Kraje, które nie poradzą sobie bez turystów. Obawiają się wielkiej katastrofy
Nie ma miejsca na świecie, które nie zostałoby w mniejszym lub większym stopniu dotknięte przez pandemię. Ale zazwyczaj pamięta się o największych, a zapomina o dramatycznych reperkusjach, które mogą dotknąć te małe państwa. Ze względu na panujące ograniczenia, które niemal całkiem unieruchomiły branżę turystyczną, gospodarka niektórych niewielkich krajów może zostać zrujnowana.
21.05.2020 18:20
Kryzys koronawirusowy mknie niczym walec, demolując świat, jaki znamy i równając z ziemią firmy, miejsca pracy, przyzwyczajenia, styl życia i ekonomie kolejnych państw. Wirus, którego nazwy w ciągu kilku miesięcy nauczyli się wszyscy, uderzył z pełną mocą także w branżę turystyczną, powodując straty na skalę niewyobrażalną. Pod koniec marca spowolnienie w tym sektorze sięgnęło 70 proc. Głośno mówi się, że straty, jakie tylko do końca tego roku poniesie turystyka, sięgną sumy biliona dolarów (dane World Tourism Forum Institute). Ale ogólne rozmiary klęski mogą być wielokrotnie większe, bo zadziała efekt domina – zapaść w turystyce doprowadzi do załamania innych gałęzi przemysłu.
Trzeba jednak pamiętać, że to, co dla jednych krajów może oznaczać mniej lub bardziej dotkliwą recesję (turystyka odpowiada w nich "jedynie" za ułamek PKB), dla innych stanowi "być albo nie być". Są na świecie miejsca, gdzie praktycznie cała gospodarka opiera się na turystyce. To od wyników w tej branży uzależniony jest stan finansów publicznych. Brak wpływów generowanych przez przyjezdnych oznacza zaś katastrofę. To największe załamanie od czasów II wojny światowej, jak mówią o nim ekonomiści, już dziś godzi szczególnie np. w małe i bardzo popularne wśród urlopowiczów państewka na Karaibach, w Nepal czy niektóre z afrykańskich krajów. Bez stosownej pomocy, niektóre z nich mogą upaść.
Trwa walka z czasem
Już teraz w mediach pojawiają się dramatyczne apele przedstawicieli władz niektórych krajów, skierowane do społeczności międzynarodowej oraz instytucji finansowych. Przywódcy wskazują, że światowa reakcja, mająca na celu powstrzymać rozprzestrzenianie się COVID-19, całkowicie zabiła gospodarkę ich krajów, których budżet w dominującej części opiera się na wpływach z branży turystycznej. Brak przychodów oznacza nie tylko pustki w kasie państwowej, ale przekłada się również na dramat tysięcy ludzi, którzy utrzymują się dzięki przyjezdnym. Przedstawiciele krajów dotkniętych takim kryzysem twierdzą, że na świecie panuje mylne przekonanie, że małe państwa jakoś sobie poradzą, bo wnioski wyciągane są na podstawie wskaźnika PKB na mieszkańca z poprzednich lat. Tymczasem tegoroczny wstrząs już spowodował, że dane te są nieaktualne, bo w chwili, gdy turystyka przestaje tam istnieć, gospodarka natychmiast popada w niebyt.
Katastrofa grozi m.in. Karaibom. Spośród 20 krajów na świecie, których ekonomia najbardziej uzależniona jest od turystyki, 13 znajduje się właśnie na Morzu Karaibskim. W tragicznej sytuacji znalazła się m.in. położona w regionie Antigua i Barbuda - państwo zamieszkiwane przez niespełna 100 tys. osób. Premier kraju, którego ekonomia niemal w całości opiera się na turystyce poinformował niedawno, że 20 tys. ludzi pracujących w tej branży w tym wyspiarskim państwie już straciło pracę, kolejnych 6 tys. prawdopodobnie dołączy wkrótce do grona bezrobotnych, a budżet może za chwilę nie poradzić sobie z wypłatami dla 12 tys. osób zatrudnionych w instytucjach finansowanych ze środków publicznych.
- Spoglądają na nasz dochód PKB na mieszkańca i mówią, że jesteśmy przecież tak bogaci, że nie kwalifikujemy się do objęcia pomocą. Tymczasem, po pierwsze, nie mamy żadnych nadwyżek, a po drugie, ok. 8o proc. naszych przychodów może wyparować. Jak w takiej sytuacji mamy przetrwać? – grzmi premier kraju, Gaston Browne, którego wypowiedź przytoczył dziennik "The Miami Herald".
Podobnie jest w innych krajach regionu. Na Dominikanie zamknięte zostały lotniska, porty, w których cumują wycieczkowce i hotele. Dla tego najczęściej odwiedzanego kraju Karaibów brak turystów to klęska oraz duży krok do tyłu. Na Jamajce turystyka odpowiada aż za połowę wartości zagranicznej wymiany handlowej. W kraju tym pracę straciło już 300 tysięcy osób, które wcześniej zatrudnione były w branży turystycznej lub sektorach od niej zależnych (np. transport). Na całych Karaibach liczba zwolnionych w wyniku kryzysu w turystyce już sięgnęła miliona osób.
Czy będzie do czego wracać?
Czasu na działanie jest zdecydowanie mniej, niż można przypuszczać. Lokalni politycy twierdzą, że w niektórych przypadkach pieniędzy może zabraknąć w ciągu 60-90 dni, a poziom bezrobocia tylko do końca tego roku może się podwoić. Budżety wielu małych państw są bardzo wrażliwe, a na Karaibach w ostatnich latach zostały dodatkowo nadwątlone przez katastrofy naturalne. Tymczasem jedynym krajem Karaibów, objętym niedawno programem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, polegającym na anulowaniu spłaty zadłużenia przez kolejnych sześć miesięcy, zostało Haiti.
- Aż do tej pory nie pojawił się plan ratunkowy dla Karaibów, a my takowego bardzo potrzebujemy – powiedział Gaston Browne będący swoistym rzecznikiem państw z regionu Morza Karaibskiego. Przyznał on, że pomoc społeczności międzynarodowej oraz instytucji finansowych jest absolutną koniecznością. Według niego, obszar ten potrzebuje opracowania w trybie pilnym czegoś na wzór planu Marshalla.
Jak wynika z opublikowanych w marcu szacunków, obecne załamanie może na całym świecie kosztować utratę pracy 50 mln ludzi zatrudnionych dziś w turystyce, a branża może się w tym roku skurczyć o 25 proc. Nikt nie ma wątpliwości, że ten sektor się odrodzi. Pozostaje mieć nadzieję, że - jak niektórzy prognozują - będzie jeszcze silniejszy i, wzbogacony o nowe doświadczenia, jeszcze bardziej odporny na ewentualne zawirowania w przyszłości.
Wiary w to, że turystyka powróci też na Morze Karaibskie, nie tracą przedstawiciele zrzeszenia branży hotelowej i turystycznej na Karaibach (Caribbean Hotel and Tourism Associatio). Przyznali oni, że kryzys, któremu teraz trzeba stawić czoło, jest bardziej dotkliwy nawet od tego, z czym trzeba było się mierzyć po zamachach 11 września, huraganach, epidemii SARS i wirusa Zika. Ale są oni przekonani, że turyści nie zapomną o tym regionie.
- Podróż na Karaiby, które stanowią 30 niesamowitych i zróżnicowanych kierunków, to jeden z najlepszych sposobów na pozbycie się stresu i lęków – napisali w oświadczeniu przytoczonym przez "Caribbean Journal" przedstawiciele zarządu Caribbean Hotel and Tourism Associatio. - Pomimo ciemnych chmur, które chwilowo się zebrały, słońce jeszcze zaświeci nad Karaibami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl