Ogrody świateł. Hit czy wielka przesada?
Ogrody świateł w sezonie jesienno-zimowym od lat przyciągają tłumy turystów. W tym roku działa ich w Polsce więcej niż dotychczas. Wiele osób narzeka jednak, że w obliczu kryzysu energetycznego to nie na miejscu, by korzystać z tego typu atrakcji. "Kogo na to stać?" - pytają.
Od lat w czasie od października do lutego wybrane parki miejskie, ogrody, skwery czy inne ogólnodostępne miejsca przechodzą swoistą metamorfozę, zmieniając się w bajkowe krainy wypełnione tysiącami kolorowych lampek. Przyciągają tłumy zarówno młodszych, jak i starszych turystów. Dla dzieci to oczywiście świetna zabawa natomiast dla dorosłych sposób na odreagowanie od szarej codzienności i dłużących się jesienno-zimowych wieczorów.
Co zrobić, aby zaistnieć?
Z roku na rok powstaje coraz więcej tego typu miejsc. Te, które działały wcześniej mają więc spore wyzwanie, by utrzymać poziom i wciąż przyciągać gości.
- Ten sezon jest wyjątkowy. Nowe, w większości multimedialne instalacje, zmieniły wystawę w około 80 proc. Tym razem ma ona walor edukacyjny, zabieramy wszystkich gości w podróż wokół symboli i znaczeń królewskiej rezydencji - komentuje w rozmowie z WP przedstawiciel Królewskiego Ogrodu Światła w Wilanowie. - Zdajemy sobie sprawę, że konkurencja jest coraz większa, ale znakomitą jakość oraz profesjonalizm wyrobiliśmy sobie w trakcie poprzednich sezonów i to jest naszym atutem. Warto podkreślić, że jesteśmy pierwszym takim ogrodem w kraju i tak naprawdę jedynym królewskim. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że błędem byłoby spoczęcie na laurach.
Misją wielu ogrodów jest przeniesienie odwiedzających w magiczny świat, rodem z ulubionych baśni. - Każda z wystaw zabiera widzów do innej krainy, przez co nie tylko urzeka blaskiem milionów światełek, ale także opowiada niepowtarzalną historię. Nasi najmłodsi widzowie wspólnie z Pinokiem czy Piotrusiem Panem, przeżywają niezwykłe przygody oraz odgadują zagadki w naszej grze terenowej - mówi w rozmowie z WP Kamil Łaszcz, marketing manager w Ogrodzie Świateł, który w tym roku jest dostępny już w czterech polskich miastach.
Takie działania są zaletą dla turystów, którzy mają możliwość obcowania z jeszcze bardziej innowacyjnymi iluminacjami. Pytanie, czy to się sprawdza? Zdania na ten temat są oczywiście podzielone. "Makabra rodem z jarmarków sprzed wieków" - tak skomentowała wizytę w Wilanowie czytelniczka "Gazety Wyborczej", a jej dziennikarz, który wybrał się na miejsce przyznał, że park został oszpecony i żałuje, że "tego nie da się odzobaczyć".
W Parku Miliona Świateł w Łodzi możemy przeżyć spotkanie z Alicją z Krainy Czarów, zaś w Ogrodzie Świateł w stolicy poczuć się jak jeden z siedmiu krasnoludków. Dodatkową atrakcją są również mappingi, czyli audiowizualne świetlne pokazy np. na budynkach. Chętnych nie brakuje, a zachwytów zdaje się być tyle samo co narzekań. Sprawdźmy jednak statystyki odwiedzin.
Popularne i lubiane, ale czy przez wszystkich?
Królewski Ogród Światła w stolicy gości w weekend nawet do 10 tys. osób, a w tygodniu także nie brakuje odwiedzających. Co ciekawe, są to równie często zagraniczni turyści. W poprzednim sezonie iluminacyjną wystawę zobaczyło aż 400 tys. gości. Z kolei Ogrody Świateł - w Chorzowie, Warszawie, Krakowie oraz po raz pierwszy w Gdyni - w czasie ubiegłego sezonu odwiedziło aż pół miliona osób. Jak widać, chętnych nie brakuje.
Na oficjalnym profilu WP Turystyka na Facebooku zapytaliśmy internautów o ich opinie, dotyczące świetlnych atrakcji. Więcej było tych negatywnych. "Kogo na to stać?", "Sądzę, że trzeba oszczędzać" - czytamy pod zdjęciem. "Suuuper. Co tam kryzys z prądem" - w ironiczny sposób skomentowała wpis jedna z internautek. Jeszcze inna osoba dodała, że to tandetne.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kryzys energetyczny, a działalność świetlnych ogrodów
Tegoroczny sezon bez wątpienia stawia przed właścicielami ogrodów świateł nie lada wyzwania. Poradzenie sobie z horrendalnymi podwyżkami prądu, przy jednoczesnym utrzymywaniu swoich standardów i zadowoleniu odwiedzających nie jest prostym zadaniem.
Za wejście do Ogrodu Świateł w weekend trzeba zapłacić 39 zł (tylko 3 zł mniej za bilet ulgowy). W przypadku rodziny czteroosobowej to daje wydatek w kwocie 150 zł.
- Podnieśliśmy ceny biletów względem poprzedniego roku o około 20 proc. Jest to związane z ogólnym wzrostem cen. Jeśli chodzi o zużycie prądu, podjęliśmy szereg optymalizacji, między innymi skróciliśmy godziny otwarcia wystawy w tygodniu oraz zrezygnowaliśmy z najbardziej energochłonnych pokazów laserów poza weekendami - mówi Kamil Łaszcz.
W Królewskim Ogrodzie Światła też postawiono na oszczędzanie. - Tegoroczna instalacja jest niezwykle energooszczędna, składa się z ponad 400 tysięcy diod typu eko-LED. W miesiąc ekspozycja zużywa około 5250 kW. Wykonawcy składający oferty zobligowani byli przedstawić energooszczędne rozwiązania, tak aby wystawy nie zagrażały środowisku naturalnemu i ekosystemowi Wilanowa oraz aby zużycie energii było minimalne - tłumaczy przedstawiciel Królewskiego Ogrodu Światła. Jeśli chodzi o bilety, to cena normalnych wejściówek nie uległa zmianie. Od poniedziałku do czwartku kosztują 20 zł (ulgowe 10 zł), a w weekendy i święta 40 zł (ulgowe 20 zł). Ceny te nie ulegną zmianie do końca sezonu, czyli do 26 lutego 2023 roku.
Światełka za darmo
Wiele osób narzeka na ceny, inne dodają, że mogą za darmo przejść się wśród świetlnych dekoracji po Krakowskim Przedmieściu w Warszawie czy Parku Oliwskim w Gdańsku.
Warto dodać, że Gubałówka miała swoje diodowe dekoracje, jeszcze zanim to stało się modne! Na tarasie widokowym, z którego rozciąga się niesamowity widok na Tatry i Zakopane, co roku rozstawiane są ozdoby świetlne, których zobaczenie i sfotografowanie jest dla wszystkich turystów darmowe. Można nawet posunąć się do stwierdzenia, że jest to mini ogród świateł bezpłatny dla wszystkich.
A jak wam podobają się tego typu atrakcje?