Niepozorna wioska w Beskidzie Żywieckim. Mekka miłośników astronomii
Sopotnia Wielka to wieś na Żywiecczyźnie, do której ściągają ludzie z całego świata, aby… oglądać gwiazdy. Przybył tu również amerykański astronauta George Zamka. Drogę Mleczną czy zaćmienie Księżyca można podziwiać tu w pełnej krasie.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Nie ma tu kina, domu kultury ani teatru, ale jest lokalny skarb: ciemne niebo. Upowszechniło to miejsce Stowarzyszenie Polaris OPP, które swą nazwę zawdzięcza Gwieździe Polarnej, jasnej północnej gwiaździe widocznej gołym okiem. Organizacja ma swoją siedzibę właśnie w Sopotni Wielkiej, która jest mekką miłośników astronomii i astronautyki.
– Najpierw była turystyczna luneta do obserwacji nieba z okna w dużym mieście, potem były wyprawy z ojcem w góry, bliżej gwiazd, a następnie wyjazd do Sopotni Wielkiej, w ciemność idealną. Wówczas rtęciowe, stare latarnie w pełnych oprawach nie przeszkadzały w obserwacjach nieba, jednak idea stworzenia obszaru ochrony ciemnego nieba, a także fascynacja astronomią oraz myśl o realizowaniu różnych projektów zaowocowała powstaniem naszej grupy. I tak minęły 24 lata – wspomina Piotr Nawalkowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Polaris OPP.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Czym są obszary ochrony ciemnego nieba?
– To takie miejsca, w których podjęto działania, aby zmniejszyć zanieczyszczenie sztucznym światłem. Taki rodzaj zanieczyszczenia sprawia, że nie można obserwować występujących na nim gwiazd, galaktyk czy nawet meteorów – tłumaczy Nawalkowski.
Można się zastanawiać, czy to wymysł. Jednak na miejskim niebie widać zaledwie pół tysiąca gwiazd, tymczasem poza strefą sztucznego światła aż trzy tysiące. Dzięki takim miejscom jak Sopotnia Wielka można obserwować Drogę Mleczną, spadające Perseidy czy koniunkcję Marsa. Do tej małej wioseczki ściągają tłumy, aby móc dostrzec to, co na co dzień jest niewidoczne.
– Obserwacje ciemnego nieba stanowią jedną z najciekawszych form uprawiania astroturystyki. Nurt ten przyszedł do nas ze Stanów Zjednoczonych. Tam rozpoczął się na początku lat 80. Zwrócono wówczas uwagę na tzw. zanieczyszczenie nocnego nieba. Na początku problem ten zauważyli astronomowie, potem do ich grona dołączyli ekolodzy, zwracający uwagę na fakt, że tak duża ilość światła źle wpływa na migrujące ptaki, które tracą orientację w dużych miastach. Natomiast w Europie i w Polsce problem ten nabrał rozpędu w latach 90., a tak naprawdę dopiero w XXI w., kiedy to zaczęła się modernizacja dawnego oświetlania rtęciowego. To właśnie im zawdzięczamy tę niekorzystną pomarańczową łunę, która z naszych nocy robi coś na kształt Rzymu podpalonego przez Nerona – opowiada Nawalkowski.
Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 90. Wówczas Nawalkowski wraz z grupą przyjaciół zaczął pasjonacko obserwować spadające gwiazdy.
– Organizowaliśmy spotkania, obozy, z czasem tych osób przybywało i okazało się, że w ten sposób można świetnie spędzać wolny czas wieczorami i w nocy. Niekoniecznie na biwaku, grillu czy na ognisku. Chodziło nam o to, żeby pokazać coś, czego nie ma w mieście, a jest domeną małych miejscowości, do których sztuczne światło nie wkroczyło aż tak mocno. Stało się to wielkim atutem Sopotni Wielkiej, wówczas sztuczne oświetlenie nie było aż tak kłopotliwe. Ale z czasem niestety pojawił się problem – wspomina prezes stowarzyszenia.
Ale na szczęście znaleziono na to sposób. W 2011 r. powstał obszar ochrony ciemnego nieba, aby ochronić to miejsce przed sztucznym światłem. Dzięki temu Sopotnia Wielka stała się pierwszą w Polsce miejscowością, w której zmodernizowane zostało całe oświetlenie publiczne, aby chronić ciemne niebo i rozwijać astroturystykę.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Aby zmniejszyć zanieczyszczenie światłem, zamontowano na przykład specjalne lampy sodowe z płaską szybą zamiast wypukłego klosza. Dzięki temu światło nie rozprasza się do góry i na boki.
– Tę koncepcję rozwoju naszego obszaru mieszkańcy przegłosowali na spotkaniu wiejskim jako plan rozwoju miejscowości do roku 2024 r., oferując nie tylko tradycyjną formę wypoczynku na łonie natury, ale także w ciemności i właśnie w nocy – opowiada Nawalkowski. – Cieszymy się, że tak wielu ludzi zaczęło do nas przyjeżdżać, bo spotykamy się nie tylko przy teleskopie, pokazując mgławice, galaktyki czy gromady gwiazd, ale też oferujemy obserwacje w pozycji leżącej, na łóżkach polowych, które wynosimy na otwarte pole i patrzymy sobie na spadające gwiazdy. To podstawowa forma obserwacji, którą oferuje stowarzyszenie, gdy może na niebie niezbyt wiele się dzieje, ale można sobie poleżeć na łóżku polowym i napawać się chwilą, gdy wieje wiatr, pachnie siano, słychać wiejskie zwierzęta i podziwiać piękny obraz Drogi Mlecznej przecinany czasem przez spadające Perseidy. To niewiarygodne wrażenie – rozmarza się.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Stacja kosmiczna "wylądowała" w Sopotni Wielkiej
Stowarzyszenie prężnie się rozwija. W tym roku świętuje 10-lecie, kiedy to maleńką wioskę odwiedził uczestnik 15. lotu promu Discovery, astronauta George Zamka.
A to dlatego, że w Sopotni powstała stacja kosmiczna, a dokładnie makieta takiej stacji kosmicznej w skali 1:1. Imitacja wnętrza modułu Destiny Laboratory NASA to efekt projektu edukacyjnego. Niespodziewanym zwieńczeniem tego przedsięwzięcia była prawdziwa kosmiczna wizyta.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
– Kiedy zadzwonił telefon z ambasady USA, myśleliśmy, że to żart – śmieje się Nawalkowski. Ale wkrótce wizyta została potwierdzona przez ambasadę amerykańską oraz konsulat w Krakowie i wkrótce gościliśmy niebywałego gościa, który 15 dni spędził na pokładzie promu Discovery – wspomina szef stowarzyszenia. – Dzięki temu stacja stała się formą aktywności turystycznej, ponieważ od tego momentu organizujemy coś na kształt analogowych misji kosmicznych. Uczestnicy, którzy odwiedzają Sopotnię Wielką mogą wejść do niej, nałożyć kombinezon i po wejściu do środka przez symboliczny właz, wykonać kilka wylosowanych przez komputer zadań. Niektórzy twierdzą, że to jeden z najciekawszych escape roomów o kosmosie, jakie widzieli. A przecież 10 lat temu tego typu atrakcje nie były jeszcze popularne w Polsce. Na odwiedzających czekają również dodatkowe efekty specjalne takie jak: uderzenie meteroidu, awaria filtrów czy symulacja innych nietypowych zdarzeń. Na wypadek niepogody zapraszamy więc do stacji kosmicznej – zachęca do odwiedzin Nawalkowski.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Zanieczyszczenie światłem w Sopotni Wielkiej zostało zlikwidowane, ale to nie znaczy, że stowarzyszenie spoczęło na laurach.
– Pragniemy rozszerzyć obszar ochrony ciemnego nieba na cały teren Żywieckiego Parku Krajobrazowego, aby park ten był krajobrazowy nie tylko za dnia, ale również w nocy – dzieli się planami na przyszłość szef Polarisa.
Stowarzyszenie organizuje również wspólne podziwianie takich zjawisk astronomicznych jak: zaćmienie Księżyca lub Słońca, koniunkcje planet czy wielką opozycję Marsa. A także warsztaty pod gwiazdami, pokazy teleskopowe, a nawet zajęcia z podstaw astrofotografii. Niedawno została otwarta również biblioteka i sala wielofunkcyjna, w której odbywają się warsztaty o czynnej ochronie ciemnego nieba. Od sześciu lat odbywa się tutaj Festiwal Ciemnego Nieba.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Noc "spadających gwiazd". Gdzie i jak oglądać Perseidy?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.