Kwietne łąki i zielone przystanki. Białostockie miejskie eko-nowinki są hitem
Gdy na łąkach w centrum miasta rozkwitły tysiące słoneczników, białostoczanie rzucili się, by je fotografować. A uroczych, ekologicznych nowinek jest w stolicy podlaskiego więcej - jak choćby porośnięte pnączami przystanki autobusowe.
Kwietne łąki pojawiły się w Białymstoku w tym roku po raz pierwszy i z miejsca podbiły serca mieszkańców oraz odwiedzających miasto turystów. Włodarze ulokowali je w pasach drogowych i na działkach gminnych. Zamiast wypielęgnowanych trawników, falują tam łany rzepaku, zbóż, dzikich, kolorowych kwiatów, bylin i traw, złocą się wyniosłe słoneczniki.
Białostoczanie buszują pomiędzy nimi z aparatami fotograficznymi. Szaleństwo rozpętało się zwłaszcza na polu słoneczników na wzgórzu przy kościele p.w. Zmartwychwstania Pańskiego. Bywa, że organizuje się w nim sesje ślubne.
- Dopóki jeszcze zdobią miasto, fotografujmy je! – tak magistrat "podkręcał" fotograficzne szaleństwo, zapraszając do udziału w konkursie z nagrodami rzeczowymi.
Zobacz też: Na te rośliny uważaj na łące
Buszujący na łąkach
Skąd pomysł, by obsiać miasto "wiejskimi" roślinami? Łąki pochłaniają duże ilości szkodliwych pyłów i związków chemicznych. Tworzą naturalne żerowiska dla owadów, np. pszczół, motyli oraz drobnych zwierząt. Mają wpływ na miejscowe łagodzenie mikroklimatu, w tym pozytywne oddziałują na ograniczenie negatywnych skutków tzw. wysp ciepła występujących na terenie miasta - mówią urzędnicy.
- Łąki wpływają korzystnie na bioróżnorodność, aktywizują lokalne środowiska do ochrony tych miejsc. Ważny jest wymiar ekologiczny i edukacyjny takich działań - dodawał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Już wiadomo, że łąki nie są pomysłem jednorazowym. W 2020 r. ich powierzchnia ma się zwiększyć do 6 ha, a w 2021 r. - do 6,5 ha.
Na ratunek owadom
Białystok przymierza się też do innych działań na rzecz ochrony bioróżnorodności. Planuje np. zakładanie parków kieszonkowych. Tworzenie pierwszego, na ul. Parkowej, zacznie się jeszcze jesienią. Ma to być malutki, z ławeczkami i rabatą - przytulny zielony kącik, akurat taki, by można było w nim zatrzymać się na chwilę wytchnienia.
Poza tym Białystok zrezygnuje z koszenia wybranych zieleńców (małej ich części) w pasach drogowych, by chronić naturalne siedliska owadów i drobnych kręgowców.
- Ważnym efektem, jaki chcemy w ten sposób uzyskać, jest też zwiększenie retencji wód opadowych, oczyszczanie powietrza z toksycznych pyłów i szkodliwych dla zdrowia związków chemicznych poprzez zatrzymywanie ich na powierzchni roślin – mówi Anna Kowalska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku. – Rośliny porastające zieleńce skutecznie chronią glebę przed jej nadmiernym wysuszaniem w okresie letnich upałów. Unikanie częstego koszenia może poprawić komfort życia alergików, bo koszenie powoduje nagłe rozproszenie dużej ilości alergenów w krótkim czasie – dodaje.
Zmniejszenie częstotliwości koszenia ma też przynieść oszczędności finansowe. - Mam nadzieję, że mieszkańcy uznają nasze intencje i nie będą posądzać nas o brak dbałości o zieleń w mieście – uśmiecha się prezydent Truskolaski.
W przestrzeni miejskiej już stanęły tego lata imponujące domki dla owadów zapylających. Zbudowane z naturalnych materiałów, zabezpieczone siatką przed szerszeniami, a wewnątrz ułożone są kawałki cegieł, szyszki i słoma. Napracowały się nad nimi dzieciaki ze szkół w mieście i okolicach, biorące udział w konkursie firmy Leroy Merlin, która udostępniła materiały, a potem gotowe domki przekazała miastu nieodpłatnie.
W założeniu domki mają być schronieniem dla pszczół samotnic, trzmieli, motyli, biedronek, czy tzw. bzygowatych (owadów z rzędu muchówek). Ratować trzeba zwłaszcza pszczoły miodne i inne owady zapylające, narażone na wymieranie.
- Chcemy pomóc owadom w mieście, które paradoksalnie radzą sobie tym gorzej, im bardziej zadbane są parki i inne tereny zielone - wyjaśnia Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku.
Miejscy urzędnicy do katalogu ekologicznych działań dorzucają jeszcze np.: stawianie budek lęgowych, domków dla wiewiórek, montaż platform pływających z funkcją oczyszczania wody, akcje przekazywania białostoczanom sadzonek drzew czy utworzenie miejskiego sadu edukacyjnego na Antoniuku.
Czekając na autobus w zielonym cieniu
Wisienką na torcie tegorocznych zielonych udogodnień są trzy wyjątkowe wiaty przystankowe. W trakcie upałów - ulubione. Dwie znajdują się na placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów, trzecia - na ul. Pałacowej (o jego lokalizacji zdecydowali sami mieszkańcy, w trakcie głosowania internetowego).
Co w nich wyjątkowego? Obsadzone zostały ozdobnymi trawami i krzewami wieloletnimi, na ścianach puszczono pnącza, a na dachu umieszczono sukulenty i inne rośliny odporne na niekorzystne warunki atmosferyczne.
Nie tylko wyglądają pięknie. Kamila Bogacewicz z magistratu punktuje: - Roślinny dach przystanku obniża temperaturę i uprzyjemnia oczekiwanie na autobus w upalny dzień. Zatrzymuje nawet 90 proc. deszczu w ciągu roku. Woda opadowa gromadzona pod przystankiem jest wykorzystywana do nawadniania pnączy na ścianie. Posadzone wokół rośliny produkują rocznie około 10 kg tlenu, poprawiają jakość powietrza, zmniejszają ilość pyłów zawieszonych i innych zanieczyszczeń.
- Zależy nam na tym, aby Białystok był miastem zielonym. Zieleń nie tylko cieszy oko i daje cień, ale też oczyszcza powietrze - kwituje prezydent Tadeusz Truskolaski. Cóż, pozostaje tylko przyklasnąć i rozliczać władze miasta z konsekwencji w trzymaniu tego kursu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl