Polska nawiedzona. Miejsca przyciągające badaczy tajemnic
Listopad to dobry moment, by przypomnieć niektóre z tajemniczych miejsc, które znaleźć można w Polsce. Są wśród nich ruiny zamków, opuszczone szpitale, ale czasami też zwyczajne domy, w których kiedyś miały miejsce ludzkie nieszczęścia albo niewyjaśnione zgony. Oto historie niektórych z nich.
Lubimy się bać. Potwierdza to popularność wywołujących ciarki na plecach filmów. Nie inaczej jest z miejscami. Wokół niektórych narosły miejskie legendy i niezwykłe historie. Wiele z nich stało się turystycznymi magnesami, które przyciągają szczególnie miłośników alternatywnego podróżowania. Zdarza się, że potencjał towarzyszących im strasznych opowieści podtrzymywany jest przez marketingowców do wzmacniania atrakcyjności marki danego miejsca.
Szpital psychiatryczny. Nawiedzony świadek historii?
Fanów mocnych wrażeń przyciąga nie od dziś szpital psychiatryczny Zofiówka. A raczej to, co z niego pozostało. Wzniesiony na początku XX w. budynek już dawno popadł bowiem w ruinę. Mieszczący się w Otwocku dawny Zakład dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów ma bogatą historię. Najbardziej dramatyczne wydarzenia rozegrały się tu w czasie niemieckiej okupacji.
Przebywającym tu pensjonariuszom w czasie II wojny światowej najpierw przyszło się mierzyć z głodem i katastrofalnymi warunkami. W 1942 r., spośród ok. 350 pacjentów, rozstrzelano ponad 100 osób, a pozostałych wysłano do obozu koncentracyjnego. Szpital przekształcony został zaś w ośrodek, który w ramach realizowanego przez III Rzeszę projektu Lebensborn miał zajmować się "hodowlą" rasy nadludzi. Po wojnie mieścił się tu ośrodek terapii zaburzeń neuropsychicznych, a także leczenia gruźlicy.
Dziś obiekt jest zdewastowany. Jego burzliwe losy oraz fatalny stan techniczny sprawiły, że budynek jest obecnie nie tylko miejscem refleksji związanej z ludzkimi tragediami. Odwiedzający przyznają, że panuje w nim dziwna aura. Dlatego, poza entuzjastami historii, pojawiają się tu też tropiciele tajemnic. Zainteresowanie tych ostatnich wzmagają opowieści przedstawicieli lokalnej społeczności, którzy twierdzą, że po zmroku z ruin szpitala dochodzą tajemnicze głosy oraz jęki. To sprawiło, że zaczęły się mnożyć legendy miejskie. Pojawiające się relacje sugerują, że za zagadkowe zjawiska, do których rzekomo dochodzi w dawnym szpitalu, mają odpowiadać duchy zabitych pacjentów - ich szczątki odkryto w tym miejscu po wojnie.
Nie brakuje śmiałków, którzy przychodzą po zmroku, by na własnej skórze doświadczyć grozy miejsca. Atmosferę strachu wzmagają widoczne na ścianach napisy, które przestrzegają przed zapuszczaniem się dalej. W internecie można znaleźć dziś relacje z odwiedzin w Zofiówce. Coraz większa sława szpitala sprawiła także, że zainteresowali się nim badacze zjawisk nadprzyrodzonych, którzy prowadzili tu swoje dochodzenia.
(Nie)zwykły blok
Miłośnicy zagadek oraz tropiciele zjawisk paranormalnych czasami interesują się obiektami, które z pozoru są zwyczajne. Bo co np. może być fascynującego w bloku mieszkalnym, jakich pełno na polskich osiedlach? Opowieści krążące na temat budynku znajdującego się na warszawskim Ursynowie sprawiły jednak, że stał się on lokalną atrakcją, a dla wielu punktem obowiązkowym programu zwiedzania stolicy. Tym, co spowodowało, że prozaiczny obiekt przy Herbsta 4 stał się sławny, jest jego historia, a raczej wiele różnych opowieści na temat losów jego lokatorów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Powstały na początku lat 80. XX w. budynek był świadkiem samobójstw i zbrodni. Tuż po jego powstaniu uwagę mieszkańców dzielnicy przyciągał uważany za chorego mężczyzna, który raczył przechodniów wygłaszanymi z balkonu kazaniami. Potem było samobójstwo – jedna z mieszkanek straciła życie, skacząc z balkonu. Jej śladem poszedł później inny z lokatorów. Ktoś inny się powiesił. Jeszcze inny z mieszkańców zamordował swoją przyłapaną na zdradzie żonę. Jedna z mieszkających tu osób zginęła potrącona przez samochód, a listonosz dostarczający do bloku przesyłki popełnił samobójstwo.
Te wszystkie opowieści sprawiły, że dom przez niektórych został uznany za nawiedzony. Oczywiście sami mieszkańcy z uśmiechem podchodzą do podobnych rewelacji. Pojawiali się tu wprawdzie radiesteci, którzy uważali, że za tragediami stać może złe promieniowanie, ale nie brakuje też głosów zdrowego rozsądku, które wskazują, że przy ponad 300 lokalach i liczbie osób, które się tu przewinęły, wiele z tych zdarzeń miało prawo zaistnieć, a za wszystkim stoi zwykła statystyka.
Nietypowy blok na Ursynowie - Herbsta 4
Okazuje się też, że niektóre z historii zostały zmyślone lub podkolorowane. Straszne historie prowokowały powstanie kolejnych, nie zawsze prawdziwych opowieści. Tak czy inaczej, ze względu na ogromne zainteresowanie budynkiem, mieszkańcy mogą mówić, że żyją w niezwykłym miejscu.
Sadystyczny pan wciąż sieje postrach
Jednym z najważniejszych punktów na mapie miejsc "nawiedzonych" w Polsce jest jednak Ogrodzieniec. Znajdują się tu ruiny jednego z najpiękniejszych średniowiecznych obiektów, które znaleźć można w Polsce. Przyciąga on dziś turystów z całego świata, ale też filmowców (kręcono tu "Wiedźmina" – serialowy hit Netflixa). Jego sławę potęgują też historie o duchach i dziwnych zjawiskach, do jakich dochodzić ma wśród starych murów.
Jedna z najpopularniejszych legend, która podnosi ciśnienie odwiedzającym miejsce to opowieść o czarnym psie, którego można spotkać tu każdej nocy. Zgodnie z wierzeniami, zwierzę z długim, zawieszonym na szyi łańcuchem ma być duchem dawnego właściciela zamku, Stanisława Warszyckiego.
Żyjący w XVII w. polityk odpowiedzialny był za modernizację zamku i przywrócenie mu świetności po zniszczeniach dokonanych w czasie Potopu Szwedzkiego. Ale słynął też z wielkiej pazerności oraz brutalności i porywczości, o której przekonać się mogli członkowie jego rodziny, ale też podwładni. Swoje sadystyczne zapędy miał realizować w znajdującej się na zamku sali znanej jako Katownia Warszyckiego. Oskarżany był też o zabójstwo. Jego pełen okrucieństwa żywot miał sprawić, że wtrącony został do piekła. Jak głosi legenda, wciąż jednak powraca, właśnie pod postacią czarnego czworonoga.
Takich spowitych aurą tajemnicy lokalizacji jest oczywiście w Polsce więcej. Choć towarzyszące im niezwykłe historie mogą wywołać uśmiech na twarzy, dla wielu są tym, co sprawia, że zwiedzanie przestaje być niekiedy tylko "zaliczaniem" kolejnych miejsc, ale pozwala zanurzyć się w pozbawionej szkolnej dydaktyki historii.
ZOBACZ WIDEO: Nawiedzone miejsca w Europie