Życie pod wodą. Jezioro, które skrywało skarby
Otmuchów niezmiennie uwodzi renesansowym ratuszem i XVI-wiecznym zegarem słonecznym, który zwykło się nazywać "zegarem Paracelsusa". Nie wiedzieć czemu, bo słynny Szwajcar zmarł w 1541 r., a zegar w Otmuchowie słońce zaczęło napędzać od 1575 r.
Jednak tym, co przyciąga oko każdego, jest granitowe wzgórze z warowną rezydencją biskupów wrocławskich, protoplastą pluskiew, kamer szpiegowskich i podsłuchów w popielniczce.
Cela głodowa
W sali rycerskiej zamku ostał się kominek z ruchomą ścianą. Za kominkiem umyślny człowiek biskupa siedział w specjalnej wnęce i podsłuchiwał rozmowy biskupich gości. Jeśli treść tych rozmów nie przypadła gospodarzowi do gustu, nieszczęśnik trafiał na zapadnię i wbrew swojej woli spadał osiemnaście metrów niżej. Dokładnie pod zapadnią mieściła się cela głodowa, na której ścianach pozostały ślady liter wydłubywanych przez więźniów paznokciami.
Przez ponad sto lat zamek był własnością Wilhelma Humboldta, pruskiego polityka i brata słynnego Alexandra - przyrodnika i wizjonera pchanego pasją odkrywania świata. Wnuk Wilhelma w 1929 r. sprzedał zamek miastu. Powodem była budowa zbiornika retencyjnego.
Jak wykuwało się jezioro
Zbiornik znajduje się niewiele dalej, jak kilometr od Otmuchowa. Powstawał razem z elektrownią i polderami w latach 1926-1933, pożerając 55 mln marek niemieckich w złocie.
Inwestycja opłaciła się dubeltowo: zbiornik funkcjonował nie tylko jako pionierski pomysł hydrotechniki, ale nobilitował Otmuchów do rangi szturmowanego przez letników ośrodka turystycznego, nazywanego od tamtej pory "Śląskim Morzem", naprzemiennie z "Miastem nad jeziorem".
Adrian Dwornicki, zapalony historyk i kolekcjoner pamiątek z Otmuchowa, ma w małym palcu tę historię, od przymiarek koncepcyjnych, po lokalne aspiracje sanatoryjne:
- Mało brakowało, a ówczesne, już niezwykle aktywne turystycznie miasto, zostałoby również uzdrowiskiem. W papierach Niemców dotyczących rozplanowania przestrzennego znaleziono informację o tym, że w bażanciarni natrafiono na bogate pokłady leczniczych bylin i w związku z tym planowano zbudować tam sanatorium. Niestety, pomysł spalił na panewce wraz z wybuchem II wojny światowej - mówi.
Pod wodą
W trakcie budowy spisano na straty pola uprawne, las książęcy, most na Nysie Kłodzkiej, okolice wsi Sarnowice i Maszkowice. Pod wodą zniknęła dolna część urokliwej Ligoty Wielkiej, która do dziś wydaje się, jakby żywcem przeniesiona z bukolicznych scenek z flażoletem w tle. Woda zajęła miejsca po dawnej nitce kolejowej, starej kaplicy modlitewnej, kilku gospodarstwach, młynie wodnym i jazie na Nysie Kłodzkiej, widniejącym na pocztówkach z początku ubiegłego wieku. Pod jej taflą zniknął również dolny dwór, zwany sołeckim, w którym do 1928 r. mieszkał słynny przyrodnik i etnograf, Eberhard Drescher, właściciel zbioru kilku tysięcy ważek, motyli, chrząszczy i muchówek.
Drescher zasłynął przede wszystkim z zamiłowania dla ornitologii, które z niewinnego hobby, podsycanego bogactwem populacji ptaków zamieszkujących tamte okolice, szybko przekształciło się w dzieło jego życia. Kiedy pojawiły się plany budowy sztucznego zbiornika, Drescher nie okazał entuzjazmu i stanął do wyścigu z czasem. Zaczął w pośpiechu spisywać nazwy i zwyczaje lokalnej flory i fauny, zanim siedliska zniknęły pod wodą i wodna zapora drastycznie zmieniła krajobraz.
Potomkowie Wilhelma rozstają się z zamkiem
Oprócz ponad 80 tys. par ptaków, które straciły swoje siedliska lęgowe, z Otmuchowem rozstała się rodzina Humboldtów, będąca właścicielami znacznej części gruntów na zachód od miasta, przeznaczonych pod budowę mającego powstać zbiornika. Wywłaszczenie rodziny i przejście wszystkich należących do niej ziemskich majątków na własność skarbu państwa pruskiego, stało się przyczynkiem do tego, że w 1929 roku Bernhard von Humboldt-Dacheröden, podjął decyzję o sprzedaniu zamku w Otmuchowie po części władzom miasta, po części państwu.
Skarby na dnie
Kilka miesięcy przed "wielką falą", jaka dotknęła Otmuchów we wrześniu br., lustro wody w jeziorze mocno się obniżyło na skutek remontu wałów. Wody ubyło tak bardzo, że z powodzeniem można było się przechadzać suchą stopą po dnie jeziora w poszukiwaniu skarbów, głównie zagubionej biżuterii i zaśniedziałych monet z czasów PRL. Przy plaży w okolicy Ośrodka Wypoczynkowego Zacisze, z wody wynurzyły się fundamenty dawnej zabudowy Ligoty Wielkiej, w części zwanej Królewską, ruiny mostu kolejowego i stary nasyp linii kolejowej łączącej niegdyś Otmuchów z Paczkowem.