W PodróżyPolacy uwięzieni w Maroku. "Wakacyjny koszmar"

Polacy uwięzieni w Maroku. "Wakacyjny koszmar"

Władze Maroka zamknęły granice kraju w obawie przed nowym wariantem koronawirusa. W wyniku odwołania lotów w kraju uwięzionych zostało kilkuset Polaków.

Część Polaków postanowiła przeczekać zamknięcie granic m.in. w Marrakeszu
Część Polaków postanowiła przeczekać zamknięcie granic m.in. w Marrakeszu
Źródło zdjęć: © WP Turystyka | Irmina Paczek
Monika Sikorska

03.12.2021 12:56

Decyzja o wstrzymaniu ruchu międzynarodowego została wprowadzona w życie przez marokańskie władze w poniedziałek, 29 listopada o godz. 23:59 czasu lokalnego. Jak tłumaczy ministerstwo spraw zagranicznych Maroka, decyzja została podjęta, by utrzymać dotychczasowe osiągnięcia tamtejszego rządu w walce z COVID-19.

Ryanair odwołał loty do Maroka aż do 1 lutego

Pierwotnie kraj miał zostać zamknięty na okres dwóch tygodni. Zaczęły się jednak pojawiać doniesienia o rzekomym zablokowaniu granic Maroka na dłuższy czas. W czwartek, 2 grudnia Ryanair ogłosił, że wstrzymuje połączenia z Marokiem aż do 1 lutego 2022 r.

Firma anulowała loty ponad 160 tys. klientów tego przewoźnika. Jak informują przedstawiciele Ryanaira, powodem tej decyzji jest brak jasnego stanowiska marokańskiego rządu w kwestii zamknięcia granic kraju.

- Przyleciałyśmy do Maroka 28 listopada, ostatnim lotem Ryanaira z Krakowa do Agadiru, który się odbył. O zamknięciu granic dowiedziałyśmy się tuż po wyjściu z samolotu. Napisała nam o tym jedna z naszych obserwatorek na Instagramie - mówi WP Irmina Paczek, jedna z osób, które utknęły w Maroku. -  Na lotnisku nikt nawet nie pisnął słowem, że coś takiego ma miejsce. Kiedy koleżanka przeczytała mi tę informację, wśród pasażerów zrobił się szum. Dziwi nas, że nikt przed wylotem nie poinformował nas o zamknięciu granic. Część podróżnych mogłaby zrezygnować z wylotu - opowiada nam.

Lotnisko w Marrakeszu nie będzie przez najbliższe tygodnie obsługiwało lotów międzynarodowych
Lotnisko w Marrakeszu nie będzie przez najbliższe tygodnie obsługiwało lotów międzynarodowych © Adobe Stock | posztos janos

W Maroku utknęło ok. 300 Polaków

Po zamknięciu granic i wstrzymaniu lotów w Maroku utknęło ok. 200 klientów polskich biur podróży oraz ponad 70 osób podróżujących indywidualnie. Klientami wycieczek zorganizowanych mają zająć się touroperatorzy, którzy zdaniem polskiego ministerstwa spraw zagranicznych odpowiedzialni są za ich powrót do domu. W o wiele gorszej sytuacji znaleźli się ci, którzy na urlop do Maroka wybrali się na własną rękę.

Część Polaków załapała się na lot repatriacyjny organizowany w ramach unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności. W samolocie lecącym 2 grudnia z Marrakeszu do Bukaresztu Polakom przydzielono 18 miejsc. Reszta musi czekać na inne możliwości.

Osoby, które nie znalazły się pod skrzydłami touroperatorów, pozostają w kontakcie z Ambasadą Polską w Rabacie. Niestety, z doniesień medialnych wynika, że polskie MSZ nie planuje lotów repatriacyjnych dla Polaków, które w wyniku zamknięcia granic Maroka zostały w nim uwięzione.

By się upewnić, wysłaliśmy maila z pytaniem o dalsze plany w kwestii pomocy rodakom, jednak - jak dotąd - nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

- Niestety, Polskie Linie Lotnicze LOT nie latają do Maroka, przez co nie ma za bardzo możliwości zorganizowania transportu dla Polaków. Koledze udało się wylecieć lotem zorganizowanym przez Air France we wtorek, 30 listopada - mówi w rozmowie z WP Agata Gawryluk, która obecnie mieszka w Maroku. - Ci, którzy nie przylecieli z biurem podróży, muszą sobie radzić sami - dodaje.

Polacy oczekują reakcji Ministerstwa Spraw Zagranicznych

Polacy mają żal do polskiego MSZ o brak reakcji i zainteresowania losami rodaków za granicą. Rozgoryczenie widać w reakcjach w mediach społecznościowych. Oburzeni są też nasi czytelnicy.

"Może warto byłoby wziąć przykład z innych państw, jak Rumunia czy Francja, których to władze organizują przeloty dla swoich obywateli. Śmieszne było te kilkanaście miejsc do Rumunii. Wstyd dla polskiego rządu" - pisze internauta w komentarzu pod jednym z postów opublikowanych na profilu Polskiej Ambasady w Maroku na Facebooku.

- Jedna z osób, która kontaktowała się z polską ambasadą, powiedziała, że osoba, z którą rozmawiała, rzuciła coś w stylu "jechaliście na własną rękę, więc chyba wiedzieliście, z czym się liczycie" - mówi Irmina Paczek w rozmowie z WP.

Możliwe komercyjne loty specjalne z Maroka

Powrót do domu możliwy jest na pokładzie lotów komercyjnych organizowanych m.in. przez Air France, Transavia, Iberia, Vueling Airlines, Royal Maroc czy Air Arabia. Wybierając tę opcję, trzeba się jednak przyszykować na wydatek rzędu 1 tys. euro (ok. 4,7 tys. zł) oraz możliwe niedogodności wiązane z ewentualną kwarantanną i dodatkowymi testami.

- Wolę już zostać na miejscu niż szukać powrotu na siłę i to za taką kwotę. Nie potrafię sobie wyobrazić, co ma zrobić osoba, która przyleciała na kilkudniowy urlop do Maroko na własną rękę i nie może sobie pozwolić na pracę zdalną ani na wynajęcie tutaj lokum na dłuższy czas - mówi nam Iwona, która również utknęła w Maroko.

Ci, którzy podobnie jak ona mogą pozwolić sobie na przedłużony pobyt u znajomych, w hotelu lub wynajętym mieszkaniu, mają sporo szczęścia. Pozostali nie będą dobrze wspominać urlopu w Maroko. Nadzieja w tym, że polskie MSZ jednak zareaguje i wyśle samolot po Polaków.

- Dla większości osób jest to wakacyjny koszmar. I nic w tym dziwnego, ceny lotów są wysokie, a żaden z nich nie leci do Polski, co naraża na kolejne koszty - komentuje jedna z turystek.

Źródło artykułu:WP Turystyka
w podróżymarokoambasada rp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (388)