Najsłynniejsze miejsca wygnania w Polsce

Najsłynniejsze miejsca wygnania w Polsce
Źródło zdjęć: © PAP/Darek Delmanowicz

Są w naszym kraju miejsca, w których za wiarę i przekonania więziono osoby stwarzające zagrożenie dla ówczesnej władzy. Dzisiaj niektóre z nich stały się atrakcyjne turystycznie. Poznajcie najbardziej znane miejsca internowania w Polsce.

Są w naszym kraju miejsca, w których za wiarę i przekonania więziono osoby stwarzające zagrożenie dla ówczesnej władzy. Dzisiaj niektóre z nich stały się atrakcyjne turystycznie. Poznajcie najbardziej znane miejsca internowania w Polsce.

Prawdopodobnie najbardziej znanym miejscem wygnania w Polsce jest Arłamów. Miejscowość leży na terenie Pogórza Przemyskiego. Było to prawdopodobnie najbardziej ekskluzywne miejsce zesłania w okresie stanu wojennego. Od maja 1982 r. internowany był tam ówczesny lider "Solidarności" Lech Wałęsa. Przetrzymywano go tu przez pół roku. Późniejszy prezydent RP miał nieograniczony dostęp do luksusowego jedzenia i alkoholu. O tym jak mu dogadzano napisał w _ Drodze nadziei _. Mówi się, że podczas uwięzienia przytył kilkanaście kilogramów.

Dzisiaj w tym zapierającym dech w piersiach miejscu o niezwykłej historii stworzono luksusowy kompleks hotelowy. Można w nim znaleźć m.in. apartamenty prezydenckie, centrum SPA i baseny, zaplecze konferencyjne. Historyczna część, po gruntownym remoncie i modernizacji, otrzymała nazwę "Rezydencja" i jest ogólnie dostępna dla odwiedzających. W jednym z pokoi wciąż stoi łóżko, z którego korzystał w 1982 r. Wałęsa. Ciekawostką jest, że laureat pokojowej nagrody Nobla odwiedza Arłamów w celach wypoczynkowych. Ostatnia wizyta miała miejsce w tym roku. - Są dwa miejsca, gdzie najlepiej wypoczywam. Miami oraz Arłamów - napisał podczas wakacji na swoim mikroblogu.

Urszula Drukort-Matiaszuk, Wirtualna Polska

1 / 5

Miejsca internowania Prymasa Tysiąclecia

Obraz
© Marek & Ewa Wojciechowscy

Najtrudniejsze warunki, w których Kardynał Stefan Wyszyński spędził niemalże rok, były w *Stoczku Klasztornym *koło Lidzbarka Warmińskiego. Trafił tam 12 października 1953 r. z klasztoru o. Kapucynów w Rywałdzie. - Ściany zewnętrzne do wysokości parteru zniszczone przez wilgoć, korytarze wewnętrzne mokre, zimne wnętrze, posadzki kamienne całe pokryte wodą. Korytarz i mieszkania pierwszego piętra suche i czyste; podłogi noszą ślady zniszczenia i grzyba - pisał w _ Zapiskach Więziennych _. W tym miejscu prymas dokonał aktu duchowego oddania się Matce Bożej, napisał tu również _ List do moich kapłanów _.

Na I piętrze klasztoru przy Bazylice Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, Księża Marianie udostępnili do zwiedzania pielgrzymom i turystom urządzoną tu Izbę Pamięci oraz pomieszczenia, w których przetrzymywany był kardynał.

6 października 1954 r. przewieziono księdza do Prudnika Śląskiego, a rok później trafił do Komańczy. Jest ona najbardziej znanym miejscem internowania prymasa Wyszyńskiego. Klasztor ss. Nazaretanek był ostatnim miejscem przetrzymywania Prymasa Tysiąclecia. Spędził tu równo rok (od 27 października 1955 do 26 października 1956), w najlepszych warunkach z całego okresu uwięzienia. Odwiedzającym udostępniono pokój, w którym zorganizowano Izbę Pamięci, w której można obejrzeć liczne pamiątki po Kardynale Wyszyńskim.

Przeczytaj więcej o Komańczy

2 / 5

Gołdap - ośrodek internowania kobiet podczas stanu wojennego

Obraz
© sanatorium.com.pl

W Gołdapi, w środku Puszczy Rominckiej, zaledwie kilkaset metrów od granicą z Rosją, internowano w 1981-82 r. niemalże 400 opozycjonistek. Pośród nich były m.in. Anna Walentynowicz i Grażyna Kuroń. W tym miejscu podczas II wojny światowej mieściła się kwatera Goeringa, a po 1945 r. ośrodek wczasowy Związku Zawodowego Pracowników Prasy, Książki, Radia i Telewizji. Warunki w obozie były dobre, w porównaniu z więzieniem, z którego trafiło tu wiele z osadzonych. Budynek nie był jednak ogrodzony, więc nie mogły one wychodzić na zewnątrz, a spacery odbywały się tylko na tarasach. Represjonowane podczas stanu wojennego kobiety do dzisiaj spotykają się w Gołdapi na rocznicowych zjazdach.

Obecnie znajduje się tu sanatorium. Ośrodek Wital jest od 1990 r. prowadzony przez byłego funkcjonariusza SB, jak można było przeczytać na łamach_ Polityki _. To smutny chichot historii. Jednak dzięki niemu pracę ma kilkaset osób w zagrożonej wysokim bezrobociem gminie. W tym roku w Gołdapi powstał park zdrojowy, pijalnia wód i tężnie. Można tu również znaleźć infrastrukturę dla narciarzy: wyciąg, trasy zjazdowe czy tor saneczkowy.

Dzięki burmistrzowi Markowi Mirosowi nie umarła pamięć o historii z początku lat 80. XX w. Jeden ze skwerów nosi imię Skweru Internowanych, w kościele powieszono tablicę pamiątkową, a pod budynkiem ośrodka odsłonięto kamień wraz z tablicą pamiątkową.

3 / 5

Strzebielinek - miejsce internowania podczas stanu wojennego

Obraz
© Mirosław Odyniecki

- Gdy nas wieźli w nocy po śnieżnych zaspach i skręciliśmy za Wejherowem w ciemny las, przeszło mi na myśl, że to już koniec (...) jakieś obrazy, strzępy zdarzeń przelatują przez głowę... Podsumowuje się życie... - opowiadał w styczniu 2010 r. w wywiadzie dla "Gali" Lech Kaczyński .

Od pierwszego dnia stanu wojennego w Strzebielinku koło Wejherowa funkcjonował jeden z największych w kraju ośrodków odosobnienia dla internowanych. Został utworzony w oddziale zewnętrznym Zakładu Karnego w Wejherowie. Umieszczono w nim wszystkich członków Komisji Krajowej Solidarności. Jako pierwszy do tego miejsca trafił śp. Lech Kaczyński. Przez rok funkcjonowania przyjęto tam w sumie 491 internowanych. Osadzeni mieli prawo do spacerów, odwiedzin rodziny i mogli korzystać z kaplicy. Udawało się też w miarę łatwo dostać do szpitala. Była to jedna z dróg ucieczki, z której skorzystał m.in. Krzysztof Wyszkowski.

Obecnie znajduje się tu Dom Pomocy Społecznej, przeznaczony dla dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie i dla osób przewlekle chorych psychicznie. 17 sierpnia br. odbył się Zjazd Strzebielinkowców, podczas którego odsłonięto tablicę pamiątkową. Została ona wykonana według projektu Bogdana Pietruszki, twórcy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970. Przy tablicy przymocowano również plansze informacyjne z planem i zdjęciami z obozu oraz pełną listą internowanych.

4 / 5

Jaworze i Głębokie - ośrodki internowania podczas stanu wojennego

Obraz
© My Kalisz Pomorski

Nie we wszystkich miejscach internowania w okresie stanu wojennego panowały ciężkie, więzienne warunki. Niektóre z nich, nazywane _ złotymi klatkami _, utworzono w ośrodkach wczasowych. Nie było tam krat w oknach czy zatłoczonych cel. Miejscami takimi były m.in. obiekty w Jaworzu i Głębokiem *na terenie poligonu drawskiego. Uwięzieni tam opozycjoniści mieszkali w 3 lub 4-osobowych pokojach, z dostępem do sanitariatów i mogli swobodnie poruszać się po obiekcie. W Jaworzu przebywali m.in. *Tadeusz Mazowiecki, Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Bronisław Komorowski czy Stefan Niesiołowski. Natomiast w Głębokiem internowano, w celach propagandowych, dygnitarzy PZPR takich jak Edwarda Gierek czy Piotr Jaroszewicz.

Obecnie ośrodek w Jaworzu pełni funkcję internatu dla wojsk podczas ćwiczeń na poligonie. W obiekcie, który może przyjąć jednorazowo nawet 700 osób, są kilkuosobowe pokoje, z dostępem do ciepłej wody. Okolica ma wiele atutów, jednak wojskowe procedury uniemożliwiają ich wykorzystanie. - Mamy lasy, 50 jezior, wrzosowiska jedne z największych w Europie - wylicza na łamach Polityki burmistrz Kalisza Pomorskiego Michał Hypki. - Bunkier na *Górze Hetmańskiej *wytrzyma każdą scenę plenerową. Można by koncerty urządzać. Gdy nie ma ćwiczeń, można by uprawiać paintball, urządzać rajdy quadów - dodaje.

5 / 5

Białołeka - ośrodek internowania podczas stanu wojennego

Obraz
© PAP/Rafał Guz

- 30 lat temu wszyscy trafiliśmy do Białołęki, ale nie do tego miejsca, które powiedziałbym jest dosyć ekskluzywne w porównaniu z warunkami, w jakich wówczas przebywaliśmy. Było nas wtedy bardzo dużo, w celach było ogromne zagęszczenie, wszędzie były kraty - opowiadał Wojciech Borowik, uczestniczący w spotkaniu rocznicowym działaczy podziemia niepodległościowego, jeden z internowanych w tej placówce podczas stanu wojennego. - Jeżeli chodzi o klawiszy to byli to prości ludzie, ale mieli świadomość, że w sensie społecznym istnieje między nami różnica i w pewnym sensie się nas bali i nie chcieli z nami zadzierać. Więc to nie jest tak, że jakoś szalenie się nad nami wypastwiali - dodał prezes Stowarzyszenie Wolnego Słowa (SWS).

Obecnie *Areszt Śledczy w Warszawie - Białołęce *wraz z Oddziałem Zewnętrznym Bemowo jest jednostką organizacyjną Służby Więziennej. Odbywają tu karę pozbawienia wolności i tymczasowego aresztowania mężczyźni tymczasowo aresztowani oraz skazani odbywający karę pozbawienia wolności po raz pierwszy, recydywiści penitencjarni w warunkach zakładu półotwartego oraz młodociani.

Urszula Drukort-Matiaszuk, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (2)