W PodróżyPrzywileje dla zaszczepionych. Miłośnicy podróży wodzeni na pokuszenie

Przywileje dla zaszczepionych. Miłośnicy podróży wodzeni na pokuszenie

Firmy z branży turystycznej, ale też urzędnicy z całego świata, kuszą przywilejami, które będą przysługiwać wyłącznie zaszczepionym. Niewykluczone, że wiele osób, które dziś deklarują, że nie poddadzą się szczepieniu, zmieni niedługo zdanie właśnie dlatego, by móc np. swobodnie podróżować.

Takich tłumów na lotniskach już dawno nie było. Czy taki widok jeszcze powróci?
Takich tłumów na lotniskach już dawno nie było. Czy taki widok jeszcze powróci?
Źródło zdjęć: © Getty Images
Rafał Celle

02.02.2021 09:29

Na pokuszenie są wystawieni zwłaszcza ci, którzy uzależnieni są od podróżowania. Możliwość uniknięcia obowiązkowego testu czy kwarantanny, czyli zmór, które całkowicie odmieniły turystykę w 2020 r., może przesądzić sprawę.

"Zaszczep się i leć"

O tym, że w erze COVID-19 nowe możliwości mogą się otworzyć głownie przed tymi, którzy zabezpieczą się przed zachorowaniem, mogą świadczyć nuty wybrzmiewające obecnie w kampaniach marketingowych. Niektóre z nich w bezpośredni sposób sugerują, że szczepienie to opcja, którą warto rozważyć, planując przyszłe podróże.

Z wieloma kontrowersjami spotkała się niedawna akcja reklamowa Ryanaira. Irlandzki przewoźnik lotniczy, który promując swoją ofertę, użył na banerach hasła "zaszczep się i leć" (w jęz. ang. hasło "jab and go" zyskuje jeszcze bardziej dwuznaczny i ostrzejszy charakter). Niektórzy konsumenci poczuli się urażeni i postanowili poskarżyć się na linię lotniczą, uznając, że użyte hasło wprowadza w błąd (nie wszyscy wierzą, że szczepienie pomoże w zwalczeniu pandemii i poprawie sytuacji) albo trywializuje podejście do epidemii (na plakatach temat szczepionek zestawiono z letnią przygodą).

Reklama linii lotniczej Ryanair
Reklama linii lotniczej Ryanair© Ryanair

Niektórzy poczuli się też urażeni faktem, że przewoźnik poniekąd zabiera stanowisko w temacie szczepień. W rzeczywistości reklama Ryanaira wcale nie jest jeszcze tak radykalna, gdy chodzi o przekaz. Tym bardziej, że sam przewoźnik na razie nie bierze pod uwagę wprowadzenia ograniczeń. Ale pojawiają się już firmy, które nie ukrywają, że zamierzają w przyszłości dopuszczać do lotu jedynie zaszczepionych pasażerów.

Już w listopadzie ub. r., gdy było wiadomo, że wkrótce rozpoczną się masowe szczepienia na COVID-19, znane na całym świecie linie lotnicze Qantas zapowiedziały, że zamierzają w przyszłości dopuszczać do lotu swoimi maszynami tylko zaszczepionych pasażerów. Stosowna zmiana, wprowadzająca takie ograniczenie, ma się w nieodległej przyszłości znaleźć w zapisach regulaminu australijskiego operatora.

Potrzebne będą... dwa paszporty?

I tu pojawia się temat paszportów, które mają znacząco ułatwić podróżowanie w bardzo nieodległej przyszłości. Nie chodzi oczywiście o oficjalny dokument państwowy, upoważniający do swobodnego przekraczania granic. Wiele wskazuje na to, że chcąc przekroczyć epidemiczne bariery podczas poruszania się po świecie, będziemy potrzebować również... paszportów szczepionkowych.

Wspomniany wcześniej Alan Joyce z linii Qantas opowiadał o prawdopodobnej inicjatywie stworzenia książeczki szczepień w wersji elektronicznej. Ale to, co jeszcze kilka miesięcy temu miało charakter dość mglistej wizji, z każdym dniem nabiera coraz bardziej konkretnych kształtów. Także w Unii Europejskiej, w tym w Polsce, coraz głośniej mówi się już o tzw. paszportach covidowych, czyli dokumentach mających postać elektroniczną i przechowywanych w aplikacji na smartfonach.

Niektórzy już zabierają w podróż zaświadczenie o szczepieniu (zdjęcie ilustracyjne)
Niektórzy już zabierają w podróż zaświadczenie o szczepieniu (zdjęcie ilustracyjne)© Getty Images

Pomysł taki zyskuje coraz większą przychylność krajów członkowskich. Wśród zwolenników jego realizacji znajdują się m.in. hegemoni branży turystycznej, w tym: Hiszpania i Grecja. Władze tego ostatniego kraju liczą na wprowadzenie takiego ujednoliconego dokumentu, który będzie obowiązywał we wszystkich krajach unijnych i zdejmować będzie z zaszczepionych wszystkie ograniczenia (m.in. zwalniać ich będzie z kwarantanny czy obowiązkowych testów). Świadectwa takie miałyby stanowić wybawienie dla branży turystycznej i pozwalać na bezproblemowe podróżowanie po Europie.

Przywileje dla zaszczepionych w Polsce

Jak wynika z informacji zaprezentowanych niedawno przez "Rzeczpospolitą", nasz kraj także widzi szansę w takim, lansowanym na szczeblu unijnym rozwiązaniu. Dla osób legitymujących się elektronicznym poświadczeniem, które lobbowane jest w krajach europejskich, oznaczałoby to w wielu aspektach powrót do "normalności" – nie tylko bezproblemową podróż między poszczególnymi krajami, ale też nieskrępowany dostęp do usług, podobnie jak to miało miejsce przed pandemią.

Poza paszportem poszczególne kraje na własną rękę wprowadzają certyfikaty, a wraz z nimi udogodnienia, które przysługują w czasach pandemii ludziom zaszczepionym. W Polsce takie zaświadczenie ma "chronić" np. przed kwarantanną i nieść będzie ze sobą ułatwienia, gdy chodzi o podróżowanie. Nasze Ministerstwo Zdrowia potwierdziło już wcześniej, że trwają nawet prace nad aplikacją powalającą na przechowywanie stosownego certyfikatu, ale sam dokument będzie można uzyskać także w innych formach.

- Osoby zaszczepione drugą dawką mogą bez dodatkowych testów korzystać z usług zdrowotnych w publicznej służbie zdrowia, nie są uwzględniane w limitach dotyczących spotkań towarzyskich i nie muszą odbywać kwarantanny w wypadku kontaktu z osobą zakażoną koronawirusem i po powrocie do kraju – mówi w rozmowie z WP Joanna Koc z Biura Komunikacji w Ministerstwie Zdrowia, dodając, że potwierdzenie szczepienia może zostać wygenerowane na różne sposoby. - Kody można pobrać z IKP (Internetowe Konto Pacjenta – przyp. red.), ale również otrzymać w postaci wydruku w punkcie szczepień.

Świat walczy o normalność

Wśród krajów, gdzie plany wprowadzenia paszportów dla zaszczepionych są już mocno zaawansowane, znajduje się Izrael. Kraj ten stawiany jest za wzór, gdy chodzi o akcję szczepień, m.in. ze względu na tempo, w jakim przebiega cały proces.

Już dziś głośno mówi się tam o udogodnieniach zarezerwowanych wyłącznie dla zaszczepionych, którzy mają wejść w posiadanie tzw. zielonych paszportów. Obywatele, którzy będą mieli w rękach takie poświadczenie, nie będą musieli obawiać się ewentualnych lockdownów ani związanych z nimi ograniczeń. Dzięki niemu będą mogli bez przeszkód wziąć udział w wydarzeniu kulturalnym czy sportowym. Nie wyklucza się też, że w dalszej perspektywie zielony paszport otwierać będzie przed obywatelami Izraela drzwi: restauracji, hoteli, galerii handlowych czy basenów.

Oczywiście pomysł wprowadzania ułatwień dla zaszczepionych rodzi też kontrowersje. Nie chodzi już tylko o pojawiające się oskarżenia o próbę inwigilacji, ale też o kwestię sprawiedliwości.

Bo co z tymi, którzy z różnych względów (np. zdrowotnych) nie będą mogli się zaszczepić; co z osobami, które choć chciałby się zabezpieczyć przed zachorowaniem, będą musiały długo oczekiwać na swoją kolejkę? Już teraz pojawiają się obawy przed wprowadzeniem podziałów na dwie klasy obywateli - osoby uprzywilejowane i takie, które w wielu sytuacjach, np. chcąc odbyć podróż do innego kraju, wejść do restauracji czy skorzystać z jakieś atrakcji, będą musiały obejść się smakiem.

Dlatego pomysłowi zdecydowanie sprzeciwia się Światowa Organizacja Zdrowia. "Zaświadczenia mają na celu monitorowanie poziomu szczepień, wiedzy o szczepionkach i łatwego dostępu do informacji medycznych. Absolutnie nie opowiadamy się za koncepcją paszportów szczepionkowych, bo są one sprzeczne z zasadami sprawiedliwości i uczciwości" - powiedział szef europejskiego oddziału WHO Hans Kluge.

Stąd też głosy, że przywileje powinny być brane pod uwagę dopiero wtedy, gdy szansę zaszczepienia się otrzyma każdy.

Zobacz także
Komentarze (1063)