Niebezpieczna tradycja na Krecie. "Turyści są tym zszokowani"
Lokalne tradycje mogą zadziwiać, szczególnie jeśli bywają nielegalne, a ich kultywowanie może zagrażać czyjemuś życiu i zdrowiu. Przekonała się o tym dziennikarka WP Ilona Raczyńska, która odkryła nietypowy zwyczaj mieszkańców Krety. - Najpierw nie zwróciłam na to uwagi. Później zaczęłam się zastanawiać - relacjonuje.
Nasza dziennikarka podczas zwiedzania Krety wielokrotnie natknęła się na dziwnie wyglądające znaki drogowe. Z daleka nie wzbudzały podejrzeń, jednak gdy spojrzało się na nie z mniejszej odległości, widać było, że są podziurawione jak szwajcarski ser.
Postrzelone znaki drogowe na Krecie to efekt lokalnej tradycji
Na kilka pierwszych uszkodzonych znaków Ilona nie zwróciła szczególnej uwagi. Później jednak zaczęła się zastanawiać, dlaczego wyglądają, jakby były świadkami niejednej strzelaniny. Gdy zaczęła się interesować tematem, odkryła prawdę na temat lokalnych zwyczajów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Z tego słynie albańska kuchnia. "Nigdy w życiu tego nie zjem"
- Spytałam lokalsów, dlaczego znaki przy drogach są tak podziurawione i okazuje się, że tak bawią się chłopaki w wieczory kawalerskie. Broń jest nielegalna i podobno została jeszcze z czasów II wojny - mówi nam Ilona Raczyńska. - Słyszałam różne wersje związane z tą tradycją, że np. jak pan młody trafi w środek, to będzie miał syna. Reszta kompanów strzela po prostu dla zabawy. Niektórzy mówili, że strzelanki w znaki odbywają się też przy okazji innych imprez rodzinnych, jak np. chrzciny czy wesela - dodaje.
Kreteńska tradycja związana ze strzelaniem do znaków szczególnie żywa jest w mniejszych miejscowościach, a zwłaszcza tych leżących w rejonach górskich, z dala od popularnych turystycznych miejsc. Zdarza się jednak, że w wyniku takiej strzelaniny dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego w najlepszym wypadku ktoś zostanie ranny, a w najgorszym... straci życie.
Kreteńczycy posiadają nielegalną broń
- Od pracownicy hotelu dowiedziałam się też, że z racji tego, że to popularny zwyczaj, nikt tego nie zabrania, a znaki są po jakimś czasie wymieniane. Nie da się jednak ukryć, że dla kogoś, kto nie wie, o co chodzi, widok podziurawionych znaków jest co najmniej zadziwiający. A taka zabawa jest po prostu niebezpieczna. Turyści są zszokowani tym zwyczajem, a lokalni wzruszają ramionami - relacjonuje Ilona.
Posiadanie broni palnej jest na Krecie nielegalne. Nie ogranicza to jednak lokalnych mieszkańców ani w jej posiadaniu, ani w kultywowaniu tej nietypowej tradycji. Jeszcze w 2020 r. szacowano, że na Krecie znajduje się od 600 tys. do nawet miliona sztuk nielegalnej broni palnej. Kilkukrotnie doszło do strzelaniny między mieszkańcami wiejskich terenów Krety.