie na Facebooku.