Podali szczegóły ataku rekina. "Zdjęcia są zbyt drastyczne"
W Egipcie nie milkną echa weekendowej tragedii. Rekin zaatakował dwóch włoskich turystów w okolicach pomostu na wysokości Sataya Resort w Marsa Alam. "Jesteśmy w posiadaniu zdjęć poszkodowanych, ale są one zbyt drastyczne, by je publikować" - informuje polski serwis w Egipcie Hurghada24.pl.
Do zdarzenia doszło 29 grudnia przed południem. W wyniku ugryzień przez rekina jeden z mężczyzn (syn) zmarł, a drugi (jego ojciec) w stanie ciężkim został przetransportowany do szpitala w Port Ghalib i wciąż walczy o życie.
Pojechali na sylwestra do Egiptu
Jak zapewniają lekarze, stan 69-letniego mężczyzny jest stabilny, ale zagrażający życiu. Włoch ma głębokie rany szarpane obu nóg. Niestety, w wyniku ugryzień i znacznego upływu krwi jeszcze przed dotarciem pomocy, zmarł 48-letni Gianluca Di Giola.
Mężczyzna 21 grudnia obchodził urodziny. W Egipcie wraz z rodziną chciał spędzić sylwestra. Był pracownikiem Wspólnotowego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej. Informację o śmierci Di Gioli w wyniku ataku rekina potwierdziła włoska agencja ANSA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według świadków zdarzenia, turystów z Włoch zaatakował żarłacz tygrysi o długości około 2,5 m. To jeden z gatunków rekinów, które w ubiegłym roku Ministerstwo Środowiska Egiptu objęło obserwacją i monitoringiem satelitarnym.
Jak podają egipskie media, obaj turyści oddalili się od pomostu oraz bezpiecznego, ogrodzonego bojami kąpieliska na ponad 300 m, czyli "weszli na głęboką wodę", a więc obszar, na którym samowolnie przebywać nie wolno. Tam - jak donosi Tauchernet - "doszło nie do wypadku, a klasycznego ataku rekina, o czym ma świadczyć sposób ataku na turystów i pozostawione rany na ich ciałach przez żarłacza".
Co istotne, akcja ratunkowa rozpoczęła się praktycznie natychmiast, ale łódź, która płynęła w kierunku wzywających pomocy turystów zaplatała się w linę kąpieliskową z pływakami.
Serwis Hurghada24.pl poinformował, że jest w posiadaniu zdjęć poszkodowanych, ale "są one zbyt drastyczne, by je publikować".
Oburzenie w Egipcie
Śmiertelny atak rekina na człowieka w wodach Morza Czerwonego wywołał powszechne oburzenie w Egipcie. Głos w tej sprawie zabrał m. in. jeden z najbogatszych Egipcjan. Zdaniem Naguiba Sawirisa "przyczyną wypadku były komercyjne łodzie rybackie, które wyrzuciły swoje odpady do morza". Uważa, że "komercyjne połowy muszą zostać zakazane na tym obszarze turystycznym".
Wszystko wskazuje na to, że Sawiris ma dużo racji. Gubernator prowincji Morza Czerwonego od 30 grudnia br. wprowadził w zasadzie całkowity zakaz wchodzenia do morskiej wody głębszej niż 1 m na obszarze od Port Ghalib do Marsa Alam na okres trzech dni. Wszystkie wycieczki morskie w tym rejonie zostały odwołane. Gubernator powołał dziś także specjalną grupę szybkiego reagowania, której celem jest "dopilnowanie, aby z łodzi nie wyrzucano żadnych odpadów do wody morskiej".
Na egipskim wybrzeżu Morza Czerwonego panuje "atmosfera strachu". Nawet w Hurghadzie oddalonej od miejsca zdarzenia o 250 km nikt nawet nie zbliża się do wody.
Po raz ostatni rekin śmiertelnie zaatakował człowieka w wodach Morza Czerwonego w czerwcu ubiegłego roku. Wówczas żarłacz tygrysi, mierzący 4 m długości, zabił obywatela Rosji przy plaży Dream Beach - praktycznie w centrum Hurghady.