Miejsca grozy w Polsce. Coś dla ludzi o mocnych nerwach
Są miejsca, które otacza wyjątkowo mroczna aura. W Polsce jest ich wiele, ale dziś przedstawimy wam dwa z nich. Wiążą się z nimi przerażające legendy, a niektórzy nie odważyliby się do nich wybrać nawet za dnia.
Mroczne leśne zakamarki są doskonałym miejscem do skrywania różnych tajemnic – las Ruda-Popioły w Łodzi jest na to doskonałym przykładem.
Las Ruda-Popioły w Łodzi
Ten 65-hektarowy kompleks leśny, leżący na obrzeżach południowej części miasta – dzielnica Górna – słynie z wyjątkowo mrocznych historii.
To właśnie te opowieści – wraz z doniesieniami o licznych paranormalnych zjawiskach, mających tam miejsce – sprawiają, że las Rudzki zaliczany jest do jednych z najbardziej nawiedzonych miejsc w centralnej części Polski.
Wszystko zaczęło się od robotników pracujących w lesie Rudzkim w czasie wojny. Nocowali oni w okolicznej willi. Wycofujące się wojska niemieckie dokonały na nich masowego mordu. Od tego czasu miejsce to uznaje się za nawiedzone.
Kolejna historia mówi o zaginionej grupie uczniów, którzy wraz z nauczycielką wyruszyli na spacer do lasu i nigdy nie wrócili. Ponoć miało to miejsce w czasach powojennych – oprócz przekazów mieszkańców nie ma jednak źródeł potwierdzających autentyczność tej opowieści.
Podobnie stało się z pewną kobietą, która chcąc skrócić sobie drogę do domu, weszła do lasu i już nigdy z niego nie wyszła. Na tym jednak nie koniec. Dwie kapliczki upamiętniają, że blisko lasu doszło do dwóch morderstw i gwałtów.
Ogólnie doniesień o dziwnych sytuacjach w Lesie Rudzkim jest wiele. Opowiadają o płaczu dzieci dochodzącym z lasu, nieprzyjemnych odczuciach i zapachu gnijącego mięsa, a także spotkaniach z mężczyzną o całkowicie białych oczach czy zaburzeniach czasu, do jakich dochodzi po wejściu do lasu.
Sztuka podróżowania - DS7
Na miejsce wybrała się ekipa Urbex History. - Nie dziwię się, że w takich lasach powstaje tyle legend - podsumował wizytę jeden z członków ekipy. W trakcie ich wizyty nic się nie wydarzyło, ale gdy wyłączyli latarki, to przyznali, że w ciemności jest naprawdę przerażająco.
Czytaj też: Chcą odciąć Rosjan od innych turystów
Wysoki Kamień
Inne miejsce, które rozbudza fantazję fanów grozy to Wysoki Kamień (niem. Der Hohe Stein). To niepozorna góra o wysokości zaledwie 585 m. n. p. m. Leży w Górach Bardzkich w odległości ok. 1,5 km od wsi Lasówka. Swoją nazwę zawdzięcza wysokiemu kamieniowi stojącemu na jej szczycie, który otacza krąg z mniejszych kamieni. Już to jest co najmniej zastanawiające.
Mroczna historia dotycząca Wysokiego Kamienia związana jest z zaginięciem czwórki studentów w 1966 r. Mieli oni przeprowadzić na górze seans spirytystyczny. Dwójka zaginęła od razu. Pozostałym osobom udało się wrócić do Lasówki, gdzie przekazali swoją opowieść. Pierwszej dwójki nie odnaleziono, a w międzyczasie, po kilku dniach, okazało się, że pozostali nastolatkowie także zaginęli.
Nie ma jednak żadnego potwierdzenia, że historia nastolatków jest prawdziwa. Grupa Mystery Hunters – badająca zjawiska nadprzyrodzone – postanowiła sprawdzić miejsce, spędzając tam noc. Według nich cała sprawa jest zmyślona – nic się tam nie działo.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Wysoki Kamień wydaje się być miejscem, jak każde inne. Nie występują żadne anomalie fal radiowych, czy pola elektromagnetycznego. Nie spotkaliśmy się również w nocy z niczym, co wzbudziłoby nasze podejrzenia. Czasem, po zapadnięciu zmroku, wystarczy, że usłyszymy coś w oddali, a wyobraźnia sama zaczyna wmawiać nam przeróżne, mroczne rzeczy - wyjaśnił jeden z członków grupy cytowany przez portal naszemiasto.pl.
Tajemnicze opowieści na ten temat góry miały jednak krążyć już wcześniej – dotyczyły przede wszystkim okultystycznych rytuałów, jakie na Wysokim Kamieniu mieli odprawiać członkowie skandynawskich oddziałów SS.
Co ciekawe, mówi się, że łącznie od lat 60. XX w. okolicach góry udokumentowano osiem zaginięć – byli to w większości pracownicy Straży Leśnej.
Warto zaznaczyć, że na Wysoką Górę nie prowadzą żadne publiczne szlaki. Jak widać, nikomu specjalnie nie zależy na tym, aby turyści udawali się w to miejsce. Drogę trzeba znaleźć samemu – a samo wejście na szczyt jest dość wymagające.