Most w Rutkach. Niezwykłe miejsce przyciąga turystów
Most w Rutkach i jego okolica to miejsce, które turyści i mieszkańcy Pomorza uwielbiają od lat. Okazuje się, że wielu z nich łamie prawo. Co za to grozi?
Most w Rutkach na Kaszubach ma 30 m wysokości i ok. 100 m długości. Łączy dwa brzegi rzeki Raduni. Obiekt powstał w 1886 r. na trasie kolejowej Pruszcz Gdański – Żukowo – Kartuzy – Lębork – Łeba. To most kratownicowy o rzadko spotykanej konstrukcji środkowego przęsła łukowego odwróconego.
Most w Rutkach przyciąga turystów
W trakcie II wojny światowej most został wysadzony w momencie, gdy przejeżdżał przez niego pociąg z amunicją. Kilka lat później obiekt odbudowano.
Ale Rutki to nie tylko most. Dosłownie 150 m od niego w 1910 r. postawiono pierwszą na rzece elektrownię wodną, której powstanie przyczyniło się do stworzenia w tym miejscu dużego rozlewiska rzeki.
Turyści upodobali sobie tę okolicę, bo jest naprawdę malownicza. Spacer obok elektrowni, mostu i po okolicznym lesie to idealny pomysł na weekend. Można się tu także wybrać na rowerze górskim.
Ze względu na piękne widoki, często odbywają się tu sesje zdjęciowe, w tym ślubne.
Ale most w Rutkach od lat był popularny z jeszcze jednego powodu. Upodobali go sobie wspinacze i miłośnicy skoków. Wspinaczka po ponad dwudziestometrowych filarach czy skok na linie nad rzeką, to nie lada przeżycie dla miłośników adrenaliny.
Z mostu rozciąga się przepiękny widok na całe rozlewisko, jednak jego stan techniczny jest bardzo zły, dlatego obecnie nie można na niego wchodzić.
Kara za wejście na most w Rutkach
- Oznakowanie widniejące na moście to znak "B-1- zakaz ruchu w obu kierunkach", który oznacza zakaz ruchu na drodze pojazdów, kolumn pieszych oraz jeźdźców - tłumaczy st. post. Aldona Domaszk z Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach.
I choć okolica sama w sobie jest piękna i brak możliwości wejścia na most nie sprawia, że jest mniej atrakcyjna, to niestety osoby, które przybywają tam za nic mają zakaz. Bywa, że na moście przebywa jednocześnie nawet kilkanaście osób.
Zobacz też: Idealne miejsce na deszczowy dzień w Trójmieście
- Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach patrolują miejsca w których może wystąpić realne zagrożenie bezpieczeństwa. Do tej pory nie dostaliśmy zgłoszenia niestosowania się do znaków w tym miejscu oraz nie było potrzeby podejmowania tam interwencji przez funkcjonariuszy - informuje st. post. Aldona Domaszk jednocześnie przypomina, co grozi za złamanie zakazu.
- Kara za niestosowanie się do znaku "B-1" to mandat od 20 do 500 zł - dodaje.