Piotr Kupicha: z linami na skały
Nie jest specjalnie wybredny. Na urlop mogą być Malediwy, Grecja albo Dominikana. Byleby było ciepło. No i żeby można było w cztery dni dolecieć, wypocząć i wrócić. Bo od piątku do niedzieli w każdy weekend trzeba być na koncertach.
Nie jest specjalnie wybredny. Na urlop mogą być Malediwy, Grecja albo Dominikana. Byleby było ciepło. No i żeby można było w cztery dni dolecieć, wypocząć i wrócić. Bo od piątku do niedzieli w każdy weekend trzeba być na koncertach. Albo w kraju, albo w USA. Publiczność by mu tego nie darowała. Kocha go miłością szaloną, ale Piotr wie, że każde uczucie trzeba pielęgnować.
Bariera nie do przeskoczenia
Przez ostatnich 10 lat do perfekcji opanował trudną sztukę: maksymalny odpoczynek w minimalnym czasie. Rytm całego życia wyznaczały koncerty, a te odbywały się przede wszystkim w weekendy. Piątek, sobota i niedziela to w tej branży najbardziej pracowite dni. - Owszem, można sobie robić wakacje, ale pod warunkiem, że trwają one nie dłużej, niż cztery dni – opowiada Piotr Kupicha, najpopularniejszy obecnie w Polsce muzyk, lider zespołu „Feel”. Kiedy niedawno świętował swoje trzydzieste urodziny, impreza też odbywała się nie w weekend, tylko w poniedziałek. I chociaż Piotr wypracował sobie już bardzo silną pozycję na rynku, a ostatni, wyjątkowo udany dla niego rok, przyniósł mu rekordowy dochód w polskim show biznesie, pewne reguły nawet dla niego są święte.
Morza szum, ptaków śpiew…
Dlatego podróże Piotra Kupichy to są głównie podróże po kraju. W jego rodzinnym domu w Tychach nigdy specjalnie się nie przelewało. Wczasy pracownicze w ośrodku wybudowanym przez zakład pracy ojca, na przykład w Krościenku, były jedynym realnym do osiągnięcia celem. Bardziej zamożni koledzy ze szkoły jeździli wtedy z rodzicami dużym fiatem albo wartburgiem z przyczepą pod namiot do Grecji albo Jugosławii.
Piotrowi pozostawały bardziej kameralne przyjemności. Większą część wakacji spędzał w letnim domku rodziców w Kaletach, urokliwym miasteczku leżącym w dzisiejszym województwie śląskim. Dla młodego chłopaka szczytem marzeń z konieczności pozostawało polskie morze. I dobrze. Jego zdaniem urok Wybrzeża potrafi zawrócić w głowie niejednemu sceptykowi. Chyba nie ma nad Bałtykiem takiej miejscowości, której nie odwiedził. Nad morze zabierał też śliczniutką Agatę Fox. Romantyczne wypady musiały zrobić wrażenie na córce znanej pisarki. Dość powiedzieć, że dzisiaj jest jego ukochaną żoną i mamą dwójki jego synów, 4-letniego Pawełka i 2-miesięcznego Adasia.
Z linami na skały
Drugi ulubiony kierunek 4-dniowych wypadów lidera zespołu "Feel" to Jura Krakowsko-Częstochowska. Wielką pasją Piotra jest wspinaczka. Ma kartę taternika. Jest instruktorem reakcji ruchowej o specjalności wspinaczka skałkowa. Dla kogoś takiego jak on właśnie okolice Częstochowy są wymarzonym miejscem. Szczególnie lubi penetrować jaskinię koralową. Ze znawstwem opowiada o zjeżdżaniu 30-metrowymi "kominami" na dno jaskini i przeciskaniu się kilkusetmetrowymi korytarzami.
Na plażę służbowo
Kocha Amerykę. Kilka razy w ostatnich miesiącach był w Stanach. Ale znowu wyjazdy te połączone były z pracą. Koncertowali dla Polonii w Nowym Jorku oraz Chicago. Dopiero niedawno udało się Piotrowi trochę zaszaleć. Wraz z innymi gwiazdami naszego show biznesu odwiedził Dominikanę. Ale nawet tam był w zasadzie w pracy. Jedna z rozgłośni radiowych zorganizowała tam właśnie imprezę na zakończenie zimy. - Było naprawdę znakomicie - opowiada lider "Feel". - To piękny kraj, wybrany przez Boga, o rajskim klimacie, niezwykłych plażach, szafirowej wodzie, uśmiechniętych mieszkańcach. Krzysztof Kolumb, który dotarł tu w 1492 roku, musiał był naprawdę zauroczony. Ale czy chciałbym na Dominikanie kiedyś zamieszkać na stałe? Chociaż jest to teoretycznie możliwe, wcale o tym nie myślę. Ważniejsze dla mnie jest być blisko moich rodziców i teściów. Przecież któregoś dnia będą oni nas bardzo potrzebowali. Nie można być takim egoistą.
_ P.G. _