Pojechał autem do Chorwacji. Na miejscu odkrył, co miał pod zderzakiem
Turysta z Polski wybrał się samochodem do Chorwacji. Gdy dojechał na miejsce, zauważył pod zderzakiem kawałek szarego futra. Zajrzał pod samochód i odkrył, że całą drogę wiózł schowanego tam kota.
Można powiedzieć, że historia to szczęście w nieszczęściu. Okazało się, że zwierzę, które Sławek Tomsia nieświadomie przywiózł do Chorwacji to zaginiona dzień wcześniej w Olkuszu kotka o imieniu "Blue".
Zaginiony kot odnalazł się tysiąc kilometrów od domu
"Wyskoczyła z okna mieszkania na czwartym piętrze i schowała się w zderzaku samochodu, którym sąsiad pojechał chwilę później na wakacje nad Adriatyk. Na miejscu, po piętnastu godzinach jazdy, zauważył, że mu - cytat: pierze wystaje ze zderzaka" - czytamy w poście udostępnionym na profilu Olkusz.tv na Facebooku. Okazało się, że kot pokonał w zderzaku samolotu trasę ok. 1000 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turyści podzieleni. "Jeżdżą ludzie, którzy mają sentyment"
Do postu dołączono również zdjęcia, na których widać, w którym miejscu zderzaka schował się kotek. "Jak on zauważył to wystające futro, to ja nie wiem" - dziwią się internauci. "Ja bym na to nie zwróciła uwagi" - skomentowała jedna z użytkowniczek Facebooka.
Kot jest cały i zdrowy, wypoczywa na wakacjach
Na innych fotografiach widać, jak kotek wypoczywa na łóżku z mężczyzną, który zapewnił mu darmowe wakacje w Chorwacji. Poza lekko obtartym pyszczkiem, zwierzęciu nic nie dolega. Wróci do domu wraz z końcem urlopu mężczyzny, który pełnił rolę kierowcy.
"Właściciel powinien dorzucić się na paliwo i wakacje dla kota. A sąsiadowi flaszka się należy" - czytamy w komentarzach pod opublikowanym postem. "Niesamowita historia. Skok z czwartego piętra, podróż do Chorwacji pod zderzakiem jest prawie niewiarygodne. To cud, że wyszła z tego cało" - dziwią się internauci. "Kot, który jeździł Toyotą", żartują internauci - czytamy pod postem.