Trwa ładowanie...

Nie było nikogo, kto by pochował zmarłych. Historia epidemii dżumy

W wielu miastach na całym świecie stoją kolumny morowe. Z gęsią skórką podziwiamy kostnice powstałe na miejscu cmentarzy dżumowych. Bezpiecznie zamknięte w sejfie chowamy próbki strasznego wroga ludzkości, choroby o nazwie dżuma.

Nie było nikogo, kto by pochował zmarłych. Historia epidemii dżumyŹródło: Mat. prasowe
d35e094
d35e094

Pierwsza pandemia, która wybuchła w XIV wieku, nie była nazywana "czarną śmiercią"

Ówcześni historycy i kronikarze najczęściej mówili o Wielkiej Śmiertelności lub Wielkim Pomorze. Jako "czarna śmierć" wystąpiła dopiero w XVI wieku. Choroba nie ma nic wspólnego z kolorem. "Czarna" miała odwoływać się do jej siły i strasznych skutków ówczesnej pandemii.

W roku 542 n.e. dżuma po raz pierwszy spróbowała zrównać ludzkość z ziemią. W dodatku tam, gdzie byśmy się tego najmniej spodziewali – w słynnym Bizancjum. Z niesamowitą siłą uderzyła w tereny zniszczone przez wojny. Ludzie w mękach umierali na ulicach. Ginęły całe rodziny. Po spacerze kostuchy zostawały jedynie puste dzielnice. Po tej tragedii, na kolejne setki lat dżuma zniknęła, a ludzkość o niej zapomniała.

Martwe ciała katapultami wyrzucano za mury

Minęło osiem wieków, kiedy posłańcy na całym świecie zaczęli przynosić straszliwe wiadomości. Na Krymie krwawi tatarscy najeźdźcy, którzy oblegli miasto Kaffa (obecnie Teodozja) w 1346 r., możliwe, że po raz pierwszy wykorzystali broń biologiczną. Ciała zmarłych ofiar zarazy wyrzucali katapultami za bramy broniącego się miasta. Tak rozpoczęła się straszna pandemia zarazy. Ludzkość znalazła dla niej nazwę: "czarna śmierć".

Zobacz też: Źródło "czarnej śmierci". Jedna miejscowość Łaiszew

Do portu przybijały statki pełne martwych

Zaraza dotarła do Europy na statkach słynnej genueńskiej floty. Statki, które przewoziły egzotyczny towar do Europy, nagle chowały w sobie również niechciany ładunek – ciała zmarłych żeglarzy, którzy podczas podróży ulegli przerażającej śmierci. Silni mężczyźni, którzy przegrali swoją bitwę z morzem. Z nimi setki tysięcy zainfekowanych szczurów biegających pod pokładem.

Domena publiczna
Źródło: Domena publiczna

Złodzieje i przemytnicy roznosili śmierć coraz dalej

Dla wszystkich stało się jasne, że statki z martwą załogą stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo. Po raz pierwszy w historii władze ogłosiły kwarantannę. Załogi statków musiały czekać czterdzieści cztery dni w porcie, zanim ocalali żeglarze mogli wyjść na ląd. Jednak biznes, jak zawsze, był najważniejszy. Przemytnicy pod osłoną nocy wynosili cenne towary ze statku i przekazywali nowym klientom, którzy w ten sposób skazywali się na śmierć. Również mieszkańcy Mesyny pomogli w rozwoju choroby, chętnie plądrując statki śmierci.

d35e094

Rok, w którym wymarła Anglia

Śmiercionośna pandemia wciąż się rozprzestrzeniała i jesienią 1348 r. dotarła do Londynu. Nie pomogło, że miasto przygotowało się na przybycie niepożądanego gościa. Na obrzeżach metropolii powstało kilka miejsc pochówku. Powstały nawet nowe tymczasowe drogi. Jednak zaraza zabijała w tempie, którego nikt się nie spodziewał. Ludzie umierali trzy do czterech dni po wystąpieniu pierwszych objawów zarazy. Nieprzypadkowo kroniki z przełomu lat 1348–1349 opisywały czas jako ten, w którym wymarła Anglia.

Nie było nikogo, kto by pochował zmarłych

Jedna z najbardziej przerażających relacji odnośnie "czarnej śmierci" była spisana przez Agnola di Turę. Napisana przez niego Kronika Sieny opisuje wydarzenia historyczne z lat 1300–1351. Śmiertelna epidemia przybyła do miasta w 1348 roku, pozostawiając po sobie 80 000 martwych.

Śmierć przyszła do Sieny w maju [1348 r.]. Język ludzki nie jest w stanie wypowiedzieć rzeczy tak strasznych. (...) Chorzy umierali niemal natychmiast. Puchły im pachwiny, przewracali się martwi podczas rozmowy. Ojciec porzucał dziecko, żona męża, brat brata drugiego, bo choroba ta zdawała się atakować przez oddech i wzrok. Umierali więc. I nie można było znaleźć nikogo do pochowania zmarłych – pieniądze i przyjaźń nie miały już tu znaczenia. Członkowie rodzin w miarę możliwości wynosili zwłoki bliskich do rowów i grzebali ich bez księdza, bez świętych obrzędów. Nikt też nie uderzał w dzwony na wieść o śmierci bliskich z okolicy. I tak w wielu miejscach w Sienie wykopano wielkie doły, w których chowano głęboko wielu zmarłych. Umierali setkami zarówno w dzień, jak i w nocy. Ciała ich wszystkich wrzucano do owych rowów i nieco tylko przykrywano ziemią. Gdy rowy wypełniały się zwłokami po brzegi, kopano następne. Ja, Agnolo di Tura, zwany Grubym, pochowałem moich pięcioro dzieci własnymi rękoma. A wokół widziałem, że niektóre ciała słabo przykryte ziemią rozwlekały po mieście psy. Nie było nikogo, kto by opłakiwał czyjąś śmierć, bo wszyscy na śmierć czekali…

Domena publiczna
Źródło: Domena publiczna

Codziennie nowa warstwa martwych ciał

Nowe cmentarze zapełniły się już podczas pierwszych dni epidemii dżumy. Ofiary chowano warstwowo, codziennie przybywała nowa warstwa. Martwi z Londynu, których szczątki wykopano kilka lat temu podczas prac budowlanych, dziś niebezpośrednio opowiadają badaczom straszne historie o apokalipsie, która rozegrała się na ulicach wielkiego miasta, gdzie w tym czasie żyło szacunkowo 60 000 osób. Sześćdziesiąt procent z nich nie przeżyło wizyty czarnej śmieci.

d35e094

"Czarna śmierć" gościła przez dziewięć miesięcy

Sześć z dziesięciu w każdej rodzinie. Sześć z dziesięciu na każdej ulicy. Gdyby taka sama katastrofa miała miejsce w dzisiejszym Londynie, to umarłoby tam 5 milionów osób. Dżuma zabiła ponad połowę Londynu w ciągu krótkich dziewięciu miesięcy. Po raz pierwszy zabiła w listopadzie 1384, a szczyt osiągnęła w maju 1349, by już miesiąc później nie było po niej śladu. Londyńczycy w końcu mogli odetchnąć.

Morderca zamknięty w sejfie

Póki co największy morderca ludzkości jest zamknięty w sejfie w ściśle strzeżonych laboratoriach na świecie. Jak tylko pojawiają się doniesienia o zarazie, przeprowadza się badania porównujące stare i nowe próbki. Każdy kraj powinien być przygotowany na globalną tragedię. Wynika to również z faktu, że na początku prawdopodobnie nie będą dostępne odpowiednie leki. Niektóre choroby są oporne na antybiotyk. Może dżuma po tylu latach również jest?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d35e094
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d35e094

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj