Pułapka w Chorwacji. Turyści mogą stracić nawet kilka tysięcy euro
Media społecznościowe Ambasady RP w Zagrzebiu to kopalnia praktycznej wiedzy na temat wyjazdu do ukochanego kraju Polaków. Placówka przed sezonem dzieli się garścią porad i zwraca uwagę na co uważać podczas podróży. Alarmuje przede wszystkim w jednej kwestii, która turystów może słono kosztować.
Większość Polaków udających się na urlop w Chorwacji stawia na podróż samochodem. Niestety wiąże się to z ryzykiem, że auto podczas wakacji ulegnie awarii.
Pułapka na turystów w Chorwacji - naciągają na kilka tysięcy euro
"Ostrzegamy przed nieuczciwymi firmami oferującymi pomoc drogową i usiłującymi wyłudzić wysokie, sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy kun (czyli nawet kilku tysięcy euro), kwoty" - czytamy w mediach społecznościowych Ambasady RP w Zagrzebiu.
Przed wyjazdem należy uważnie zapoznać się z warunkami posiadanej polisy ubezpieczeniowej i skontaktować się ze swoim ubezpieczycielem w celu ustalenia kroków, które należy podjąć w sytuacji awarii na trasie.
"Na miejscu należy upewnić się czy firma rzeczywiście przyjechała na wezwanie, czy też jest to może firma "polująca" na klientów i szukająca łatwego zarobku - ostrzega Ambasada RP. - Sugerujemy, by wcześniej zażądać od firmy oferującej pomoc drogową informacji o zakresie niezbędnych napraw i usług oraz określenie przynajmniej szacunkowej wyceny kosztów - w formie pisemnej lub przynajmniej poprzez e-mail. Jeśli firma odmawia, sugerujemy zrezygnowanie z dalszej współpracy" - czytamy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Turysta o próbie oszustwa: "Nie dałem się nabrać"
Słowa te potwierdza jeden z turystów w komentarzu. Jego samochód zepsuł się przy bramkach zjazdowych z autostrady. "Pan zatrzymał się lawetą, zapytał czy potrzebujemy pomocy, ale wcześniej dzwoniliśmy do ubezpieczyciela zgłosić awarię i zorganizować lawetę. Pan wklepał sobie w telefon nasz numer i puścił sygnał, żebyśmy mieli do niego numer, w razie gdyby się nie udało zamówić lawety" - czytamy.
Czytaj także: Polski policjant uratował turystkę w Chorwacji
Mężczyzna wrócił po 15 minutach, mówiąc, że Polacy dzwonili po niego, żeby zholował samochód i pokazał na telefonie ich numer telefonu. "Na szczęście nie dałem się nabrać na tę ściemę i wytłumaczyłem mu ładnie na translatorze, że my wcale po niego nie dzwoniliśmy i chce nas oszukać. Odjechał bardzo zniesmaczony, wyzywając nas pod nosem" - kończy pan Krzysztof.
Dołączamy się do apelu Ambasady RP w Zagrzebiu i przypominamy, żeby przed wyjazdem dokładnie sprawdzić warunki swojego ubezpieczenia, a także ewentualnie dokupić szerszy pakiet na czas wakacji, żeby podczas podróży spać spokojnie.