Trwa ładowanie...

Nietypowy sposób podróżowania. "Przeszłam już ok. 10 tys. km"

Anna Liszewska w ciągu trzech lat przeszła już ok. 3 tys. km w Nowej Zelandii, 2600 km w Patagonii, 3 tys. km dookoła Islandii oraz 500 km po Głównym Szlaku Beskidzkim. Wkrótce zmierzy się z kolejnym wyzwaniem i pokona 6300 km w górach Europy. - Inni wędrowcy na szlaku czasem się dziwią, że nie potrzebuję długiego odpoczynku. Dla mnie samo wędrowanie jest formą relaksu – mówi w rozmowie z WP Turystyka.

Grzbiet "Pięknych Gór" na skraju jeziora Langisjór w Islandii Grzbiet "Pięknych Gór" na skraju jeziora Langisjór w Islandii Źródło: Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura
d4a08vr
d4a08vr

Karolina Laskowska: Dlaczego wędrowanie stało się pani pomysłem na życie?

Anna Liszewska, autorka profilu Świat Okiem Piechura na Facebooku: Wędrowanie to po prostu mój sposób podróżowania. Zaraz po maturze wyjechałam z Polski. Mieszkałam w kilku miejscach i gdy tylko zaoszczędziłam pieniądze, ruszałam w różne zakątki świata. Zawsze ciągnęło mnie jednak bardziej w stronę natury.

Któregoś razu wpadłam na pomysł wyjazdu do Nowej Zelandii. Starałam się o wizę Work and Holiday. Dwukrotnie nie udało mi się jej zdobyć, więc szukałam innego sposobu, żeby się tam dostać. Znalazłam informacje o długodystansowym szlaku Te Araroa. Pomyślałam, a czemu by nie spróbować. Od tego właśnie zaczęła się spontaniczna przygoda z wędrowaniem.

Jak przygotowywała się pani do wyprawy, której trasa mierzyła prawie 3 tys. km?

Nie robiłam zbytnio wielkich przygotowań. Nie miałam żadnego doświadczenia w tego typu podróżach. Przed wylotem do Nowej Zelandii, mieszkałam w Szkocji i kupiłam tam namiot, w którym nocowałam po krótkich wyprawach górskich. Bardzo mi się spodobał ten sposób spędzania czasu na łonie natury.

d4a08vr

Myślę, że pomogło mi też to, że od lat jestem chodziarzem. Chodzenie sprawia mi przyjemność. Inni wędrowcy na szlaku czasem się dziwią, że nie potrzebuję długiego odpoczynku. Dla mnie samo wędrowanie jest formą relaksu.

W sercu południowych Andów na "Szlaku pionierów" Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura
W sercu południowych Andów na "Szlaku pionierów" Źródło: Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura

Po wędrówce w Nowej Zelandii przyszedł czas na Patagonię. Domyślam się, że te wyprawy pewnie sporo się różniły?

Obie wędrówki były zupełnie inne i bardzo trudno je porównać. W Nowej Zelandii chodziłam po oficjalnym, oznakowanym szlaku z dobrą infrastrukturą. W Patagonii szlak - a właściwie sieć połączonych ścieżek – jest nieoficjalny. Polne drogi, konne szlaki, bezdroża. Można znaleźć tam wszystko. Raz musiałam przedzierać się przez dziką dżunglę. 200 m na godzinę to maksymalna prędkość, z jaką mogłam się wtedy poruszać.

d4a08vr

Trasa w Patagonii przebiegała często przez prywatne grunty. Trzeba było skakać przez ogrodzenia. Nikt jednak nie czepiał się nas z tego powodu. Byliśmy nawet z mężem zapraszani przez właścicieli, np. na herbatę czy grilla.

Jakieś spotkanie utkwiło pani szczególnie w pamięci?

Pamiętam sytuację, kiedy arieros (lokalni kowboje) próbowali nas zatrzymać i pytali, co tu robimy. Zgarnęli nas z trasy i zaprosili na grilla. Mój mąż został od razu na wejściu poczęstowany winem z dodatkiem prażonej mąki, a ja dostałam herbatę. Chcieli nas koniecznie namówić na pieczoną kozę. Wiedzieliśmy jednak, jak te kozy były przechowywane (wisiały na drzewie w gorących warunkach nawet kilka dni) i baliśmy się ryzykować. Byliśmy bardzo głodni, ale dla naszych europejskich żołądków mogłoby się to skończyć nie najlepiej.

Ania z mężem Matúšem, po przemaszerowaniu 3000 km przez Islandię Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura
Ania z mężem Matúšem, po przemaszerowaniu 3 tys. km przez Islandię Źródło: Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura

Jednym z najnowszych waszych wyczynów jest przejście 3 tys. km dookoła Islandii. Ale nie była planowana?

Rzeczywiście, najpierw w planach była Norwegia. Ale w 2021 roku dość mocno zamknęła się na turystów z powodu pandemii. Zaczęliśmy z mężem więc trochę kombinować, gdzie tym razem wyruszyć. Postawiliśmy na Islandię. Poszukaliśmy tras, po których już ktoś wędrował. Trochę je zmodyfikowaliśmy i dodaliśmy własne odcinki. Wyszła nam naprawdę fajna trasa.

d4a08vr

Docieraliśmy do miejsc bardziej odległych i mniej dostępnych. Według mnie prawdziwą perełką jest np. cudne, polodowcowe jezioro Langisjór. Dojazd tu samochodem byłby bardzo trudny, a dzięki dotarciu pieszo mogliśmy podziwiać piękne widoki.

Jeden z wielu lodowców na południu Patagonii Anna Liszewska, Okiem Piechura
Jeden z wielu lodowców na południu Patagonii Źródło: Anna Liszewska, Okiem Piechura

Jak ogólnie przygotowuje się pani do pieszych wypraw?

Po pracy chodzimy z mężem do lasu i pokonujemy średnio 20-30 km. Przed wyprawą wydłużamy te treningowe dystanse i robimy je częściej. Dołączamy też ciężarki, żeby przygotować plecy na nadchodzący wysiłek. Przyznam, że nie jestem ekspertem w tej sprawie. U nas takie metody się sprawdzają, ale nie wiem, czy dla każdego byłyby dobre.

d4a08vr

Ważnym elementem przygotowań jest planowanie trasy. Tutaj z pomocą przychodzi internet i różne aplikacje. Przed wyprawą sporo czytam o danych miejscach.

A jak radzi sobie pani podczas wędrówki z takimi podstawowymi sprawami jak: dostęp do żywności i wody, organizowanie noclegów, dbanie o higienę czy wyrzucanie śmieci?

Wszystko zależy od regionu. W Nowej Zelandii nie było z tym problemu. Szlak często przechodził przez miasta i wsie, więc można było zaspokoić najważniejsze potrzeby. W Islandii z kolei parę razy łapaliśmy autobus, żeby dojechać do jakiejś miejscowości i móc się zaopatrzyć. Pamiętam, że pewnego razu zrobiliśmy zapas jedzenia na 12 dni i nosiliśmy je w plecakach. Podstawowa waga mojego bagażu wynosiła ok. 8 kg. Wodę mieliśmy w zapasowych butelkach lub łapaliśmy ją na stopa – przejezdni dolewali nam trochę swojej.

d4a08vr

W Patagonii było najtrudniej. Kiedyś skończyliśmy dzienny odcinek w malutkiej miejscowości, do której autobus przyjeżdżał raz w tygodniu. Zdarzyło się, że akurat nam uciekł. Udało się jednak odnaleźć przydomowy sklepik, w którym kupiliśmy puszki tuńczyka i mąkę. Trochę pokombinowaliśmy i zrobiliśmy z tego jakieś placki.

Jeśli chodzi o noclegi, to zazwyczaj śpimy na dziko w namiotach. Na śmieci mamy woreczki i je wyrzucamy w dozwolonych miejscach. Wodę natomiast staramy się nabierać ze strumieni i jezior.

Z dbaniem o higienę czasem jest gorzej, ale zawsze można podmyć się wodą. Poza tym używamy bielizny termicznej z wełny merino, która działa trochę antybakteryjnie i pozwala na dłużej zachować świeżość.

d4a08vr

Z wieloma trudnościami można sobie poradzić. Ale pewnie i tak bywają też jakieś momenty zwątpienia?

Zdecydowanie - są chwile, kiedy jest trudniej. Zawsze może trafić się gorsza pogoda czy dzień. Najlepiej wtedy rozbić wcześniej namiot i zrobić sobie przerwę. Podejście kolejnego dnia będzie już zupełnie inne. Totalne kryzysy mi się na razie nie przydarzyły. Nie rezygnowałam nigdy z dalszej wędrówki.

Para nowych butów w porównaniu z tymi, które pokonały 1300 km Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura
Para nowych butów w porównaniu z tymi, które pokonały 1300 km Źródło: Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura

Ile kilometrów udało się już w sumie pokonać?

Przeszłam ok. 3 tys. km w Nowej Zelandii, ponad 2600 km w Patagonii oraz 3 tys. km dookoła Islandii. Na swoim koncie mam też przejście 500 km Głównym Szlakiem Beskidzkim, który polecam osobom chcącym zacząć przygodę z wędrowaniem. Licząc jeszcze mnóstwo różnych krótszych szlaków, wyszło mi łącznie ok. 10 tys. km.

Średnie dzienne dystanse zależą m.in. od rodzaju szlaku. Po normalnym, dobrze udeptanym mogę przejść ok. 40 km. Na bardziej wymagających ścieżkach trudno to oszacować. W gęstym lesie w Patagonii przeszłam jedynie 3 km. Długodystansowe wędrowanie często wiąże się również ze skakaniem czy czołganiem. Uśredniając wszystkie pomiary na różnych trasach, zwykle wychodzi mi ok. 30 km dziennie.

Z tego powodu, że bardzo lubimy z mężem wędrować, czasem trochę przeginamy i chodzimy zbyt długo. Zazwyczaj wędrujemy od wschodu do zachodu słońca. Kiedyś jednak zdarzyło nam się iść nawet 20 godzin, a kolejnego dnia byliśmy mocno zmęczeni. Było to bez sensu i teraz się pilnujemy.

Trasa najbliższej wyprawy będzie wiodła przez góry Europy Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura
Trasa najbliższej wyprawy będzie wiodła przez góry Europy Źródło: Anna Liszewska, Świat Okiem Piechura

Dokąd wybieracie się w najbliższym czasie?

Planujemy wędrówkę w górach Europy. Zamierzamy przejść około 6300 km w ciągu 7-8 miesięcy. Ta wyprawa siedziała nam w głowach od dawna. Znaleźliśmy notatkę o Kanadyjczyku, który połączył kilka szlaków. Trochę się nim zainspirowaliśmy i zmodyfikowaliśmy plan. Ruszamy już w kwietniu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Sztuka podróżowania - DS4

d4a08vr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4a08vr

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj