Trwa ładowanie...

"Kokainowe hipopotamy" Escobara stanowią zagrożenie. Kolumbijczycy mają dość

Pablo Escobar do swojego prywatnego zoo sprowadzał zwierzęta z różnych kontynentów. Okoliczni mieszkańcy mają teraz z nimi problem. Zwłaszcza z hipopotamami, które zagrażają ekosystemowi.

"Kokainowe hipopotamy" Escobara stanowią zagrożenie. Kolumbijczycy mają dośćŹródło: Shutterstock.com
d4n7orv
d4n7orv

Posiadłość Napoles była wizytówką barona narkotykowego. Poza hipopotamami w prywatnym ogrodzie zoologicznym Escobara można było zobaczyć antylopy, nosorożce, strusie, słonie, żyrafy oraz niezliczoną ilość egzotycznych ptaków.

Po śmierci gangstera zwierzęta zostały przejęte przez rząd i trafiły do państwowych zoo. Jednak nie wszystkie. "Kokainowe hipopotamy" (jak nazywają je dziennikarze) pozostały w posiadłości, żeby później uciec na wolność i zasiedlić okoliczne rzeki.

Na ich obecność w lokalnych wodach zaczęli skarżyć się rybacy, a rząd ponownie musiał zająć się problemem, który pozostawił im w spadku najbogatszy handlarz narkotyków.

Hipopotamy nie mają w Kolumbii zagrożenia ze strony innych drapieżników. W obecności ludzi również czują się bardzo swobodnie. Mieszkańcy często przyłapują hipopotamy spacerujące uliczkami małych miast. Problemem jest jednak głównie wpływ tych zwierząt na ekosystem. Mogą one zwiększyć poziom zamulenia rzek i jezior, wywołując tym samym spadek populacji ryb. Może się to bardzo niekorzystnie odbić na gospodarce Kolumbii.

Jonathan Shurin z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego szacuje, że pod koniec 2018 r. wolno żyjących hipopotamów w Kolumbii mogło być nawet 60. Problem próbowano rozwiązać ograniczając ich liczbę - w 2009 r. rząd podjął plan sterylizacji, jednak okazało się to zbyt drogie, trudne i niebezpieczne dla przeprowadzających zabieg ludzi.

d4n7orv

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Skrajna nieodpowiedzialność w zoo

d4n7orv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4n7orv