Podróżowała samolotem z cudzym paszportem. Niewiarygodne, a jednak możliwe
30.06.2018 13:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lecąca z Wielkiej Brytanii do Indii pasażerka pokazała na lotnisku w Manchesterze paszport męża i została wpuszczona na pokład samolotu. Wymyślona historia niczym z filmu? Nic z tych rzeczy. Takie sytuacje nie zdarzają się na co dzień, ale... się zdarzają.
Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do restrykcyjnych kontroli bezpieczeństwa, które realizowane są na lotniskach na całym świecie. Przywykliśmy do tego, że służby wnikliwie badają, co zamierzamy wnieść na pokład samolotu, a także weryfikują prawdziwość naszych dokumentów oraz ich zgodność ze stanem faktycznym. Wydawałoby się, że w sytuacji, gdy działa takie sito, nie ma już miejsca na żadne przeoczenia. Ale nic z tych rzeczy. Jako jedna z wielu przekonała się o tym pasażerka, która podróżowała samolotem linii Emirates na trasie Manchester-Delhi. Sprawa okazała się szczególnie zawstydzająca dla służb pracujących na angielskim lotnisku.
To nie miało się prawa zdarzyć, a jednak...
Geeta Modha mieszka na co dzień w Stockport nieopodal Manchesteru. Niedawno wybrała się w służbową podróż do IndiiIndii. Już na samym początku jej wyprawy stało się coś, co powinno przekreślić jej podróżnicze plany. Ruszając z domu na lotnisko, 55-latka omyłkowo zabrała paszport swojego męża. W normalnej sytuacji jej gapiostwo zostałoby wykryte podczas kontroli dokumentów w porcie lotniczym.
Tymczasem kobieta bez najmniejszych problemów została wpuszczona na pokład samolotu, którym udała się do Dubaju. Na lotnisku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – także bez perturbacji - kobieta przesiadła się na samolot lecący do Delhi. Jak to możliwe, że także w Dubaju nie zorientowano się, że Modha posługuje się cudzym paszportem? Okazało się, że w trakcie transferu legitymowała się tam kartą OCI (skrót od: Overseas Citizenship of India), z której korzystać mogą obywatele obcych krajów pochodzenia hinduskiego. Dzięki temu mogą pracować i mieszkać w Indiach bez żadnych ograniczeń, mimo braku obywatelstwa Indii.
O tym, że lot z Wielkiej Brytanii do Indii, z przesiadką w Dubaju, Modha odbyła z niewłaściwym paszportem, zorientowała się dopiero po wylądowaniu w miejscu docelowym, podczas wypełniania stosownych dokumentów. Gdy dowiedziała się o pomyłce, miała nadzieję, że jako posiadaczka karty OCI będzie mogła się ubiegać o nowy paszport już na miejscu. Była jednak w błędzie. Gdy poinformowała służby o pomyłce, jaka miała miejsce, odmówiono jej możliwości wjazdu do kraju i nakazano powrót najbliższym lotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam czekała na lotnisku na dostarczenie jej z Wielkiej Brytanii właściwego paszportu. Dopiero z nim mogła wyruszyć z powrotem do Delhi. Oczywiście popełniony przez nią błąd kosztował ją mnóstwo czasu oraz pieniędzy. Musiała bowiem powtórnie kupić bilet z Dubaju do Delhi.
Co ciekawe, całej sprawy by nie było, gdyby błąd został odpowiednio wcześnie wykryty przez lotniskowe służby w Manchesterze, w chwili gdy Greeta zaczynała podróż. Pojawiła się ona bowiem na lotnisku na tyle wcześnie, że miałaby dość czasu, by wrócić do domu, zabrać właściwy paszport i stawić się ponownie w terminalu przed odlotem. Stało się jednak inaczej, a o niezwykłej podróży z przygodami, jaka stała się udziałem 55-latki, dowiedział się cały świat. Sprawa wzbudziła niemałe poruszenie wśród urzędników, którzy zajmują się kwestiami bezpieczeństwa. Na nogi postawione zostały też linie Emirates, które zdecydowały się na wszczęcie śledztwa mającego wyjaśnić, jak doszło do tak rażących błędów w trakcie kolejnych kontroli, w których uczestniczą zarówno służby na lotnisku, jak i przedstawiciele przewoźnika.
"Fakt, że są oni tak rygorystyczni, gdy chodzi o kwestie bezpieczeństwa w portach lotniczych, ale możesz zrobić coś podobnego w 2018 r., jest czymś strasznym" - skomentowali sprawę redaktorzy „Manchester Evening News”.
Przedstawiciele linii Emitrates przeprosili pasażerkę za wszelkie niedogodności, przyznając jednocześnie, że w tym przypadku wysokie standardy, dotyczące kwestii bezpieczeństwa oraz weryfikacji dokumentów, nie zostały dotrzymane.
Wsiąść do samolotu byle jakiego
Historia 55-letniej podróżniczki z Wielkiej Brytanii, która znalazła się na pokładzie samolotu, choć nie powinna zostać do niego wpuszczona, wcale nie jest odosobniona. Sytuacje, w których nieuprawnieni pasażerowie zajmują miejsce w maszynie, nie są wprawdzie chlebem powszednim, ale nie są też czymś niespotykanym.
W ubiegłym roku 23-letni Michael Randall przeszedł kontrolę na londyńskim lotnisku Gatwick, posługując się dokumentem swojej dziewczyny. Jak potem tłumaczył, wziął go z domu przez pomyłkę. Jego błąd oraz niedopatrzenie służb brytyjskiego lotniska zostały odkryte dopiero po wylądowaniu w Berlinie. Także w ubiegłym roku 27-letni Scott Morgan poleciał z Ibizy do Manchesteru, mając przy sobie dokument należący do swojego przyjaciela.
Równych sobie nie ma jednak Marilyn Hartman – Amerykanka, której udało się odbyć podróż z Chicago do Londynu, choć nie miała przy sobie ani dokumentów, ani biletów. 66-latka prześlizgnęła się przez kolejne kontrole, weszła na pokład samolotu i spokojnie zajęła miejsce. Jak się później okazało, była ona „specjalistką” od podróżowania samolotami na gapę.
Najczęściej realizowany scenariusz, gdy chodzi o wejście na pokład danego samolotu przez nieuprawnione osoby, przypomina jednak historię filmowego Kevina, który zamiast polecieć z rodziną na Florydę, wsiadł do samolotu zmierzającego do Nowego Jorku. Kuriozalne zdarzenie, gdy chodzi o takie wypadki, miało miejsce w marcu tego roku, gdy za sprawą sumy popełnionych błędów do niewłaściwego samolotu wsiadło aż 34 pasażerów, którzy podróżowali z Sundsvall w Szwecji do Göteborga. Ale zamiast położonego na zachodzie kraju miasta, wylądowali w oddalonej o tysiąc kilometrów od celu swojej podróży gminie Luleå. Jak się później okazało, tego dnia w porcie lotniczym, z którego lecieli, panowało niemałe zamieszanie. Lot do Göteborga został anulowany z powodu złych warunków atmosferycznych, ale informacja ta nie dotarła do pasażerów. Powiedziano im jedynie, że ich lot jest opóźniony i kazano czekać. Wszyscy znaleźli się potem przy bramce, gdzie przyjmowano pasażerów do samolotu, którego celem była oddalona od Göteborga o tysiąc kilometrów Luleå. Ich karty pokładowe zostały pospiesznie zeskanowane, a potem samolot wzbił się w powietrze. O tym, co się stało, dowiedzieli się dopiero, gdy samolot wylądował.
- Tylko się śmiałem. Co więcej możesz zrobić – skomentował całą sytuację jeden z pasażerów.
Do niecodziennej sytuacji doszło również pod koniec ubiegłego roku, gdy lecący z Los Angeles do Tokio samolot linii ANA został zawrócony po czterech godzinach lotu w kierunku Japonii. Decyzja o powrocie do Stanów Zjednoczonych zapadła, gdy załoga dowiedziała się, że na pokładzie samolotu znajduje się pasażer, którego nie powinno tam być. Samolotem leciała także znana modelka Chrissy Teigen. Nie kryła ona zaskoczenia decyzją kapitana, który zdecydował się zawrócić, zamiast kontynuować lot do Tokio, skąd można by odesłać pasażera. Jak wyjaśnili przedstawiciele linii, przepisy bezpieczeństwa są w takich sytuacjach nieubłagane, choć jak widać, same procedury nie zawsze pozwalają na wyeliminowanie wszystkich błędów.
Głośno było również rok temu o wpadce linii United Airlines, które w niewłaściwym kierunku wysłały pasażerkę starającą się dotrzeć z Paryża do Nowego Jorku. Zamiast tego poleciała ona do San Francisco. Okazało się, że Lucie Bahetoukilae została skierowana do niewłaściwej bramki. Wpadka była dość łatwa do wykrycia, bo już w samolocie okazało się, że miejsce wskazane na bilecie zajęte jest przez inną osobę. Kobieta poinformowała o tym obsługę, ale także wtedy błąd pozostał niezauważony – nakazano jej po prostu zająć inne miejsce w samolocie, który zamiast na Wschodnie Wybrzeże leciał na drugi kraniec USA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl