Najważniejszy i najbardziej spektakularny projekt przedwojennej Polski. Tak budowano Gdynię
Na mocy traktatu wersalskiego Polska otrzymała dostęp do Bałtyku, ale nie dostała żadnego portu z prawdziwego zdarzenia. Okno Rzeczpospolitej na świat trzeba było dopiero stworzyć. Miała się nim stać dotąd zupełnie niepozorna Gdynia.
30.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 16:16
Odliczając linię brzegową Półwyspu Helskiego granica morska II Rzeczpospolitej miała zaledwie 74 km i stanowiła skromne 2,5 proc. wszystkich rubieży kraju.
Infrastruktura portowa kraju była więcej niż uboga, a przyszły dostęp do nabrzeży w Gdańsku, teoretycznie gwarantowany w traktacie wersalskim – niepewny. Podjęto wprawdzie szybką modernizację przystani w Pucku, właściwy port morski miał jednak zostać zbudowany od podstaw w innym miejscu.
Szybka decyzja: nowy port powstanie w Gdyni
Po wstępnej ocenie kilku możliwych lokalizacji wybór padł na wioskę rybacką o nazwie Gdynia, dysponującą dogodnym położeniem geograficznym i odpowiednimi warunkami hydrologicznymi.
Już w 1920 r. inżynier Tadeusz Wenda, działający na zlecenie Ministerstwa Spraw Wojskowych, rozpoczął projektowanie portu. Faktyczne prace ruszyły wiosną następnego roku, natomiast 23 września 1922 r. Sejm Ustawodawczy wydał uchwałę o budowie portu w Gdyni, uznając tą inwestycję za jedno z priorytetowych zadań państwa polskiego.
"Tutaj Polska nie ma granic"
Z ogromnego znaczenia portu zdawał sobie sprawę także prezydent Stanisław Wojciechowski. Podczas wizyty w Gdyni w kwietniu 1923 r. mówił:
Tutaj Polska nie ma granic, stąd polska bandera może swobodnie płynąć w świat szeroki, gdzie tylko zechce ją poprowadzić polski żeglarz w służbie Ojczyzny.
Stąd owoce naszej pracy możemy wywozić bezpośrednio do wszystkich krajów, a w zamian przywozić wszystkie potrzebne nam produkty i surowce, bez opłacania haraczu obcym pośrednikom. Porty cudzoziemskie, monopolizujące handlowe stosunki Polski z krajami zamorskimi i jej ruch pasażerski, dławiące naszą samodzielność gospodarczą, tutaj nie będą miały nic do eksploatowania. Usunięty nareszcie zostanie odpływ bogactw Polski do kieszeni obcych.
Spektakularne przyspieszenie
Budowa, początkowo niemrawa, znacząco przyspieszyła w roku 1926, gdy ministrem przemysłu i handlu został inżynier Eugeniusz Kwiatkowski. W ciągu kilku następnych lat w miejscu małej przystani rybackiej wyrósł nowoczesny port z odpowiednim zapleczem transportowym, przeładunkowym i magazynowym.
O ile w 1928 r. długość nabrzeży wynosiła tylko 1613 metrów to w 10 lat później było ich już 12 867 metrów. Ogólna powierzchnia portu w 1938 roku wynosiła 1414 hektarów – terenów lądowych i akwenu morskiego.
Na rzecz obsługi cumujących statków w 1928 r. pracowało zaledwie 6 urządzeń przeładunkowych – dźwigów i taśmociągów. W 1938 r. było ich 87.
Milion ton i tysiące statków
Wraz ze wzrostem powierzchni portu i liczby dźwigów w górę szedł także przeładunek. W 1927 r. na eksport przeładowano niecałe 900 000 ton towarów, w 1933 nieco ponad 6 mln ton, natomiast w 1936 r. – już 7,7 mln ton.
Adekwatnie do tych wartości kształtował się wzrost ruchu statków. W 1924 r. do portu w Gdyni zawinęło zaledwie 27 jednostek, w 1927 – 542, a w 1933 r. – 4355. W 1937 r. Gdynia obsłużyła 5766 statków, a w ostatnim pełnym roku przez wybuchem wojny – 6498.
Zainteresował Cię ten artykuł? Na łamach portalu WielkaHistoria.pl przeczytasz też o tym, dlaczego Polska przegrała plebiscyt na Górnym Śląsku. Nad Wisłą nikt nie spodziewał się takiej klęski.
Powyższy tekst pochodzi z książki "Przedwojenna Polska w liczbach" (Bellona 2020). To wspólna publikacja autorstwa członków zespołu portalu WielkaHISTORIA.pl, ukazująca jak naprawdę wyglądało życie w II RP.
O autorze: Dariusz Kaliński – specjalista od II wojny światowej i działań sił specjalnych, a także jeden z najpoczytniejszych w polskim internecie autorów z tej dziedziny. Autor bestsellerowej "Czerwonej zarazy". W sierpniu 2018 r. na księgarskie półki trafił "Bilans krzywd". Współautor "Polskich triumfów", "Polskich bogów wojny" oraz "Przedwojennej Polski w liczbach".