Pod osłoną nieba
Padające na człowieka słońce odczuwa się na pustyni jako przygniatający ciężar, fizyczny tępy ból, izolujący od otoczenia. Postawiony w tak skrajnej sytuacji człowiek toczy jednocześnie dwie walki: zewnętrzną – z upałem i wszechobecnym piachem oraz wewnętrzną – żeby się pod tym wszystkim nie ugiąć.
Pod osłoną nieba
Pustynia, choć pojęcie to zupełnie nie dotyczy Polski, jest w naszej świadomości głęboko zakorzeniona. Rzecz jasna dzięki Biblii, zawierającej opisy ucieczki Żydów z Egiptu czy życia Jana Chrzciciela, które od najmłodszych lat tworzą nasze wyobrażenia o morzu piasku. Ale kiedy człowiek znajdzie się już na pustyni – prawdę powiedziawszy – ten kulturowy bagaż znika, znika zresztą właściwie wszystko i człowiek zostaje sam ze sobą.
Pod osłoną nieba
Padające na człowieka słońce odczuwa się na pustyni jako przygniatający ciężar, fizyczny tępy ból, izolujący od otoczenia. Postawiony w tak skrajnej sytuacji człowiek toczy jednocześnie dwie walki: zewnętrzną – z upałem i wszechobecnym piachem oraz wewnętrzną – żeby się pod tym wszystkim nie ugiąć.
Pod osłoną nieba
Każdy, kto przejdzie się po wydmach, choćby wieczorem, tuż przed zachodem słońca, zrozumie, że między bajki można włożyć historie o długich wędrówkach przez Saharę bez nakrycia głowy, bez picia i w pełnym słońcu. Tutaj traci się wodę z organizmu błyskawicznie, żar działa na mózg w ten sposób, że człowiek ma nie tylko fatamorganę, ale w ogóle traci rozum i nie wie, co robi.
Pod osłoną nieba
W tych warunkach nie ma mocnych – nie chodzi o żadną kondycję, obycie, doświadczenie. Nawet dla Tuaregów przeprawa przez pustynne diuny jest zawsze walką. Pustynia zwyczajnie zabija i tylko troska i uwaga mogą w pewnym, niewielkim stopniu gwarantować bezpieczeństwo.