Niezwykła atrakcja w Polsce. Sentymentalna podróż w czasie popijana oranżadą
Muzea to prawdziwi strażnicy wspomnień. Sentymentalną podróż w czasie można odbyć w niewielkim i bardzo klimatycznym Muzeum Życia w PRL w Warszawie, nazywanym też Muzeum Życia Minionej Epoki. Pojechałam na miejsce, by zobaczyć kultowe eksponaty i spróbować przysmaków sprzed lat.
Po udanej wizycie w Muzeum PRL-u w Zamościu postanowiłam poszukać innych obiektów o podobnym charakterze. I tak oto trafiłam do warszawskiej placówki przy ulicy Pięknej 28/34. Oczywiście nie promuje ona Polski Ludowej, lecz za pomocą rozmaitych przedmiotów codziennego użytku przybliża życie obywateli w czasach wielu wyrzeczeń i absurdów, w których trudno byłoby przetrwać bez dużej zaradności, niekończącej się kreatywności i nadziei na życie w wolnym kraju.
Muzeum Życia w PRL w Warszawie
Zwiedzanie rozpoczyna się od pozytywnego akcentu – zaprezentowania na ekranie niespodziewanej sytuacji z udziałem aktorki Joanny Szczepkowskiej, która po zaproszeniu do głównego wydania Dziennika Telewizyjnego ogłosiła: "Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm". To wymowne zdanie stało się symbolem nadchodzących zmian.
To wtedy odbyły się w Polsce pierwsze częściowo wolne wybory do Sejmu i całkowicie wolne do przywróconego Senatu. Zasady ich przeprowadzenia ustalono podczas obrad Okrągłego Stołu, w których wzięli udział przedstawiciele opozycji ("Solidarności") i komunistów. Utworzono pierwszy niekomunistyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego, znowelizowano konstytucję, przywrócono tradycyjną nazwę państwa (Rzeczpospolita Polska) i godło (orzeł w koronie).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ulubione miejsce Polaków. Jeżdżą tam od kilkunastu lat
Choć starsi turyści doskonale pamiętają czasy PRL-u, młodsi często nie mają o nich większego pojęcia. Biorąc pod uwagę, ile godzin historii przeznacza się w szkołach na zagłębianie się w meandry np. starożytnych cywilizacji czy początków chrześcijaństwa a ile na dzieje Polski po zakończeniu II wojny światowej, taki stan rzeczy niestety nie dziwi. Zmiany w podręcznikach czy wprowadzenie nowego przedmiotu nie przekładają się zazwyczaj realnie na zwiększenie motywacji uczniów do poznawania losów ojczyzny. Warto więc dokształcać się poza murami szkoły i zorganizować samemu wycieczkę do muzeum.
Warszawska placówka przybliża przede wszystkim życie codzienne obywateli, toteż można spodziewać się nawiązań m.in. do gospodarki, edukacji, sportu, kultury, turystyki, kuchni czy motoryzacji. Na miejscu zgromadzono liczne meble, sprzęty, opakowania po słodyczach i kosmetykach, zabawki i wiele innych pamiątek (część z nich nadal można zapewne znaleźć w swoich domach lub naszych dziadków).
Eksponaty pamiętają PRL
W jednej z gablot umieszczono pokaźną kolekcję opakowań zapałek. Z pozoru prosta rzecz pełniła istotne funkcje, w tym tą propagandową. Kolorowe opakowania niosły ważne przekazy trafiające do Kowalskiego, który na co dzień potrzebował przecież zapałek. Zachęcały m.in. do pracy w kopalni czy hucie, propagowały szczepienia, promowały ważne wydarzenia, a także podkreślały znaczenie władzy ludowej. Dziś stare opakowania są pożądane przez kolekcjonerów.
W PRL-u dużą rolę odgrywała także rozwijająca się turystyka. Jak czytamy na tablicy informacyjnej w muzeum, wyjazdy urlopowe były elementem "rewolucji społecznej", która rozpoczęła się zaraz po wojnie. Powołano Fundusz Wczasów Pracowniczych, w ramach którego wielu obywateli po raz pierwszy pojechało nad morze czy w góry i wysłało stamtąd kartki pocztowe do krewnych. Część zakładów pracy utrzymywało własne ośrodki wypoczynkowe, do których zjeżdżali na urlopy pracownicy ze swoimi rodzinami. Niektórzy do dziś z rozrzewnieniem wspominają spontaniczne dancingi czy stołówkowe przygody.
Podróże z pewnością ułatwił kultowy Fiat 126p ("Maluch"), do którego paradoksalnie mieściło się prawie wszystko. Rodzinny wyjazd na Bałkany z pełnym bagażem? Czemu nie! Choć z tym ekwipunkiem bywało trudno, bo w sklepach półki często świeciły pustkami. Ale dla zaradnego Polaka, spragnionego odrobiny odpoczynku, nic nie stanowiło przeszkody nie do pokonania.
Nie można zapomnieć też o sporcie przynoszącym powody do dumy. Złoty okres przeżywały takie dyscypliny jak lekkoatletyka, kolarstwo, piłka nożna, boks. O sukcesach Ireny Szewińskiej, Władysława Kozakiewicza czy "Orłów Górskiego" media rozpisują się do dziś. Niestety, nawet i sport był traktowany jako tuba propagandowa władzy. Stanowił też nierzadko formę ucieczki i szansę na lepsze życie. Zagraniczne zawody stwarzały okazję na otrzymanie paszportu, a wraz z nim przywiezienie rodzinom rarytasów niedostępnych w kraju.
Czarny humor jako narzędzie walki z codziennymi absurdami
Przy okazji odwiedzin Muzeum Życia w PRL-u w Warszawie warto wspomnieć o jego nieprzypadkowej lokalizacji. W tym miejscu w latach 60. XX w. mieściła się restauracja Hawana. To właśnie tu powstały zdjęcia do filmu "Gangsterzy i filantropi", w którego drugiej części "Alkoholomierz" wziął udział sam Stanisław Bareja. Późniejszy reżyser "Misia" wcielił się w rolę klienta restauracji zajadającego ochoczo golonkę. Duch Barei jest obecny zatem nie tylko w jego słynnych komediach opowiadających o życiu codziennym w PRL-u, ale także w dzisiejszym muzeum.
Dzięki filmom takim jak wspomniany "Miś" w reżyserii Stanisława Barei czy serialom jak "Czterdziestolatek" w reżyserii Jerzego Gruzy można przyjrzeć się bliżej codziennym troskom i radościom ówczesnych obywateli. Ich akcje w dużej mierze toczą się w mieszkaniach. A to właśnie swój kąt stanowił największy powód do dumy.
"Własne M" było dobrem pożądanym i deficytowym. Polityka mieszkaniowa stała się jednym z narzędzi kontroli rodaków. Wprowadzone przez władzę zasady przydziału mieszkań określały wielkość powierzchni przypadającej na daną osobę. Ze szczegółowymi wytycznymi można zapoznać się na muzealnych grafikach wzbogacających ekspozycję. Budynki z wielkiej płyty stawiano szybko i oszczędnie. Nic dziwnego, że po otrzymaniu upragnionych kluczy do domu trzeba było natychmiast przystąpić do naprawiania usterek po budowlańcach. Ale własny kąt to przecież własny kąt i nie ma co za bardzo wybrzydzać.
Choć o absurdach można by jeszcze dużo mówić i pisać, to trzeba przyznać, że jakość wielu sprzętów codziennego użytku była doskonała, a część z nich służy w naszych domach do dziś.
Przydatne informacje o Muzeum życia w PRL w Warszawie
Idealnym zwieńczeniem sentymentalnego spaceru jest mały poczęstunek w miejscowej kawiarni wzorowanej na kawiarni "Antycznej", która w latach 50. XX w. znajdowała się przy placu Trzech Krzyży. Jak głosi hasło nad sklepową ladą, "władza dba o ludzi", a "towar podaje sprzedawca". Na gości czekają m.in. kultowe oranżady w szklanych butelkach, kawa z ekspresu z lat 60., warszawskie wuzetki czy wafle przekładane kajmakiem jak w PRL-u. Tym razem nie trzeba się śpieszyć. Asortymentu powinno wystarczyć dla wszystkich, a kartki na żywność nie są potrzebne.
Placówka skłaniająca do refleksji jest czynna w poniedziałki, wtorki, środy, czwartki, soboty i niedziele od godz. 10 do godz. 18, a w piątki od godz. 12 do godz. 20. Bilet normalny kosztuje 26 zł, a ulgowy 18 zł. Wspomnienia gratis.