Polacy sprzątają Arktykę. Świat powinien brać z nich przykład
Arktyka jest bardzo słabo zaludnionym regionem Ziemi. Mimo to, na plażach Spitsbergenu zalegają tony przeróżnych śmieci, które dotarły na Północ poprzez prądy morskie. Teraz sześcioosobowa polska ekipa postanowiła uprzątnąć ten kawałek naszej planety.
Akcja "Sørkapp Marine Litter Cleanup" została zorganizowana przez polską fundację 4Science, której członkowie już kilka lat temu zauważyli potrzebę posprzątania plaż Spitsbergenu. Jednak dopiero teraz udało się zebrać potrzebne fundusze, ponieważ zbieranie śmieci, to jedynie część całej akcji.
Przede wszystkim bowiem należy przeprowadzić badania, skąd odpadki pojawiły się na plażach Arktyki. Głównym elementem tych badań jest oczywiście samo zbieranie śmieci, które będzie musiało być powtórzone drugi raz za rok, aby dokładnie oszacować, ile odpadków trafia na brzeg drogą morską.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jednak po samej charakterystyce zebranych śmieci widać, że większość "przypłynęła" na plażę, tak jak blisko tona znalezionych boi. Co ciekawe boje te to zarówno egzemplarze nowsze, wykonane z plastiku, jak i starsze, zrobione z aluminium. Część znalezionych "eksponatów" pochodziła prawdopodobnie nawet sprzed 1946 r., co według lokalnego prawa czyni z tych śmieci element dziedzictwa kulturowego, więc nie można go ruszać.
Inne morskie odpadki to znajdywane w dużej ilości sieci rybackie. Niestety badacze w wielu z nich odkrywali zwierzęce szczątki i nie były to bynajmniej pozostałości po morskich stworzeniach. Poroża, czaszki, a czasem nawet kręgosłupy reniferów były oplecione tymi feralnymi nićmi.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Część zwierząt zaplątała się w sieci parami, co prawdopodobnie było spowodowane tym, że renifer, który chciał się wydostać z tej okropnej plątaniny, wydawał dziwne głosy i przebierał nogami, co mogło wyglądać, jak prowokowanie do bójki. W ten sposób jedna sieć stawała się utrapieniem dla dwóch zwierząt.
Pozostałe znalezione śmieci to mniejsze lub większe opakowania, butelki plastikowe czy też żarówki a nawet koła samochodowe. Łącznie z plaż zebrano 4 tony odpadów, co jest liczbą dość niepokojącą. Spitsbergen jest praktycznie niezamieszkany – największe miasto na wyspie, Longyearbyen, zamieszkuje ok. 2 tys. osób, które nie byłyby w stanie wyprodukować tylu śmieci.
Problem jest więc globalny, bo i znalezione odpady pochodzą z całego świata, ale według niektórych badaczy, blisko 95 proc. pływających w morzach śmieci nie dociera do lądu, tylko opada na dno. Zatem z postępowania polskich naukowców powinien brać przykład cały świat, aby jak najbardziej zmniejszać ilość śmieci występujących w przyrodzie.
Źródło: Fundacja 4Science
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl