Polski podróżnik ukąszony przez węża. Walczył o życie
Mieczysław "Hajer" Bieniek, podróżnik ze Śląska, został ukąszony przez jadowitego węża. Do zdarzenia doszło podczas podróży Bieńka do Wietnamu.
Historią "Hajera" podzielił się z nami jego znajomy i wydawca książek Roman Gołędowski. - Mietek uczestniczył w jednej z wiosek przy budowie szkoły, która powstaje na polu ryżowym. Inwestycja jest częściowo sponsorowana przez polskich biznesmenów i podróżników. Przechodząc się w sandałach po porośniętym kilkucentymetrowymi roślinami polu poczuł ugryzienie w łydkę. Niedługo później poczuł swędzenie, ale nie było to nic wyjątkowego. Tak, jakby ugryzł go komar - mówi WP Gołędowski.
- Tego samego dnia, gdy szedł spać, odkrył robale chodzące po pomieszczeniu, dlatego też nie zdziwił się, gdy następnego ranka zobaczył zaczerwienienie na nodze w okolicach łydki. A że takie przypadki zdarzały mu się nie raz, nie przejmował się tym zbytnio i dalej normalnie funkcjonował, choć zaczerwienienie robiło się coraz większe i pojawiła się rana, która nie chciała się goić - dodaje.
Po czterech dniach pobytu w Wietnamie stan Bieńka ciągle się pogarszał. Noga zaczęła puchnąć, skóra na niej zaczęła pękać, pojawiło się mocne nadciśnienie, bóle i zawroty głowy oraz ogólne osłabienie. Trafił więc do najbliższego szpitala, a tam, po wstępnych oględzinach, od razu skierowano go do Francuskiego Szpitala w Hanoi.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dopiero w tej placówce przeprowadzono specjalistyczne badania. W międzyczasie tętno pana Mieczysława podniosło się do poziomu 230/130, a noga była mocno spuchnięta i zdrętwiała, szczególnie na odcinku od kostki do kolana. Podano wstępnie antybiotyk, ale poza tym zrobiono badanie krwi, które pozwoliło ustalić, że Bieńka ukąsił wąż z rodziny kobrowatych.
Wiele wskazuje na to, że musiał to być młody osobnik, ponieważ wstrzyknął niezbyt dużą dawkę jadu. Co więcej, Mietek przeszedł rok wcześniej trzy zawały serca, wstawiono mu stenty i brał codziennie lekarstwa na rozrzedzenie krwi. To też pomogło w walce ze skutkami ukąszenia. Sprawa była naprawdę poważna, rozważano amputację nogi. Na szczęście sytuację udało się opanować przy zastosowaniu odpowiednich leków. Teraz przez trzy tygodnie czeka go kuracja specjalistycznymi medykamentami, o które w Polsce byłoby trudno.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Bieniek po tej sytuacji zrozumiał, dlaczego miejscowi, mimo ogromnego upału, chodzą po polach ryżowych w długich kaloszach. Po prostu chronią one przed jadowitymi wężami.
Mieczysław Bieniek, znany w gronie podróżników jako "Hajer", po świecie "włóczy się" od kilkunastu lat. Wiele ze swoich emocjonujących przygód opisał w kilku książkach. Niedawno ukazała się ostatnia z nich: "Hajer na kole, czyli rowerem po Kirgistanie i Kazachstanie". Mężczyzna opisuje w niej m.in. swoje problemy zdrowotne, gdy na pewnej wysokiej przełęczy, przy sporym wysiłku, pękło mu płuco i jak przy pomocy miejscowej ludności wykaraskał się z tej drastycznej sytuacji. Przeżył też wiele innych dramatycznych chwil, ale ta, która przydarzyła się przed kilkoma dniami w Wietnamie, mogła być tą ostatnią.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Nagrywali jak zjadają chronione gatunki zwierząt. Trafili do aresztu