Polskie biuro podróży oferuje wycieczki do Ukrainy. "Ciągle jesteśmy dopytywani"
Biuro Turystyczne Quand zapowiedziało, że 15 października odbędzie się pierwsza, od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, wycieczka do Lwowa. - Dla nas ta sprawa nie jest kontrowersyjna, tylko stanowi reakcję na zapotrzebowanie rynku - mówi WP Andrzej Kudlicki, przedstawiciel firmy.
"Uwaga uwaga! Wznawiamy wycieczki do Lwowa!" - czytamy w poście opublikowanym na profilu Biura Turystycznego Quand na Facebooku. I choć w krótkiej zapowiedzi czuć entuzjazm organizatorów, to pomysł wydaje się mocno dyskusyjny.
W Ukrainie trwa wojna, MSZ odradza podróże do tego kraju, a polskie biuro podróży wyskakuje z wycieczkami do Lwowa. Skąd w ogóle pomysł na to, by jechać tam w środku konfliktu? Okazuje się, że oferta jest pokłosiem zainteresowania ze strony turystów.
- Dla nas ta sprawa nie jest kontrowersyjna, tylko stanowi reakcję na zapotrzebowanie rynku i naszych klientów. Ciągle jesteśmy dopytywani, kiedy będzie możliwość zorganizowania wycieczki do Lwowa, więc postanowiliśmy wznowić nasze wyjazdy - mówi WP Andrzej Kudlicki z Biura Turystycznego Quand. - Nie spodziewamy się, że po naszym ogłoszeniu do Lwowa odjadą autokary pełne turystów. Będą to raczej kameralne wyjazdy - dodaje.
Jak tłumaczy, firma nieustannie, mimo wojny i konfliktu, przewoziła ludzi za ukraińską granicę. W różnym charakterze. Jeżdżono z pomocą czy odwiedzać Polaków. Cały czas pojawia się potrzeba, by przekazać leki czy pieniądze.
Czy wycieczka do Lwowa jest bezpieczna?
- Ile osób, tyle opinii. Lwów jest tylko 60 km od granicy. Tam życie toczy się normalnie. Odbywają się seanse w operze, są koncerty w filharmonii, restauracje normalnie funkcjonują - mówi pan Andrzej. - Działają także instytucje kulturalne, organizowane są rozmaite imprezy. Lwowianie i Polacy czekają na odwiedziny - tłumaczy.
Tego, że we Lwowie jest bezpiecznie nikt nie może zagwarantować. Swego czasu zdarzyło się, że na obrzeża Lwowa spadły bomby. Ale choć konflikt trwa, to wyjazdy nie są zabronione.
- Ludzie muszą mieć jednak świadomość, że choćby cień ryzyka zawsze istnieje. Firmy ubezpieczeniowe chronią swoich klientów, jednak z wyłączeniem zdarzeń związanych z działaniami wojennymi - podkreśla Kudlicki. Zatem na wyjazd do Ukrainy decydujemy się na własną odpowiedzialność.
Co obecnie można zwiedzać we Lwowie?
Jak czytamy, w programie zwiedzania znajduje się m.in. zwiedzanie lwowskiego rynku, budynku ratusza, Opery Lwowskiej, hotelu George i pomnika Adama Mickiewicza. Oprócz tego turyści mogą zajrzeć do Katedry Łacińskiej, przespacerować się Wałami Hetmańskimi i zabytkowymi uliczkami Lwowa. Można nawet wybrać się na spektakl do opery.
Jednodniowa wycieczka do Lwowa kosztuje od 150 do 190 zł. Organizatorzy wyjazdu zapewniają klientom (w zależności od wybranego wariantu) transport, ubezpieczenie, opłaty graniczne, opiekę pilota, zwiedzanie Lwowa z przewodnikiem oraz bilety wstępu.
Wycieczki do Lwowa: "To też pomoc w walce z okupantem"
- Wznowienie wycieczek do Lwowa nie wydaje mi się szczególnie kontrowersyjnym pomysłem, pod warunkiem, że turyści są poinformowani o potencjalnych niebezpieczeństwach – mówi podróżnik Jakub Rybicki, autor podcastu "Dobra podróż". - Należy przy tym dodać, że ryzyko we Lwowie jest niskie. Od czasu wybuchu wojny na miasto spadło wprawdzie kilka rakiet, ale nie można powiedzieć, ze znajduje się pod stałym ostrzałem. Życie płynie tam normalnie, oczywiście na tyle, ile to możliwe w kraju będącym w stanie wojny. Byłem we Lwowie trzy tygodnie po wybuchu wojny i miasto już wtedy wracało do normalności. Prawda jest taka, że mamy dużo większą szansę zginąć w wypadku komunikacyjnym, niż przez ostrzał rakietowy. We Lwowie turyści nie będą oglądać zniszczeń, więc nie można powiedzieć nawet, że to "dark tourism", czyli dość kontrowersyjny rodzaj zwiedzania – dodaje podróżnik.
Rybicki zauważa, że nawet oficjalny portal turystyczny Ukrainy zachęca do odwiedzin kraju i ma w swojej ofercie trzygodzinną wycieczkę po Kijowie, podczas której turyści mogą obejrzeć zniszczenia od początku rosyjskiej inwazji, a przewodnik umieści je w odpowiednim kontekście.
- Gospodarka Ukrainy potrzebuje pieniędzy, które my jako turyści możemy jej dostarczyć. To też pomoc w walce z okupantem. Jak długo mamy nie jeździć na Ukrainę? Wszystko wskazuje na to, że wojna potrwa jeszcze długo. Wydaje mi się więc, że o ile turysta jest poinformowany i świadomy, że polskie MSZ odradza takie wycieczki i nie będzie się "pchał" w miejsca realnie zagrożone ostrzałem, to wycieczki na Ukrainę nie są niczym kontrowersyjnym – kończy podróżnik.
"Halo Polacy". Jak wygląda życie na Malcie? "Najtrudniejsze było pierwsze lato”
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski