Paksos i Antipaksos – rajskie wyspy Grecji. Wielki błękit, który pokochali bogacze
Niemal wszyscy umieją wymienić flagowe wyspy w archipelagu jońskim. Korfu, Zakynthos, Lefkada, Itaka – wiadomo. Nie wszyscy jednak mają świadomość, że wśród Wysp Jońskich skrywają się też takie skarby jak Paksos i Antipaksos. W ich lazurowych wodach chętnie kotwice zarzucają szukający dyskrecji właściciele drogich jachtów.
"- Jakie to uczucie, kiedy schodzisz pod wodę?
- To tak, jakbyś się ześlizgiwała, ale nigdy nie upadasz. Najgorsze jest wtedy, kiedy jesteś na dnie.
- Czemu?
- Bo nie możesz znaleźć powodu, dla którego warto wrócić na powierzchnię".
Jak niektórzy pamiętają, a inni pewnie się domyślają, ten przejmujący (przynajmniej dla mnie) cytat pochodzi z kinowego hitu Luca Bessona "Wielki Błękit". Nie, film – w pewnych kręgach należący już do kultowych – nie został nakręcony na leżących w achipelagu Wysp Jońskich Paksos ani Antipaksos (tylko na zlokalizowanej w obrębie Cyklad Amorgos). Ale z dużym powodzeniem właśnie tu mógłby być nakręcony. Błękit wód okalających Pakosos i Antipaksos ma bowiem nieskończenie wiele odcieni. Turkus, szmaragd, lazur, szafir, indygo – język polski posiada zdecydowanie za mało słów, by opisać to obłędne, morskie widowisko.
Urlopowy hit Polaków
Rozrzucone wzdłuż zachodniego wybrzeża Grecji Wyspy Jońskie to wakacyjny numer 1 Polaków.
Kefalonia przyciąga zielenią, lokalnym białym winem, klasztorem Panagia Milapidia (Matki Boskiej "Jabłecznej") i opinią greckiej Toskanii.
Itaka, mityczna wyspa Odysa, zachwyca kształtem klepsydry (składa się jakby z dwóch zrośniętych ze sobą wysp, które łączy przesmyk, w najwęższym miejscu szeroki zaledwie na 600 m), szumem morza i głośnym brzęczeniem pszczół zbierających pyłki z kwiatów tymianku.
Zakynthos, która niektórym przypomina papugę, innym – piranię z szeroko rozdziawioną szczęką, kusi widowiskową zatoką Navagio ze słynnym wrakiem. Oraz żółwiami – wyspę upodobał sobie gatunek caretta caretta, który ma tu swe główne miejsca wylęgu nad Morzem Śródziemnym.
Korfu, druga co do wielkości spośród Wysp Jońskich, to zdecydowanie ulubiona wyspa Polaków. Niewiele osób wie, że zaledwie 14 km od niej leży inne cudo – licząca zaledwie 19 km kw. Paksos. A tuż obok – jeszcze mniejsza, zamieszkana na stałe przez jedyne 40 osób, Antipaksos. Wystarczy nieco ponad godzinny rejs promem, by z Korfu dostać się na te enklawy spokoju, gajów oliwnych, rewelacyjnych plaż i takich klifów i jaskiń.
Wyspy siostrzane
Według mitologii Korfu i Paksos były kiedyś jedną wyspą. Chcąc jednak uwić miłosne gniazdko dla siebie i swojej żony Amfitryty, Posejdon uderzył trójzębem w klify i zmienił wygląd mapy. Miejscowi lubią opowiadać tę legendę, a przyjezdni ją powtarzać. Podobnie jak anegdotę, że więcej niż domów jest na Paksos… kościołów – podobno aż 70. Oczywiście anegdota nieco mija się z prawdą. Ale co do tego, że w trakcie wędrówek po stolicy wyspy, Gaios, natkniemy się na przynajmniej kilka świątyń, możemy mieć pewność.
Nie w celu oglądania kościołów przybywają tu jednak (przede wszystkim włoscy) bogacze, których jachty w sezonie tworzą wokół wyspy olśniewający, biały pierścień. Pięknych i możnych przyciągają tu: sielskość tutejszych tawern, ciągnące się po horyzont oliwne gaje i dobrze trzymająca się prowincjonalność Paksos. To wszystko składa się bowiem na kameralną atmosferę, tak odrębną od tego, co oferują inne, zatłoczone i skomercjalizowane turystyczne raje.
Nie bez znaczenia jest również spaktakularna sceneria: lazurowa toń wód omywa wysokie klify Paksos, w których kryją się liczne jaskinie – te są naprawdę jedyne w swoim rodzaju. Błękitne Groty, do wnętrza których dostaniemy się zarówno turystycznym statkiem, jak i wypożyczoną w pobliskim porcie łodzią, to prawdziwe niebo dla wielbicieli pływania i plażowania bez ograniczeń.
W cieniu Paksos skrywa się jej mniejsza, siostrzana wyspa, niemal cała porośnięta winoroślami. Ich zieleń urywa się wraz ze stromizną klifów tuż nad taflą błękitu. W tutejszych winnicach jest produkowane przepyszne lokalne wino. Ale żeby nie było – na Antipaksos również możemy poleżeć. Tutejsza plaża Voutoumi zachwyca położeniem. Turkusowa woda, biały piasek oraz gwarna tawerna tworzą koktajl wprost idealny na wakacje.
Na koniec dodam tylko, że być na Korfu i nie zahaczyć o Paksos i Antipaksos to zbrodnia, która powinna być karana. To jak być w Nowym Jorku i na śniadanie nie zjeść bajgla. To jak być we Włoszech i nie skosztować spaghetti, a potem w błogim przejedzeniu narzekać "Io regretti". To jak być w Helu i nie odwiedzić fokarium, a w nich znudzonego Bulbasa i rozkosznej Ani. No, po prostu niewyobrażalne. Tym bardziej, że rejsy promowe (jako wycieczki fakultatywne) na te wyspy oferują niemal wszystkie biura podróży. Nic też nie stoi na przeszkodzie, byśmy przejażdżkę statkiem zorganizowali sobie sami.