Rhinogradentia, czyli Harald Stümpke i jego gryzonie chodzące na nosie
Archipelag Hy-yi-yi na Pacyfiku był miejscem wyjątkowym. Naukowcy odkryli tam przedziwne gatunki gryzoni o wydłużonych pyskach, których niestety nigdy nie udało się do końca zbadać. W 1953 r. testowana właśnie broń nuklearna sprawiła, że wyspy zostały zalane masami wody, a zwierzęta i ich główny badacz Harald Stümpke zginęli.
Po raz pierwszy na tajemniczy archipelag natknął się w 1941 r. szwedzki przyrodnik Einar Pettersson-Skämtkvist. Uciekając z japońskiej niewoli, odkrył 18 nikomu nieznanych wysp, a na nich zwierzęta, które przez setki lat ewoluowały w zupełnej izolacji.
Gryzonie zostały nazwane jako "rhinogradentia", co można przetłumaczyć jako "nosochody", ponieważ wiele z nich praktykowała właśnie taki sposób przemieszczania się. Najsłynniejszym naukowcem, który poświęcił swoje życie na poznawaniu nowo odkrytych zwierząt, był niemiecki zoolog Harald Stümpke. To on napisał jedyną książkę opisującą te niezwykłe stworzenia.
Dzięki "Bau und Leben der Rhinogradentia" ("Budowie i życiu rhinogradentii" – dzieło niewydane w Polsce) badacz określany był również mianem "niegdysiejszego kuratora Muzeum Instytutu Darwina w Mairuwili na Hy-yi-yi". Sam jednak nigdy nie poznał tego tytułu, gdyż zmarł przed wydaniem książki w 1957 r.
W 1953 r. Harald Stümpke udał się z ekspedycją naukową do "krainy rhinogradentii". Był to okres, w którym Stany Zjednoczone prowadziły testy bomb jądrowych, a jedna z nich trafiła niefortunnie właśnie w archipelag Hy-yi-yi.
Siła eksplozji była ogromna. Nie tylko nie przeżył nikt z naukowców, ale też unicestwieniu uległ cały archipelag, łącznie z najwyższym szczytem mierzącym 2230 m, który znajdował się na wyspie Hiddudify. Bezpowrotnie zniknęły też "nosochody", co byłoby wielką stratą na świata nauki, gdyby nie to, że nigdy nie istniały.
Cała ta historia była żartem Gerolfa Steinera, niemieckiego zoologa. Zmyślił on nie tylko rhinogradentię, ale też archipelag Hy-yi-yi oraz nazwisko Einara Petterssona-Skämtkvista.
ZOBACZ TAKŻE: Syrena z Fidżi [Pixel]
Kariera naukowa Steinera nie była oszałamiająca. W 1931 r. uzyskał doktorat za badania nad sercami amerykańskich karaluchów, a później przez 40 lat był wykładowcą na uniwersytetach. Hobbystycznie wykonywał również wiele rysunków.
Jeden z nich inspirowany był wierszem niemieckiego poety absurdalnego Christiana Morgensterna. W krótkim utworze zatytułowanym w oryginale "Das Nasobēm" małe zwierzątko porusza się na swoim nosie. Dopiero gdy zoolog przypatrzył się dokładnie stworzonemu rysunkowi, w jego głowie narodziła się pierwsza myśl o rhinogradentii.
Steiner zaczął opowiadać o wymyślonych przez siebie gryzoniach na zajęciach i wykładach, a robił to zawsze z powagą i profesjonalizmem. Czasami przebierał się za legendarnego badacza Haralda Stümpkego, doczepiając sobie poszarpaną brodę. Ale na tym pomysłowość zoologa się nie kończyła.
Stworzył wiele tekstów, w których roiło się od naukowego słownictwa. Temat rhinogradentii zaczęli podchwytywać też inni badacze – jedni byli świadomi, że jest to zwykła błazenada i żart, a część podchodziła do sprawy na poważnie.
Trudno jednak jednoznacznie wskazać, kto się dał nabrać, a kto nie. Faktem jest, że powstało wiele fikcyjnych monografii i artykułów w czasopismach naukowych. Ukazywały się notatki o badaniach embriologicznych "nosochodów", ich anatomii porównawczej czy spekulacjach filogenetycznych.
Jak pisał Bromeante de Burlas: "Badania anatomiczne wykazały, że u gatunków polirrynowych [wielonosowych – red.] podstawa nosa jest rozszczepiona na wczesnym etapie embrionalnym. Z podstawy tej rozwijają się pojedyncze nozdrza, mające różnokolorowe ubarwienie, a więc każdy tworzy odrębny i kompletny nos (por. ryc. 1)". Tak mądrze napisanych słów nie można kwestionować.
Steiner nie poprzestał jednak na opisaniu tylko jednego gatunku. Rhinogradentia to w końcu cała rodzina, w której wyróżnił grupy jedno- i wielonose. Niektóre gryzonie podskakiwały dzięki nim, a inne poruszały się na czterech mocno rozbudowanych nosach (przy czym łapki były rozwinięte tylko szczątkowo).
Np. Emunctator sorbens polował, produkując za pomocą nosa nici, w które zaplątywały się małe muszki, a Otopteryx volitans latał w powietrzu machając ogromnymi uszami 10 razy na sekundę. Kiedy leciał do tyłu, nos pełnił rolę steru.
Gdy "Bau und Leben der Rhinogradentia" ukazała się w angielskim tłumaczeniu, jej pierwszy rozdział został przedstawiony w fachowym czasopiśmie "Natural History" w kwietniu 1967 r., bez zaznaczenia, że tekst to żart. Choć środowisko naukowe jest świadome niedorzeczności "nosochodów", to co jakiś czas organizowane są okolicznościowe wystawy.
1 kwietnia 2012 r. Narodowe Muzeum Historii Naturalnej we Francji pokazało na dwumiesięcznej wystawie "nowo odkryty" gatunek nazwany Nasoperforator, który zjadał drewno za pomocą nosa obracającego się jak wiertło.
Choć Gerolf Steiner zmarł w 2009 r., to jego dziedzictwo żyje nadal, również w rzeczywiście żyjących gatunkach. Odkryte na indonezyjskiej wyspie zwierzę z rodziny myszowatych nazwano właśnie Hyorhinomys stuempkei, upamiętniając fikcyjnego zoologa, a gatunek zwany po polsku szczurówką górską (Tateomys rhinogradoides) nawiązuje po łacinie do wymyślonych gryzoni.
Źródło: atlasobscura.com
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl