Pokój, jakich mało. Opolska miejscowość, o której kiedyś bywało głośno
Pokój leży ok. 30 km od Opola, liczy niewiele ponad tysiąc mieszkańców i jest idealnym ucieleśnieniem porzekadła o tym, że "złoty pieniążek lubi poturlać się w najmniej o to podejrzewany zakątek". Kiedy w 1748 r. książę Karol Wirtemberski zakładał tutaj swoją letnią rezydencję i nazwał ją "oazą spokoju Karola", nie mógł przypuszczać, że okolica ta zaludni się imponującą grupą nietuzinkowych postaci, którymi można by obdarzyć kilka innych miast.
Z Pokojem związany jest radca sanitarny Simon Freund - założyciel uzdrowiska obleganego niegdyś przez tłumy kuracjuszy. Żyli tam także: Carl Richard Gneist - niemiecki szpieg i dyplomata, Ferdynand Richthofen - geograf i geomorfolog, Paul Württemberg - podróżnik, przyrodnik i odkrywca źródeł Missouri, Johannes Winkler - pionier techniki rakietowej. W wyliczance tej nie może zabraknąć Carla Marii Webera - prekursora opery romantyzmu, stryjecznego brata Konstancji Weber, żony Mozarta. Zanim jego nazwisko rozsławiła opera "Wolny strzelec", w wieku zaledwie 18 lat zdobył renomę kapelmistrza teatru miejskiego we Wrocławiu i niemal jednocześnie stracił głos na skutek wypicia stosowanego w litografii kwasu azotowego postawionego przez pomyłkę obok butelki wina.
Jeszcze większe wrażenie w historii maleńkiego Pokoju robi galeria portretów pań, które z sercem Borów Stobrawskich związały swoje losy.
Prababka Umy Thurman
Protoplastka odtwórczyni roli Cécile de Volanges z pamiętnych "Niebezpiecznych związków" miała na imię Nanny. Urodziła się 17 października 1860 r. w Pokoju jako panna Schultz. Wyszła za mąż za prawnika, barona Friedricha Karla von Schlebrügge. Państwo młodzi zamieszkali w Głogówku (Oberglogau) i tam przyszedł na świat ich syn, Friedrich, dziadek Umy. Drugą żoną Friedricha została Szwedka, Birgit Olga Holmqvist. Para uciekła przed nazistami do Meksyku, gdzie przyszła na świat matka Umy, "Nena" Birgitte Caroline von Schlebrügge. Z kolei drugim mężem "Neny" został Robert Thurman, profesor indo-tybetańskich studiów buddyjskich. W 1970 r. w Bostonie para doczekała narodzin córeczki - Umy, która lata później tańczyła twista na planie "Pulp Fiction".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie. "Błękit jak na Malediwach"
Opiekunka małomównego romantyka
Na cmentarzu ewangelickim w Pokoju pochowana jest Luiza z domu von Stolberg - Gedern. W 1787 r. poślubiła księcia Eugeniusza Wirtemberskiego, drugiego właściciela Pokoju, dowódcy regimentu huzarów z Oleśnicy i gubernatora twierdzy w Głogowie.
Z tego małżeństwa przyszło na świat pięcioro dzieci, w tym Paul, zaliczany do najwybitniejszych przyrodników XIX w. W latach 1807 - 1813 Luiza podejmowała u siebie honorowego gościa, dyrektora muzycznego książęcego dworu, Carla Marię von Webera. Uroda pałacu i spowitego bajecznym pięknem parku uskrzydlały Webera, który może niewiele mówił, za to z pomocą pałacowej orkiestry wcielał w życie swoje pomysły kompozytorskie: symfonie, concertina i kantaty.
Świątynia Matyldy
Tradycje rodzinnego mecenatu kontynuował pierworodny syn muzykalnej pary, książę Eugeniusz, kompozytor i generał konnicy na służbie u rosyjskiego cara, uczestnik bitew przeciw Napoleonowi pod Pułtuskiem, Frydlandem, Smoleńskiem, Budziszynem, Lipskiem, Paryżem i Klum. Jego pierwszą żoną była urodziwa Matylda, księżniczka Waldecku i Pyrmontu. W 1825 r. zaledwie 24-letnia Matylda zmarła przy porodzie trzeciego syna - Wilhelma. Kilka dni później zmarł również maleńki Wilhelm. Oboje pochowani zostali w kościele ewangelicko-augsburskim Zofii w Pokoju.
Zrozpaczony Eugeniusz w miejscu rozebranej świątyni Apollina w parku kazał postawić świątynię noszącą imię żony. Istnieje ona do dziś i jest jednym z symboli Pokoju.
Czerwona Księżniczka
W historii rodziny Wirtembergów zapisała się jako czarna owca, na co złożyły się wyznawane przez nią poglądy i małżeństwo ze "zwykłym" lekarzem, Melchiorem Willimem. Miała na imię Paulina.
Opiekujący się jej matką doktor, zrobił na księżniczce na tyle piorunujące wrażenie, że tego samego dnia, w którym go poznała, zdecydowała, że zostanie jego żoną. Ponieważ ojciec Pauliny nie żył już od 5 lat, o udzielenie zgody na zawarcie małżeństwa zwróciła się do króla Wirtembergii, Karola. Ten przystał na prośbę pod warunkiem zrzeczenia się przez nią tytułu księżnej wraz z pakietem przywilejów.
Czytaj też: Magiczny zamek w Polsce. Był domem skandalistki
Ślub odbył się 1 maja 1880 r. w kościele Zofii w Pokoju. W trakcie uroczystości udzielający ślubu pastor pozwolił sobie na nietaktowny komentarz: "Jakżeż głębokiego i bezinteresownego uczucia jesteśmy świadkami, skoro doprowadziło ono księżniczkę z królewskiej familii do złożenia na ołtarzu najwyższych honorów". Urażona panna młoda odwróciła się od ołtarza i oświadczyła zebranym: "Chcę oznajmić raz na zawsze, że poślubiony przeze mnie mężczyzna został przeze mnie świadomie wybrany i nie ma na świecie takiej rzeczy ani osoby, która by była od niego ważniejsza. A teraz wracajmy do ceremonii".
Swojej decyzji nigdy nie żałowała. Pod nazwiskiem baronowej von Kirbach zamieszkała z mężem we Wrocławiu. W 1886 r. wstąpiła do partii socjaldemokratycznej i jako sufrażystka zaangażowała się w walkę o prawa kobiet i robotników, paradując na wiecach w czerwonej koszuli, przez co nazywano ją "czerwoną księżniczką". Nieustannie napływające z Wrocławia wieści o łamaniu przez nią konwenansów przyprawiały o ból głowy rodzinę, która nie mogła wybaczyć jej mezaliansu i radykalnych poglądów. Kiedy zmarła w 1914 r., żaden z Wirtembergów nie pojawił się na pogrzebie. Wilhelm II Wirtemberski zdobył się na przesłanie oficjalnego telegramu, który - zamiast kwiatów - złożono na trumnie.
Wnuczka cara
Wera Konstantynowna Romanow była wnuczką cara Mikołaja I i córką wielkiego księcia Rosji, Konstantego Nikołajewicza z dynastii Romanowów. Wyszła za mąż za Wilhelma Eugeniusza Wirtemberskiego, piątego właściciela Pokoju. W 1863 r., gdy Wera miała 9 lat, jej ojciec został mianowany Namiestnikiem Królestwa Polskiego i rodzina przeprowadziła się do Warszawy.
W dzieciństwie miała problemy zdrowotne: podejrzewano u niej pląsawicę Sydenhama, zwaną tańcem św. Wita. W 1871 r. rodzice wysłali dziewczynkę do Stuttgartu, pod opiekę bezdzietnej ciotki Olgi Nikołajewnej (wnuczki Pawła I i księżniczki wirtemberskiej Zofii, późniejszej Marii Fiodorowny) i wuja Karola, króla Wirtembergii. Przybrani rodzice zaaranżowali jej małżeństwo z Wilhelmem Eugeniuszem z Pokoju. Ślub odbył się 4 maja 1874 r. w Stuttgarcie w obecności cara Aleksandra II, który w posagu ofiarował pannie młodej milion rubli. Po śmierci męża Wera odziedziczyła ogromny majątek i mogła żyć w dostatku. Chociaż utrzymywała kontakty z rodziną Romanowów, to Prusy uważała za swoją ojczyznę. Nosiła okulary i krótko strzyżone włosy, co uznawano za ekstrawagancję. Miała przy tym duże poczucie humoru, była błyskotliwa i potrafiła zjednywać sobie ludzi. Zmarła w wieku 58 lat. Pochowano ją obok męża w krypcie w Schlosskirche w Stuttgarcie.
Bułgarska księżniczka
Bułgarska księżniczka Nadieżda Klementyna przyszła na świat 30 stycznia 1899 r. w Sofii. Jej rodzicami byli Maria Luiza z domu Burbonów Parmeńskich, która zmarła nazajutrz po porodzie (przecinek) i car Bułgarii, Ferdynand I. W 1924 roku w Bad Mergentheim księżniczka poślubiła ostatniego właściciela Pokoju, Albrechta Eugeniusza. Miała z nim pięcioro dzieci, które zwykło się określać mianem "czarnych Wirtembergów" z uwagi na ich ciemny kolor włosów. Troje przyszło na świat jeszcze w Pokoju: nieżyjący już Ferdynand, Małgorzata i Eugeniusz Eberhard. Do dziś żyje książę Aleksander Eugeniusz (ur.1933) i księżniczka Zofia (ur.1937), przez dziesięciolecia kierująca domem haute couture Niny Ricci.
Nadieżda i Albrecht mieszkali w Pokoju do 1933 r. Po dojściu Hitlera do władzy wyjechali do zamku Lindach koło Stuttgartu. Tam zmarli oboje i są pochowani w Schlosskierche w Altshausen.
Kobieta pracująca
Do dziś zachowała się oryginalna zabudowa Pokoju rozłożona wokół niezwykłego ronda, od którego ulice biegną na podobieństwo siedmiu promieni słońca. Z tętniącego kiedyś życiem pałacu książęcego, który wznosił się pośrodku tego ronda, nie zostało nic.
W 1945 r. 80 proc. Pokoju wraz z pałacem zostało zniszczone przez wojska radzieckie. Pozostał kościół Zofii i piękny zabytkowy park, który jeszcze kilka lat temu nie zachęcał do spacerów. Dziś, dzięki staraniom kolejnej energicznej kobiety w historii Pokoju, wójt Barbary Zając, park nazwany Zieloną Perłą Opolszczyzny właśnie inauguruje swoją drugą młodość. O ile kiedyś ściągające tu tłumy inhalowały się parą z wyciągiem z igieł sosnowych, o tyle dzisiaj warto tu przyjechać i chłonąć nieprawdopodobnie bogatą historię.