Ogromny problem w Legnicy. Zwierzęta padają jedno po drugim, rośliny usychają
W zabytkowej palmiarni w Legnicy źle się dzieje. Opozycyjni radni Koalicji Obywatelskiej przeprowadzili kontrolę obiektu, a w sieci opublikowali zdjęcia, na których widać m.in. zniszczone rośliny i żółwie trzymane w wannie. Interpelacja trafiła już do prezydenta.
Palmiarnia w Legnicy wybudowana została pod koniec XIX wieku, a na przełomie XX i XXI wieku została odnowiona. Jest atrakcją, z której miasto zawsze było dumne. Chętnie odwiedzali ją zarówno mieszkańcy, jak i turyści. W ubiegłym roku rozpoczął się remont historycznego obiektu, który ma potrwać do 2023 r.
Zwierzęta w palmiarni padają jedno po drugim
Pierwszy etap remontu zakończył się wiosną br. Drugi właśnie się rozpoczyna. Ale nie z tego powodu jest dziś głośno o legnickiej palmiarni.
"Od tego czasu (sierpnia 2020 r. - dop. red.) padło 13 ptaków (w tym ara Marian, która reklamowała palmiarnię, popularna Balbina i paw królewski), 14 żółwi, 1 małpka marmozeta" - wylicza na swoim profilu na FB radna Aleksandra Krzeszewska, która we wtorek 2 listopada wystąpiła do prezydenta miasta z kolejną już interpelacją ws. palmiarni.
Chce dowiedzieć się m.in., ile i jakie rośliny zostały uszkodzone podczas remontu. "Tragedia", "tego nie można tak zostawić" - piszą do nas czytelnicy.
- Sprawą palmiarni zajęliśmy się po sygnałach zgłaszanych od mieszkańców. Te, które dotyczyły zabezpieczenia zwierząt i roślin, były niepokojące. Pierwsze interpelacje i zapytania skierowałam do prezydenta jeszcze w lipcu. W odpowiedzi otrzymałam zapewnienie, że zwierzęta są pod stałą opieką weterynaryjną - mówi w rozmowie z nami radna Krzeszewska. - Wyniki kontroli były całkowicie nieczytelne (pisane odręcznie - dop. red.).
Radni zdecydowali się na kontrolę na terenie obiektu. - Otrzymaliśmy dostęp do pomieszczenia, w którym zostały zabezpieczone zwierzęta. Brakowało m.in. dwóch papug ar, które były symbolem palmiarni - okazało się, że jedna padła, druga została przewieziona do zoo do Poznania - mówi radna. - Dotarliśmy również do spisu zwierząt padłych.
Radni opozycji uważają, że na czas trwającego od ponad roku remontu nie dopilnowano odpowiedniego zabezpieczenia roślin i zwierząt. Na zdjęciach, które udostępnił nam portal tulegnica.pl widać, że w obiekcie temperatura nie dochodzi nawet do 15 st. C.
- Mamy informacje od osób bezpośrednio zaangażowanych w pracę na terenie palmiarni, które potwierdziły, że były dni, kiedy w obiekcie było 6 st. C - opowiada.
Jak twierdzą radni, już wiadomo, że poza zwierzętami palmiarnia straciła też kilka cennych roślin, m.in. stuletnią palmę i jeszcze starszego figowca.
"Od dwóch lat palmiarnia pozbawiona jest centralnego ogrzewania. Chcemy ustalić, czy miało to wpływ na zniszczenie cennych roślin" – mówi radny Maciej Kupaj, cytowany przez portal tulegnica.pl.
Nie ma się czym chwalić
Radni uważają, że stan techniczny obiektu nie jest najlepszy, a lokalny portal idzie o krok dalej i pisze wprost: "Trudno nie odnieść wrażenia, że nie jest to miejsce, którym Legnica może dziś się chwalić, nie mówiąc o przyciąganiu turystów" - czytamy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Temat poruszył turystów i mieszkańców Legnicy, którzy żywo komentują go na grupach na Facebooku i pod postami radnych.
"Nie pozwólcie zamieść tej sprawy pod dywan. Użyjcie wszelkich dostępnych narzędzi, by odpowiedzialni za ten stan rzeczy ponieśli konsekwencje. To, co się wydarzyło, należy uznać za zbrodnię. Zbrodnię na zwierzętach i roślinach. Zbrodnię na historii naszego kochanego miasta" - napisał jeden z internautów.
Czytaj też: 180-letnia palma do wycięcia
Afera w Legnicy - co na to miasto?
Numer telefonu palmiarni jest wyłączony. Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się do Biura Prezydenta Miasta. Dotychczas nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W rozmowie z polsatnews.pl dyrektor Wydziału Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta w Legnicy Ewa Szczecińska-Zielińska powiedziała, że większość roślin została na czas rewitalizacji obiektu przeniesiona w inne miejsca. "Zaczyna się kolejny etap rewitalizacji, który będzie między innymi obejmował nową aranżację pomieszczeń palmiarni. Wrócą wszystkie wywiezione rośliny, będą tam także umieszczane nowe - powiedziała" - mówiła dla telewizji.
Przyznała, że w czasie remontu niektóre zwierzęta umarły. "Nie zgadzają się liczby. Poza tym zwierzęta miały zapewnioną opiekę weterynaryjną, miały zapewnione oświetlone i ogrzewane pomieszczenia, a ponadto miały zapewnioną właściwą karmę" - wyjaśniła. Podała, że z opinii lekarza weterynarii wynika, iż niektóre żółwie nie wybudziły się z hibernacji, a indyczka nie przeżyła ze względu na nowotwór wątroby.