Podejrzane bagaże we Wrocławiu. W jednym z samolotów miała być bomba
Funkcjonariusze straży granicznej poinformowali, że pod koniec zeszłego tygodnia dwukrotnie podejmowali działania minersko-pirotechniczne na lotnisku we Wrocławiu. Jednym z powodów była informacja o bombie na pokładzie samolotu z Włoch.
Do pierwszej niebezpiecznej sytuacji doszło w piątek 25 marca. Funkcjonariusze straży granicznej zostali poinformowani, że na pokładzie samolotu lecącego do Mediolanu znajduje się ładunek wybuchowy.
Bezzwłocznie zwołano sztab kryzysowy i po konsultacji z pirotechnikami podjęto decyzję o przeprowadzeniu rozpoznania minersko-pirotechnicznego samolotu oraz o kontroli wszystkich bagaży (rejestrowanych i podręcznych) posiadanych przez pasażerów tego samolotu.
Używając urządzenia RTG sprawdzono wszystkie walizki i nie znaleziono żadnych niebezpiecznych przedmiotów. W efekcie do Mediolanu podróżni odlecieli kilka godzin później innym samolotem.
Ktoś zostawił torbę na tarasie widokowym
Z kolei w sobotę 26 marca na lotnisku we Wrocławiu ktoś pozostawił na tarasie widokowym torbę podróżną. Pirotechnicy po oględzinach bagażu, wyznaczeniu bezpiecznej strefy i obejrzeniu zapisu z kamer uznali, że może on stanowić zagrożenie.
W efekcie zdecydowało o ewakuacji podróżnych z całego terminala i wstrzymano ruch pojazdów przed budynkiem. Rozpoznanie minersko- pirotechniczne pozwoliło ustalić, że torba zawiera rzeczy osobiste oraz kartkę z nazwiskiem właściciela. Trafiła ona do biura bagażu zagubionego.
Zobacz także: Najdłuższa trasa lotnicza świata. Będzie omijać Rosję
Konieczność sprawdzania bagażu spowodowała ewakuację ponad 100 osób i wymusiła przerwanie kontroli granicznej pasażerów, którzy przylecieli z Gruzji.
Źródło: nadodrzanski.strazgraniczna.pl