Podróże w II RP - turystyczny rozkwit Polski
Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów Polacy zyskali między innymi możliwość **rozwoju w kraju turystyki**. I pokolenie naszych dziadków tę szansę wykorzystało. Powstawały **uzdrowiska**, budowano **infrastrukturę **i odradzały się **organizacje turystyczne**. Również władze wzięły sobie do serca potrzebę popularyzacji wypoczynku obywateli, którzy przez lata zniewolenia od niego odwykli. Przeczytajcie, jak w II Rzeczpospolitej spędzano urlop. Wiele faktów z tamtego okresu może was zadziwić.
Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów Polacy zyskali między innymi możliwość rozwoju turystyki w kraju. I pokolenie naszych dziadków tę szansę wykorzystało. Powstawały uzdrowiska, budowano infrastrukturę *i odradzały się *organizacje turystyczne. Również władze wzięły sobie do serca potrzebę popularyzacji wypoczynku obywateli, którzy przez lata zniewolenia od niego odwykli. Przeczytajcie, jak w II Rzeczpospolitej spędzano urlop. Wiele faktów z tamtego okresu może was zadziwić.
W 1920 r. swoją działalność rozpoczęło biuro turystyczne Orbis, które już 10 lat później obsługiwało rocznie 5 mln turystów. Podobne firmy rosły jak grzyby po deszczu, jednak tak, jak i teraz znajdowali się wśród nich naciągacze i oszuści. W 1926 r. tematem zainteresował się sam Marszałek Piłsudski i przekazał znaczne środki dla *referatu ds. turystyki *przy Ministerstwie Robót Publicznych. W 1938 r. wydano w ramach promocji kraju jeden z pierwszych kalendarzy biurowych z 52 zdjęciami polskich zakątków (na każdy tydzień).
udm/if
Pociągiem przez Polskę
Polacy zaczęli masowo podróżować po kraju w połowie lat 30. XX w. Jednak już w 1926 r. PKP wprowadziło nawet 66 proc. zniżki dla turystów. Przykładowo bilet z Warszawy do Zakopanego kosztował 16 zł (przy średniej pensji 150 zł). Dla dużych grup (powyżej 300 osób) zapewniano także specjalne pociągi turystyczne za półdarmo. W 1932 r. uruchomiono pociąg narciarski do najważniejszych kurortów, w którym można było się przespać, wziąć prysznic, zjeść, a nawet obejrzeć film w wagonie kinowym. W ciągu dnia pociąg czekał na stacji, a podróżni szusowali na stokach. Na noc wracali do wagonów, aby obudzić się w kolejnym ośrodku. Później powstał na tej samej zasadzie skład kajakarski.
Krajowe połączenia lotnicze
Po Polsce można też było przemieszczać się autobusami, chociaż jakość dróg była porównywalna z obecnym stanem, a w pojazdach trzęsło i ich średnia prędkość nie przekraczała 35 km/h.
Zupełnie inaczej sytuacja miała się w transporcie lotniczym. Pierwszą firmą oferującą przeloty krajowe już w 1921 r. był Aerotarg, który w 1929 r. przekształcono w PLL LOT. W tamtym czasie lotniska pasażerskie funkcjonowały we Lwowie, w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wilnie, Łodzi i Katowicach, a od 1936 r. także w Gdyni. Funkcję stewarda pełnił przyuczony mechanik pokładowy. Ciekawą procedurą na lotnisku było publiczne ważenie pasażerów wraz z bagażem. Jeśli ktoś był zbyt pulchny musiał mieć odpowiednio lżejszą walizkę dla zachowania równowagi.
W 1939 roku było w Polsce sześć połączeń krajowych z Warszawy: do Gdyni, Poznania, Katowic, Krakowa, Lwowa i Wilna. Natomiast w porozumieniu z liniami zagranicznymi stworzono siedem tras zagranicznych: Warszawa - Poznań - Berlin, Warszawa - Kraków - Budapeszt - Belgrad, Warszawa - Ateny, Warszawa - Lwów - Cernauti - Bukareszt - Sofia - Tesaloniki - Ateny, Warszawa - Gdynia - Kopenhaga, Gdynia - Warszawa - Budapeszt - Wenecja - Rzym oraz Helsinki - Tallin - Ryga - Kaunas - Wilno - Warszawa - Ateny - Lydda - Bejrut.
Turystyka wodna na najwyższym poziomie
Prawdziwy rozkwit turystyki wodnej nastąpił na skutek pojawienia się kajaków, które zastąpiły ciężkie i mało zwrotne łodzie wiosłowe. W 1924 r. powstał pierwszy związek zrzeszający amatorów kajakarstwa. Była to najtańsza forma aktywnego wypoczynku, zwłaszcza, że w czasopismach turystycznych publikowano wskazówki jak zbudować własny kajak. Przy jeziorach i rzekach powstawały licznie stanice wodne. W 1934 r. wydano _ Przepisy o ruchu wodnym na Wiśle w Warszawie _, aby uregulować chaos na rzece. Prawdziwy boom tej dyscypliny datuje się na drugą połowę lat 30. XX w. Przyczyniły się do tego reportaże M. Wańkowicza _ Na tropach Smętka _. Turystyka wodna cieszyła się taka popularnością, że w cieplejsze dni na wszystkich akwenach tworzyły się korki. Z czasem na popularności zyskały też żaglówki.
Jednośladem czy samochodem?
Kolejnym turystycznym sprzętem, który zyskał na popularności po I wojnie światowej był rower. Do końca lat 20. XX w. działało w Polsce ponad 130 klubów kolarskich. Organizowano rajdy turystyczne, wprowadzono system odznak, tworzono szlaki tematyczne. W 1934 r. było w kraju ok. miliona jednośladów. Co bogatsi przesiadali się na motocykle, jednak nie było ich wielu.
Jeszcze mniejszą społeczność tworzyli właściciele *samochodów *(nazywanych automobilami). Było ich zaledwie 30 tys. w całym kraju. Cena auta wynosiła wówczas 7-9 tys. złotych. Do tego dochodził wysoki podatek drogowy. Była to zatem rozrywka tylko dla najbogatszych - arystokratów, polityków czy wojskowych. Brali oni udział w zlotach i rajdach, m.in. w Międzynarodowym Tatrzańskim Rajdzie Samochodowym.
Wędrówki piesze przez pola i góry
Niezaprzeczalnie najtańszą formą wypoczynku w okresie dwudziestolecia były piesze wędrówki. Odbudowywane po wojnie schroniska oferowały usługi po cenach dostępnych dla każdego. W latach 30. zbudowano kilkadziesiąt nowych schronisk i baz wycieczkowych. Zwiedzanie na własnych nogach miało wyjątkowy klimat, na szlakach było pusto i można było całymi garściami czerpać z obcowania z naturą. W sklepach zaczęły pojawiać się namioty, materace czy kuchenki turystyczne. W popularnych miejscach sprzedawano także pamiątki, takie jak ciupagi czy muszelki. Namiot można było rozbić w każdym miejscu, a na biwaku miało panować równouprawnienie (posiłki należało przygotowywać wspólnie, podobnie jak rozstawiać namiot).
Tłumy na nadbałtyckiej plaży
Uzyskanie przez Polskę dostępu do Bałtyku po zaborach spowodowało rozkwit nadmorskiego wypoczynku. Umiejętność pływania była na ogół nieznana, jednak to nie odstraszało amatorów urlopu nad morzem. Z początku wyjeżdżano do Wolnego Miasta Gdańska i Sopotu, gdzie już wtedy było wiele pensjonatów i hoteli. Jednak nacjonalizm mieszkających tam Niemców spowodował, że na popularności zaczął zyskiwać Hel i budująca się Gdynia. Początki były trudne ze względu na brak infrastruktury i drożyznę. Liga Morska i Kolonialna, która między innymi usilnie starała się o zakup kolonii w postaci Madagaskaru czy Liberii, zaplanowała akcję "Święto Morza". Turystom oferowano darmową grochówkę i noclegi w koszarach, zwiedzanie Gdyni z przewodnikiem i bezpłatny bilet powrotny na pociąg. Nad Bałtykiem prowadzono kolonie i wypoczynek dla zakładów pracy, organizowano zloty i rajdy. Powstawały hotele na Mierzei Helskiej. W 1934 r. w Gdyni wybudowano Dom Turysty z 1000 miejsc noclegowych. W tym samym roku
wydłużono molo w Orłowie do 430 m i zbudowano na nim przystań. Pod koniec lat 30. XX w. wybrzeże tętniło życiem.
Rozkwit wyjazdów "do wód"
Polacy chętnie jeździli też "do wód". Najpopularniejsze, znane do dziś miejscowości to m.in. Kazimierz nad Wisłą, Ciechocinek, Zakopane, Krynica czy Nałęczów. W 1932 r. na terenie Polski było już ok. 100 uzdrowisk, większość na terenach górskich. W każdym z tych miejsc powstała bogata infrastruktura rekreacyjno-sportowa, a podczas pobytu można było poddawać się zabiegom regeneracyjno-leczniczym. Część popularnych uzdrowisk II Rzeczypospolitej leży w tej chwili już poza granicami naszego kraju. Truskawiec, Jaremcza, Worochata czy Zaleszczyki znajdują się na Ukrainie, a Druskienniki są wciąż popularnym uzdrowiskiem na Litwie.
Wczasy dla każdego
Poprawa warunków życia i zmiana świadomości obywateli w okresie dwudziestolecia międzywojennego spowodowały upowszechnienie wypoczynku. Wczasy przestały być luksusem zarezerwowanym dla najbogatszych. Co prawda elita wciąż skupiała się na wystawnym życiu, wypoczywała w prywatnych posiadłościach i snobistycznych miejscach, takich jak Zakopane, ale reszta społeczeństwa również "ruszyła w kraj". Władze już w 1922 r. zagwarantowały pracownikom 2-tygodniowy urlop, z którego korzystały tysiące robotników. W szkołach zaczęto organizować wycieczki dla uczniów, a w czasie wakacji dofinansowane przez państwo kolonie i półkolonie. W ciągu roku korzystało z nich 420 tys. dzieci rocznie. W przedwojennej Polsce były też setki filantropów, którzy finansowali wypoczynek słabiej sytuowanych.
Tekst opracowano na podstawie książki "Wypoczynek w II Rzeczpospolitej" autorstwa Roberta Gawkowskiego.
udm/if