Domy tkaczy w Chodzieży. Niezwykła podróż w czasie
W samym sercu Chodzieży, przy ul. Kościuszki, stoją niepozorne budynki, które skrywają opowieść o dawnych czasach. Domy tkaczy – bo o nich mowa – są niemal jak kapsuła czasu, przypominająca o epoce, gdy miasto tętniło życiem i rozwijało się dzięki pracy napływowych rzemieślników.
Historia rozwoju tkactwa w Chodzieży zaczyna się w połowie XVII w., kiedy to w 1656 r. właściciel miasta Stanisław Zygmunt Grudziński zaprosił tu niemieckich sukienników z Leszna.
Nowe Miasto w Chodzieży
Uciekali oni przed pożarem, który strawił ich domy, a w Chodzieży znaleźli nowy początek. Osiedlili się wzdłuż obecnej ul. Tadeusza Kościuszki, tworząc tzw. Nowe Miasto – dzielnicę rzemieślników, która szybko stała się sercem lokalnego sukiennictwa.
Już w 1657 r. w księgach cechowych odnotowano pierwszych krawców, a sukiennicy szybko zdominowali miejscowe rzemiosło – w pewnym momencie stanowili ponad 40 proc. rzemieślników w mieście.
Ich domy, budowane w konstrukcji szachulcowo-zrębowej z drewna modrzewiowego, były nie tylko miejscem życia, ale i pracy. Na parterze dudniły warsztaty z krosnami, na tyłach stały lamusy, czyli magazyny na sukno i narzędzia, a poddasza służyły jako skromne mieszkania dla rodzin. Cała dzielnica tętniła życiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obudzili się, a za oknem... śnieg
Te niewielkie budynki z czerwonej cegły z charakterystycznymi poddaszami, były projektowane z myślą o pracy i życiu pod jednym dachem. Choć łącząc dwie funkcje, stanowiły praktyczne i ciasne domostwa, dla ówczesnych tkaczy oznaczały stabilność finansową i dach nad głową.
Jak wyglądały domy tkaczy?
Domy przy Kościuszki z prostymi elewacjami i stromymi dachami, były typowe dla architektury rzemieślniczej XVIII w. Okna miały małe, by chronić przed zimnem, a ciepło w mroźne dni dawały piece kaflowe. W niektórych zachowały się jeszcze stare belki czy fragmenty podłóg – prawdziwe relikty przeszłości.
Domy tkaczy to nie tylko cegła i dachówki – to też opowieści, które krążą wśród mieszkańców. Jedna z lokalnych legend mówi o "duchu tkacza", który nocami miał stukać krosnem w opuszczonym domu. Starsza mieszkanka Chodzieży pani Helena wspomina: "Mój dziadek opowiadał, że kiedyś w jednym z domów znaleziono ukryte bele materiału – podobno tkacz schował je przed zaborcą, żeby nie oddać za grosze."
Tkacze pracowali od świtu do zmroku, a ich dzieci często pomagały przy prostych zadaniach, jak zwijanie nici. To był ciężki kawałek chleba, ale mieszkańcy Chodzieży byli dumni z rzemiosła, które trzymało miasto przy życiu.
Co dziś dzieje się z domami tkaczy?
Czas nie był łaskawy dla starych budynków. Część domów tkaczy popadła w ruinę, inne zostały wyremontowane i zamienione na mieszkania czy małe lokale usługowe. Są jednak tacy, którzy widzą w nich potencjał.
Miasto Chodzież co jakiś czas wspomina o planach rewitalizacji, ale na razie domy tkaczy spokojnie czekają na swoją kolej. Dla mieszkańców to nie tylko budynki – to symbol przeszłości, który łączy pokolenia.
Domy tkaczy mają w sobie coś wyjątkowego – autentyczność. To kawałek historii, którego można niemal dotknąć, wyobrażając sobie, jak stukotały tu krosna i unosił się zapach świeżo utkanego płótna.
Lamus tkacki – wisienka na torcie
W 2021 r. do parku przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chodzieży przeniesiono ostatni zachowany lamus tkacki z ulicy Nowej.
Ten XVIII-wieczny magazyn, zbudowany z modrzewia w konstrukcji szachulcowo-zrębowej, przeszedł rekonstrukcję – wymieniono zniszczone bale i dachówki, by przywrócić mu dawny wygląd. Stoi teraz dumnie obok biblioteki, przypominając o sukienniczej przeszłości miasta.