Mało kogo było stać na wczasy za granicą. Na wakacje w PRL-u Polacy wybierali swojskie klimaty
Wakacje w PRL-u znacząco różniły się od dzisiejszych urlopów. Wyjazdy zagraniczne, takie jak do Włoch, Francji czy Hiszpanii, były niemalże niedostępne. Paszport był rzadkim dobrem, a koszty takich wypraw ogromne. Dlatego też wakacje spędzano głównie w Polsce.
Władze PRL organizowały tak zwane wczasy pracownicze, które były tanie, choć ich zdobycie wymagało sporo wysiłku. Pomimo tego, że formalnie przysługiwały one każdemu pracownikowi, w praktyce dostęp do nich bywał ograniczony. Nie każdy mógł z nich skorzystać z powodu skomplikowanego systemu przyznawania, często opierającego się na znajomościach i korupcji.
Ci, którzy nie mogli uzyskać dotowanych wczasów, wakacje organizowali na własną rękę w kraju. Wynajmowano pokoje, spano w namiotach na kempingach lub odwiedzano rodzinę nad morzem, w górach bądź na Mazurach. Hotele i pensjonaty nie były drogie, dzięki czemu większość Polaków mogła pozwolić sobie na wypoczynek poza domem.
Gdzie Polacy spędzali wczasy nad Bałtykiem?
Bałtyk był jednym z najpopularniejszych wakacyjnych kierunków. W szczególności odwiedzano Kołobrzeg, Sopot i Międzyzdroje. Międzyzdroje przyciągały licznych turystów swoją ofertą kulturalną oraz popularną plażą nudystów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miś nie tylko na Krupówkach. Kiczowate atrakcje w Gdańsku
Kołobrzeg słynął z organizowanego tam Festiwalu Piosenki Żołnierskiej, gdzie debiutowała m.in. Małgorzata Ostrowska. Sopot w latach 60. nazywany był riwierą PRL-u i był jednym z najbardziej obleganych kurortów.
Nad jeziorami w czasach PRL-u
Ale nie tylko nadmorskie miejscowości cieszyły się popularnością. Pojezierze Mazurskie, a zwłaszcza Mikołajki, były cenionym celem wyjazdów. Wczasowicze korzystali tam z żeglugi, łowili ryby oraz spędzali czas na kempingach, blisko natury.
Wśród mieszkańców Warszawy, którzy nie wyjeżdżali na dłuższe wakacje, popularne było Jezioro Zegrzyńskie. Oferowało ono nie tylko odpoczynek nad wodą, ale także smaczne, domowe posiłki w lokalnych barach i stołówkach. Gdy tylko pogoda dopisywała, to chętnych nie brakowało.
Jak w góry, to do Zakopanego
Kiedy myślimy o górach w czasach PRL-u, pierwszym wyborem było oczywiście Zakopane - polska stolica gór. Tak jak i dziś, tak kilkadziesiąt lat temu turyści chętnie spacerowali Krupówkami, wjeżdżali na Gubałówkę, raczyli się góralską kuchnią i wędrowali po tatrzańskich szlakach.
Również uzdrowiska takie jak Krynica Zdrój, Wysowa Zdrój czy Ciechocinek cieszyły się ogromną popularnością. Uzdrowiska te przyciągały kuracjuszy z całego kraju, pragnących nie tylko poprawić swoje zdrowie, ale także poczuć namiastkę luksusu.