Lwów – czyli jak spędzić fajny weekend za grosze
Nie wierzcie, jeśli ktoś wam mówi "nie jedź tam, nie warto". Guzik prawda! O powodach, dla których po prostu trzeba odwiedzić naszego wschodniego sąsiada, opowiada Bernadetta Baranowska, autorka bloga "100 pomysłów".
21.04.2017 | aktual.: 22.04.2017 11:53
Jeśli kiedyś słyszeliście jakies negatywne opinie o Lwowie, szybko o nich zapomnijcie. Jadąc tam, niewiele wiedziałam o tym mieście, ale dowiedziałam się, że można w nim spędzić fenomenalny, a w dodatku niedrogi weekend, obfitujący w atrakcje. Co mnie szczególnie zafascynowało?
Architektura
Wspaniałe, stare kamienice. Niestety wiele z nich w złym stanie, część już po remoncie. W całym mieście znajdziecie mnóstwo pięknych budynków z oryginalnymi płaskorzeźbami, ornamentami i kolumnami. Aparat na pewno będzie eksploatowany do granic możliwości. Swój europejski wygląd i cały współczesny wielkomiejski rozmach miasto zawdzięcza późniejszej "polskiej gospodarce" z doby autonomicznej. Rozkwit Lwowa i apogeum jego kultury to ostatnie dekady wieku XIX i początku XX stulecia. Jako administracyjna stolica Galicji miasto rozrastało się w oszałamiającym tempie i choć nie było w tej ekspansji jakiejś zdrowej myśli architektonicznej, upodabniało się do Wiednia w swej eklektycznej i secesyjnej zabudowie mieszkalnej. A także w nowych imponujących budowlach oficjalnych gmachów namiestnictwa, sejmu galicyjskiego, politechniki, klinik i audytoriów uniwersyteckiego wydziału lekarskiego czy nowego teatru wzorowanego na operze paryskiej.
Polskie symbole i miejsca
Z Lwowem związanych było wielu polskich artystów. W XIX w. miasto to było obok Krakowa polskim ośrodkiem intelektualnym cieszącym się (od 1870 r.) swobodą rozwoju polskiej i ukraińskiej kultury oraz nauki w dość liberalnym zaborze austriackim. Tu mieszkali znani pisarze i poeci: Aleksander Fredro, Seweryn Goszczyński, Leopold Staff, Jan Kasprowicz, Gabriela Zapolska, Maria Konopnicka i wielu innych. We Lwowie działała prężna instytucja naukowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, która oprócz bogatej w zbiory biblioteki posiadała także własne wydawnictwo. Wychodziło tu wiele lokalnych gazet, wydawnictw i czasopism drukowanych nie tylko w języku polskim, ale także niemieckim, ukraińskim i jidysz. Dla uszanowania literackiej przeszłości miasta odbywają się coroczne targi książki.
Kawa
Filiżanka lwowskiej kawy to nie tylko naczynie z czarnym aromatycznym napojem, to duch starego Lwowa, jego dusza i duma, to historia i wielowiekowe tradycje, które ożywają z każdym cudownym łykiem. Podczas wycieczki do tego miasta trzeba więc obowiązkowo napić się kawy.
To właśnie we Lwowie, za sprawą postaci Jerzy Kulczyckiego, która kardynalnie zmieniała dzieje całej Europy, otworzono jedną z pierwszych w Europie kawiarnię. W 1683 roku, a dokładnie 12 września, rozpoczęła się dobrze nam znana Odsiecz Wiedeńska. Nie wszyscy wiedzą, że zwana jest również jako „Bitwa o kawę” . W skutek tego wydarzenia przez długi czas stolica habsburska była oblegana przez tureckie wojsko. I właśnie wówczas zasłynął lwowianin Kulczycki, a w nagrodę za swoje bohaterstwo otrzymał 300 worków kawy, pozostawionych przez Turków. Tak zaopatrzony, otworzył kawiarnię w Wiedniu, która z czasem stała się bardzo popularna pośród tamtejszych elit. Gorzkie ziarenka pan Jerzy niedługo później przywiózł do swojego miasta. A ze Lwowa cudowny aromat czarnego napoju rozszedł się po całej Europie. Z aptek, gdzie dotąd była sprzedawana kawa na Starym Kontynencie, zawędrował "na salony".
Jeszcze na początku XX w. kawiarnie we Lwowie były miejscem, gdzie spotykały się elity. Służyły one bardziej ludziom interesu, turystom, wyższym sferom, urzędnikom, aktorom i dziennikarzom. Znakomitą większość smakoszy kawy w kawiarniach stanowili emeryci, którzy nie musieli liczyć się z wydatkami. Spotykali się zazwyczaj na "małą czarną" i czytanie gazet. Ten klimat można poczuć do dziś podczas wycieczki do Lwowa. Jeżeli chcecie zakosztować tamtejszego rytmu dnia, powinniście udać się rano do jednej z malutkich kawiarenek w rynku lub koło teatru.
Co roku miasto kusi i zaprasza na festiwal „Na kawę do Lwowa”, gdzie każdy może skosztować różnych rodzajów tego napoju, a także wziąć udział w jarmarku oraz szeregu wystaw mu poświęconych. Ze swojej strony polecam wybrać się do Lwowskiej Manufaktury Kawy!
Nalewki
Niedaleko Bogdanówki, na Lewandówce znajdowała się jedna z największych fabryk likierów i wódek – Fabryka likierów Koseckich. Firma założona w 1864 r. przez cały czas swego istnienia była własnością rodziny, nazwiskiem której została nazwana. Podczas I wojny światowej zabudowania fabryczne zostały prawie całkowicie zniszczone. Po wojnie przy wkładzie wielkiego kapitału odbudowano fabrykę już jako spółkę akcyjną i zaczął się prawdziwy rozkwit firmy. Wyposażona w najnowszy europejski sprzęt techniczny, wkrótce stała się czołowym polskim przedsiębiorstwem. Własna bocznica kolejowa ułatwiała dostawy trunków na rynki polskie i zagraniczne. Duży asortyment (Cherry-Brandy, Double-Allasch, Excelsior i Supreme, pomarańczowe nalewki: słodka, wytrawna i gorzka, Wiszniak, Tereniak, Dereniak), doskonałe graficzne projekty etykiet i wytworne kształty butelek – wszystko „pracowało” na zwiększenie popytu. Ale pierwszym wśród licznych lwowskich fabrykantów i tak był Józef Baczewski.
Najstarsza we Lwowie fabryka wódek, likierów i rossolisów J.A. Baczewski powstała w 1782 r. Założyciel fabryki, wtedy jeszcze Baczeles, rozpoczął rodzinny interes w Wybranówce k. Bóbrki (44 km od Lwowa). Niedługo potem Leopold Maksymilian Baczewski przeniósł się do Lwowa. Już w 1810 r. przedsiębiorca otrzymał tytuł „cesarsko-królewski nadworny dostawca”. Od tego czasu na efektownych firmowych butelkach i ozdobnych etykietach pojawił się orzeł. W 1856 r. szefem firmy został Józef Adam (1829-1911). Dzięki jego śmiałym pomysłom firma wkrótce zajęła czołową pozycję w przemyśle gorzelniczym. Po opanowaniu wewnętrznego rynku Baczewski wyszedł poza granice kraju, zdobywając nagrody na licznych międzynarodowych wystawach. Sprzyjało temu zastosowanie doskonałej technologii, firmowa receptura, dobrze zaplanowane akcje reklamowe i oczywiście wyśmienita jakość trunków.
Ceny
We Lwowie jest tanio. Naprawdę tanio. Prawie wszystkie artykuły spożywcze i usługi – począwszy od wody po alkohole – mają niższe ceny niż w Polsce. Przykładowo: na obiad w restauracji wystarczy 13 zł, a piwo kupione przy stoliku to koszt 2,30 zł.
_Bernadetta "Bebe" Baran – pracuje i podróżuje. Prowadzi bloga "100 pomysłów", a na poczatku ubiegłego roku wydała książkę "100 pomysłów podróżowanie”, gdzie zdradza rozmaite sposoby na tanie zwiedzanie świata. _