MiastaPracowałam na jarmarku ponad 20 lat temu. Dziś zmieniło się danie główne

Pracowałam na jarmarku ponad 20 lat temu. Dziś zmieniło się danie główne

Bez wątpienia wygląda pięknie - usytuowany między Wielką Zbrojownią, Katownią a stylowymi kamieniczkami gdański jarmark robi niesamowite wrażenie. Doceniają to turyści i internauci, którzy w tym roku przyznali mu prestiżowy tytuł Najlepszego Jarmarku Bożonarodzeniowego w Europie. Z pewnością ten, na którym ponad 20 lat temu miałam swoje stoisko, nie wygrałby takiej nagrody. Jednak też miał swój urok.

20 lat temu pracowałam na jarmarku świątecznym (autorka tekstu po prawej)
20 lat temu pracowałam na jarmarku świątecznym (autorka tekstu po prawej)
Źródło zdjęć: © Turystyka WP | Magda Bukowska

Stylowe miasteczko zamiast białego namiotu

Jarmarki świąteczne stały się grudniową atrakcją wielu miast w całej Europie. Z Niemiec i Austrii tradycja rozlała się także na Polskę. Na reprezentacyjnych placach stają stylowe stragany, piękne świąteczne dekoracje, zimowe atrakcje dla dzieci i oczywiście mnóstwo stoisk z jedzeniem i grzanym winem. Ale jarmarki, to przede wszystkim miejsca spotkań i wieczornych spacerów. Zakupy stanowią tylko jeden z elementów całego wydarzenia.

Na przełomie XX i XXI w. wyglądało to zupełnie inaczej. W Gdańsku na placu pod budynkiem teatru Wybrzeże stawiano ogromny, biały namiot. W środku dwie długie alejki, wzdłuż których ciasno tłoczyły się niewielkie, niemal identyczne stoiska.

Uchodzi za jeden z najpopularniejszych jarmarków w Polsce. "Wszystko zdrożało"

Miejsce było funkcjonalne, optymalnie wykorzystywało przestrzeń, chroniło przed deszczem i wiatrem, ale z pewnością nie miało walorów estetycznych. Tamten jarmark wyglądał bardziej, jak zadaszony rynek z ubiegłego stulecia niż świąteczne miasteczko i z pewnością nie zdobyłby tytułu Najlepszego Jarmarku Bożonarodzeniowego w Europie (za taki został uznany w tym roku w plebiscycie European Best Destinations).

  • Gdański jarmark zdobył tytuł najlepszego w Europie!
  • Gdański jarmark zdobył tytuł najlepszego w Europie!
  • Gdański jarmark zdobył tytuł najlepszego w Europie!
  • Gdański Jarmark Bożonarodzeniowy przyciąga tysiące turystów
[1/4] Gdański jarmark zdobył tytuł najlepszego w Europie!Źródło zdjęć: © Turystyka WP | Magda Bukowska

Rękodzieło nadal w cenie

Nie pamiętam dokładnie, który to był rok. Jakoś między 1999 a 2001 – w każdym razie dawno temu. Z handlem nie miałam nic wspólnego. Podobnie jak moja przyjaciółka Ania Grzybowska. Ale jakoś nas to nie zniechęciło. We wrześniu wpadłyśmy na pomysł, że wykupimy stoisko na jarmarku świątecznym i będziemy sprzedawać rękodzieło. Oczywiście tego rękodzieła nie miałyśmy, więc czekały nas trzy miesiące intensywnej pracy.

Postawiłyśmy na produkty, których w tamtym czasie na jarmarku zdecydowanie brakowało - unikatowe dekoracje świąteczne i niewielkie, też w dużej mierze robione ręcznie nie tylko przez nas upominki. Same (no dobra z pomocą Miłosza - męża Ani) zbierałyśmy i suszyłyśmy szyszki, orzechy włoskie i inne leśne dary, z których tworzyłyśmy najróżniejsze dekoracje.

Wycinałyśmy z desek podstawki, na których montowałyśmy świąteczne scenki rodzajowe. Z listewek produkowałyśmy ramki do zdjęć. Zrobiłyśmy projekty stojaków do karafek i "fotelików" dla telefonów komórkowych, które zrobili dla nas przyjaciele. Niektóre z ozdób obie wciąż mamy w domach i każdego roku wieszamy na naszych choinkach. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.

Na dzisiejszym jarmarku dalej szukam niezwykłych ozdób czy pomysłów na prezent. I pod tym względem niestety często się rozczarowuję. Ale w tym roku udało mi się odkryć perełki – w Wielkiej Zbrojowni i przy ul. Tkackiej.

W artystycznej zbrojowni zachwycił mnie kącik z przepięknymi dziadkami do orzechów. Na stoisku dwójka młodych ludzi – Laura Gajdowska i Łukasz Badowicz, których historia do złudzenia przypomina moją. Też po prostu wpadli na pomysł, żeby wynająć stoisko na jarmarku i sprzedawać coś, co ich samych zachwyca.

  • Stoiska z autorskimi pracami przyciągają tłumy zwiedzających
  • Laura i Łukasz sami zaprojektowali figurki dziadków do orzechów
[1/2] Stoiska z autorskimi pracami przyciągają tłumy zwiedzającychŹródło zdjęć: © Turystyka WP | Magda Bukowska

Zaprojektowali więc własne figurki dziadków do orzechów - w ogromnej palecie barw i rozmiarów, a następnie zamówili ich wykonanie. Nie wiedzieli, na co się piszą. Zaryzykowali. I słusznie.

- Trochę się baliśmy jak to wyjdzie - przyznała Laura. - Ale na szczęście zainteresowanie jest duże, nasze figurki się spodobały i jak dotąd sprzedaż idzie świetnie.

Młodzi ludzie postawili nie tylko na piękny i jak najbardziej świąteczny asortyment, ale też na przystępne ceny. Najmniejsze figurki – pakowane po cztery sztuki bombki choinkowe kosztują - 40 zł za komplet. Pojedyncze dziadki od ok. 30 zł do 70 za naprawdę duże figurki.

  • Stoiska z autorskimi pracami przyciągają tłumy zwiedzających
  • Stoiska z autorskimi pracami przyciągają tłumy zwiedzających
[1/2] Stoiska z autorskimi pracami przyciągają tłumy zwiedzającychŹródło zdjęć: © Turystyka WP | Magda Bukowska

Mnóstwo radości dało mi też podziwianie własnoręcznie robionych dekoracji na stoisku przy ul. Tkackiej. Tu naprawdę można poczuć magię świąt. Przygotowanie tych wszystkich cudów zajmuje ich autorce kilka miesięcy, a jej ozdoby cieszą się ogromną popularnością wśród gości i przyniosły stoisku oficjalne wyróżnienie. Nic dziwnego. To prawdziwe cudeńka, które podobnie jak stoisko z dziadkami do orzechów, przeniosło mnie w czasie o ćwierć wieku wstecz.

My z Anią za nasze stoisko też zostałyśmy nagrodzone, bo też wyróżniałyśmy się na tle innych w tamtym czasie.

Poza kilkoma straganami z ozdobami czy świecami na tamtym jarmarku wystawiali się sprzedawcy z okolicznych sklepów, przede wszystkim centrum handlowego Gildia, które kiedyś mieściło się tam, gdzie dzisiejsze Forum Gdańsk. Wśród asortymentu dominowały więc czapki, szaliki, rękawiczki, torby, portfele, parasole, spódnice, bluzki, buty i kurtki. Chętnych nie brakowało. Towar był ten sam, co w każdym innym sklepie, ale magia określenia "jarmark świąteczny" była wystarczającym magnesem.

Choć przyciągała zupełnie innych gości niż teraz. Nie było wśród nich turystów, którzy odwiedzają Gdańsk w grudniu specjalnie po to, by zobaczyć jarmark. Niewiele też było rodzin z dziećmi. Przychodzili przede wszystkim mieszkańcy i to w jednym celu – na zakupy. Bo o kulinarnych rozkoszach też raczej nie było mowy.

Uczta dla podniebienia

Podobno w tym roku na gdańskim jarmarku można spróbować 120 kuchni z całego świata. Na głównym placu generalnie króluje jadło i napoje. Są klasyki, jak kiełbaski, góralskie serki czy gofry, ale jest też cała masa specjałów z całego świata, m.in. z Meksyku, Szwajcarii, Hiszpanii, Litwy czy Węgier. Przy niektórych stoiskach nawet w środku dnia ustawiają się naprawdę długie kolejki.

Mnóstwo ludzi przyciągają m.in. bagiety raclette serwowane pod Katownią i tradycyjne langosze przygotowywane przez rodzinę z Węgier przy ul. Tkackiej. Zachwyty nad węgierskimi plackami docierały do mnie z tak wielu ust, że grzecznie stanęłam w ogonku i spróbowałam. Faktycznie – znakomite!

  • Kuchnia jest jednym z głównych bohaterów gdańskiego jarmarku
  • Kuchnia jest jednym z głównych bohaterów gdańskiego jarmarku
  • Kuchnia jest jednym z głównych bohaterów gdańskiego jarmarku
  • Kuchnia jest jednym z głównych bohaterów gdańskiego jarmarku
  • Kuchnia jest jednym z głównych bohaterów gdańskiego jarmarku
[1/5] Kuchnia jest jednym z głównych bohaterów gdańskiego jarmarkuŹródło zdjęć: © Turystyka WP | Magda Bukowska

Takich pyszności 25 lat temu tu nie było. Można było znaleźć kiełbaskę czy zapiekankę, ale gastronomia była tylko małym dodatkiem do jarmarku, a nie jak dziś - jego daniem głównym. Przez te lata jarmark zmienił się nie do poznania. Ja mam sentyment do tamtego z przełomu wieków, ale dzisiejszy z pewnością jest piękniejszy i ma bogatszą świąteczną ofertę.

Źródło artykułu:WP Turystyka
miastaGdańskjarmark bożonarodzeniowy

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (2)